zakładki

środa, 31 grudnia 2014

13 Masio

                                          

                                                                       *Oczami Natalii*
Minęły trzy tygodnie odkąd mieszkam w Londynie przyzwyczaiłam się że większość czasu pada ale są też słoneczne dni. Pogodziłam się z tatą i to z nim spędzam najwięcej czasu kiedy ma chwile wolną, zapisał mnie do szkółki jeździeckiej  no raczej najlepszego klubu jeździeckiego w Anglii a trenerem jest mistrz właśnie tego kraju ale mniejsza o to. Zaczęłam tolerować Luke'a ale nadal nie mogę znieść panoszących sie gwiazd po naszym domu jakby nie mieli swojego.  a Wan jak to Wan  dużo czasu spędza z Calem. Wan dostała się do najlepszej szkoły sportowej w Londynie z powodu że pierwszą klasę skończyła z wyróżnieniem i miała parę dobrych osiągnięć. Ja dostała się do przeciętnej szkoły weterynaryjnej Od zeszłego tygodnia Jasmin postanowiła że każdy ma swój grafik wywiesić na lodówkę co wydawało się beznadziejnym pomysłem jednak po paru dniach zaczęło się to sprawdzać. Dziś o 18 Luke miał próbę Wan miała im pomóc pisać nowy kawałek tata dziś jest dłużej w pracy ponieważ ustalają terminy koncertów na przyszły rok i kraje. Jedynie Jasmin została w domu ale szczerze powiedziawszy wolałam spędzać czas sama niż z nią. A jeszcze się nie pochwaliłam dostałyśmy z Wan psiaka malutkiego Golden retrievera, który akurat bawił się swoją zabawką w salonie.  
Nazwaliśmy go Masiio (czyt. Masjo) ale ja na niego mówiłam Maśo bo był taki malutki. Chciałam wyjść na spacer więc postanowiłam wziąć szybki odświeżający prysznic,  zrobiła lekki makijaż, dziś było ciepło więc ubrałam typowy zestaw. 
Poinformowałam macochę że wychodzę i wrócę na kolacja która jak zawsze jedliśmy o 20 jednak nie wiadomo czy dziś będzie z nami tata z powodu pracy. Szłam w stronę parku kiedy nagle zauważyłam Ashtona?! to on nie jest na próbie siedział taki przybity jak kilo gwoździ na tej ławce nie mam zamiaru mu pomagać więc poszłam w zupełnie inną stronę. Usiadłam na drewnianej ławce wzięłam Maśa na ręce a on po chwili usnął. Patrzyłam daleko przed siebie piękny widok. Delikatnie wyciągłam  paczkę fajek włożyłam jedną od ust i zapaliłam. Nikotyna wypełniła moje płuca od razu poczułam się lepiej nie palę zbyt często z tego powodu że nie miały mi potem kto ich kupić. Skończyłam palić zadzwoniłam do przyjaciela.
-Hej Stochu - jak ja dawno z nim nie rozmawiałam a jak ja dawno po polsku nie mówiłam ponieważ przy Jasmin nie mogłam bo ona uważała że to jest dla niej zniewaga.
-A witam panią Natalię nie dajesz znaku życia kobieto wiesz jak ja sie martwiłem- powiedział coś co nie miało zupełnie sensu 
-wiem wiem ale wg nie miałam głowy do niczego właściwie.-powiedziałam szczerze
-przykro mi wiesz-powiedział
-nie smutaj jakoś ci to wynagrodzę
-nje ja sie focham 
-oj no przepraszam 
-powiedzmy że ci wybaczam powiedzmy ...
-dobra opowiadaj co tam w Polsce 
-w Polsce jak w Polsce  nudy nudy i jeszcze raz nudy nic się nie pozmieniało no tylko pamiętasz to dziewczynę z twojej klasy co taka kujonka i w ogóle no to ona chodzi z tym mega ciachem z naszego liceum 
-mówisz jakbyś się w nim zakochał a ona ci go odbiła
-hahah śmieszna jesteś 
-nie żartuje jak napalona laska 
-dobra dobra mniejsza o to a w Londynie jak tam ?
-a spoczko tata okazał sie równym gościem Luke'a zaczęłam tolerować Wan kręci z Calum'em Hoodem a gwiazdeczki dalej się panoszą po domu jak u siebie, no ale cóż poradzisz.
-no nic nie poradzisz a szkoła?
-no dostałam się do Technikum weterynaryjnego a zapomniała bym ci powiedzieć że tata zapisał mnie do Klubu jeździeckiego w Londynie nazywa sie Champion Horse Sport* super tam jest. 
-cieszę się twoim szczęściem dobra ja zmykam mama woła odezwę się wieczorem 
-papapap całuski kiski i wg wg 
-papapa-Rozłączyłam się włożyłam telefon do kieszeni zrobiło się późno nawet nie wiem kiedy a zrobiło się ciemno no i oczywiście spóźnię się na kolację. 
 
