zakładki

piątek, 10 lipca 2015

26,Wszystko latało

-Naleśniki to bardzo dobry pomysł.- potwierdził chłopak -tylko co do nich trzeba, może wiesz?- dodał
-może wiem. Zabierasz się za coś a nie wiesz jak zrobić.-zaśmiałam się
-wystarczy mi że ty wiesz. Dobra a tak serio to co trzeba?
-jak byś mógł podać mi mąkę, ze trzy jajka i mleko ja zrobię resztę.- oznajmiłam i wzięliśmy się do pracy. No ale Niall nie byłby sobą jakby czegoś nie zepsuł i podając mi mąkę "nie chcący" otworzyła sie i obsypała mnie całą. w zemście żuciłam chłopaka jajkiem i strzepując z siebie mąke poleciało większość na niego. Chłopak zaczął mnie gonić po całym domu. W końcu uciekłam do salonu gdzie dziesięć osób siedziało jak gdyby nigdy nic.
-Jezus maria ratujcie mnie przed tym szaleńcem- wleciałam jak poparzona. A wszyscy wybuchli śmiechem.
-teraz mi już nie uciekniesz- również chłopk wleciał.
-Czy wyście do reszty oszaleli- wstał Liam i wszyscy ucichli aż w końcu Harry wstał.
-BITWA NA ŻARCIE!!!!!!!!!!!!- Wszyscy czym prędzej pobiegli do kuchni, wzięli jedzenie Sos'i byli z nami w sensie ze mną i z Eweliną a reszta tzn 1D oczywiście bez Liama, który tylko latał na lini frontu i krzyczał żebyś my w tej chwili przestali + Michał  byli przeciwko. Latało wszystko począwszy od niedoszłych naleśników do dżemu i nawet nutelli(R.I.P. Nutella [*]). Ściany już były w opłakanym stanie a zapowiadała się dużo dłuższa walka. Wszystko co mieliśmy do jedenia w kuchni za wyjątkiem naleśników latało dosłownie latało.
-Co sie tu do jasnej ciasnej kurde anielki dzieje !!!!!! -ktoś (tata) krzyknął a mu stanęliśmy na baczność.
-emmm to ich wina - Liam wskazała na nas choć sam był najbardziej dofajdany żarciem.
-odezwał się.-dodał Louis
-ja wam mówiłem, krzyczałem ale kto by go tam słuchał.-prawił Liam
-nie było cię słychać-dorzucił Mic
-ciekawe cze...
-przestańcie!! Macie szlaban szlaban na wszystko i wszyscy bd siedzieć w swoich pokojach do końca tego dnia, ale najpierw posprzątacie cały dół chyba że góra też jest taka a jutro popołedniu wyjeżdżamy z tygodnia zrobie trzy dni jak nie umiecie się zachować to będziecie siedzieć w swoich pokojach i dopuki nie przemyślicie swojego zachowania macie nie wychodzić zrozumiano?! Chyba że powiecie albo się ktoś przyzna kto zaczął?- nastąpiła cisza.
-toodemniesięzaczęło-powiedział jednym ciągiem Niall.
- no to będziesz sam sprzątrał kuchnie.
-nie tato to moj..-nie mogłam dokończyć ponieważ przerwał mi Niall
-nasza wspólna- stanął obok
-to w takim razie wszyscy wszysko sprzątają i już dziękuje dowidzenia idę spać.-oznajmił
-ale tato jest dopiero 14:30 - powiedział Luke, a tata tylko zgromił go spojżeniem.
-okej już nic nie mówie- podniusł w geście obronnym ręce chłopak
-może i lepiej.
_________________trzy godziny puźniej__________________
pisane na szybko ale jest