 
*ten klub jest zmyślony!!!
______________________________________________________________________________________ za jakiś czas pojawi się nowa postać w opowiadaniu która miała się pojawić dziś ale troszkę zmieniłam scenariusz :D myślicie że napiesza w życiu Natali czy też nie??

niedziela, 28 grudnia 2014

12.Ja się nie zmienię !!

*oczami Nialla*
-no co ?- spytałem z lekka przestraszony. A oni się tylko patrzyli z wyrzutem n o co jak oni spali to co ja miałem zrobić??
-miałeś ją przeprosić a nie wkurzyć jeszcze bardziej- tłumaczył Zayn który nie wiadomo  skąd nagle się wziął z Wan   i spał no już w sumie nie spał.
-no to geniuszu trzeba było nie spać - odpowiedziałem
-to trzeba było nas obudzić geniuszu-powiedział tym razem Lou.
-ta zamokłaby się zanim byście wstali.-broniłem się
-a idź pan...  Nawet jakby nas obudził ona by nas wywaliła Natalia po prostu nas nie lubi i w ogóle ma nas u dupie i tyle w temacie bo nie ma po co dziewczynie wchodzić w dupe  -parsknął Luke. To co powiedział miało sens ale ja sie nie poddam tak łatwo o  nie nie obchodzi mnie to że to córka mojego menadżera a siostra mojego przyjaciela.
-musicie jej dać trochę czasu i zdobyć jej zaufanie nie  wrzucając ją do basenu-popatrzyła na nas zatrzymując wzrok na mnie.
-dobra trocze sie zrobiło nie przyjemnie kto chce jeść??-spytał Harold
-Ja!!-niemal od  razu krzyknąłem. -no oczywiście zaraz potem jak posprzątam-kontynuował Luke. Zaśmieliśmy my się i zaczęliśmy sprzątać odniosłem koce Liam wziął z Harrym miski które wcześniej przyniósł reszta trochę tam ogarnęła i poszliśmy coś zjeść.


                                                   *oczami Natalii*
Kiedy Niall wyszedł postanowiłam posłuchać co oni mówią  "no co ?" usłyszałam przestraszony głos Nialla to się chłopaczynie dostanie, ale należy mu się. "miałeś ją przeprosić a nie wkurzyć jeszcze bardziej" nawet nie poznałam głosu mogli mnie w ogóle nie wrzucać to by mnie nie wkurzyli. "no to geniuszu trzeba było nie spać" skąd ja tak dobrze znam ten głos. "to trzeba było nas obudzić geniuszu" geniuszem to on raczej nie był. "ta zamokłaby się zanim byście wstali" co racja to racja. "a idź pan...  Nawet jakby nas obudził ona by nas wywaliła Natalia po prostu nas nie lubi i w ogóle ma nas u dupie i tyle w temacie bo nie ma po co dziewczynie wchodzić w dupe" w końcu ktoś coś normalnego powiedział ale trochę mie to uraziło i po tych słowach odwróciłam się na pięcie i wyciągnęłam  putno i zaczęłam malować nie znany mi obraz jakiegoś konia stajnie pastwiska obok tego las. Ten widok zdawał się łudząco znajomy jednak nie kojarzyłam w ogóle tego miejsca. Nałożyłam ostatnią warstwę i odstawiłam do wyschnięcia. Próbując sobie przypomnieć to miejsce patrzyłam się w ten obraz i patrzyłam. Nie wiem czemu mam tendencje do patrzenia się w swoje działa bardzo długo. Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi patologicznego ojca.
-Jak ci minął dzisiejszy dzień kochanie.-spytał łagodnie ojciec.
-nagle przyszło ci zgrywać wzorowego tatusia którego obchodzi to co robiłam w ciągu dnia?-odpowiedziałam.
-chciałem po prostu wiedzieć ja ci minął dzień.
-oprócz tego że twoje rozpieszczone gwiazdeczki które nie biorą pod uwagę zdrowie innych ludzi wrzuciły mnie do basenu i potem w ramach "przeprosin" biwakowały pod moimi drzwiami.
-Liam mi opowiadał. Natalia powinnaś wyjść do ludzi a nie siedzieć tu i się nad sobą użalać oni próbują ci pomóc a ty ich odtrącasz jak ostatnich debili przemyśl to sobie.
-to jak o tym wiedziałeś to po co pytasz?!
- po prostu się o cie martwimy wszyscy.
- ta jasne szczególnie ta twoja lafirynda.
-ona też się stara ale z twoim podejściem jest jej ciężko
-z moim podejściem wy tu mnie ściągnęliście bo ja nie chciałam tu być wolałam chyba jednak iść do sierocińca.
-oh przestań proszę cie spróbuj dogadać się z chłopakami i z Jasmin oni sie wszyscy starają.
-możesz już iść
-dobranoc
-nara
W końcu sobie poszedł jak bd chciała się zmienić to się zmienię. Nie no co ja myślę ja nigdy się nie zmienię bo nie ma takiej potrzeby jak ktoś mnie nie toleruje takiej jaką jestem to ma problem.   pomyślałam jeszcze chwilę nas egzystencją mojego życia i poszłam spać.


poniedziałek, 22 grudnia 2014

11 PRZEPRASZAM

Oczami Nialla
Postanowiłem ją przeprosić. Tylko co ja jej powiem ?? Dobra coś wymyślę idę do niej. Na korytarzu spotkałem chłopaków którzy chyba też zmierzali do tego samego celu. nic nie mówiąc zapukałem do drzwi chłopcy stali za mną jakby spodziewali sie że zaraz wyskoczy stado orków albo wyskoczy na nas z pistoletem krzycząc astala vista bebe! Nie no powaga. Zza drzwi usłyszałem "nie ma tu nikogo" -ja kto nie ma a kto mówi?-spytałem rozbawiony.
-może sprecyzuję nie ma tu nikogo kto by chciał z wami przebywać w jednym  pomieszczeniu albo na was patrzeć.-odpowiedziała.
-no weź chcemy cie przeprosić!-krzyknął Luke
-nie i już. nie chce waszych głupich przeprosin.-dalej stawała na swoim.
-ok jak chcesz możemy tu siedzieć tak długo aż nas nie wpuścisz. No ewentualnie wyważyć drzwi.- powiedział chytrze Harry.
-róbcie co chcecie ale od mojego pokoju wara.-Uparta Kobieta. Ale lubię takie.
-dobra panowie rozbijamy tu obóz. JA idę  po jakieś koce, Harry przynieś coś do żarcia a wy pilnujcie żeby nam nie uciekła.- rozdzieliłem zadania i udałem się do swojego pokoju wziąłem mój ulubiony zielony koc i jeszcze pare innych dla chłopaków. Wyszedłem na korytarz. Lou i Luke siedzieli na podłodze po turecku i grali w papier kamień i nożyce. Jpd niby tacy dorośli a zachowują sie jak dzieci dosłownie. Rozdałem im koce rozłożyłem swój na ziemi i rozsiadłem się wygodnie o ile siedzenie na ziemi może być wygodne. Hazza przyniósł jakieś kanapki zrobione przez gosposie parę było zrobione z dżemem parę z senem a jeszcze następne z ogórkiem i pomidorami. Czekaliśmy i czekaliśmy a tu nic i nic i nic. Haz zasnął Luke razem z nim a Lou rozmyślał nad sensem życia był ostatnio rozmarzony i nie obecny taki jakby smutny a zaraz śmiał sie z wszystkiego. nie dawał po sobie poznać ale naprawdę był załamany ale nie będę rozgrzebywał teraz tego zazwyczaj sam radził sobie z problemami zapytam go przy innej okazji. Była 21 a rodziców "gospodarzy" dalej nie wrócili z pracy, a my siedzimy dalej pod pokojem Natalii . Wan poszła gdzieś z Zaynem gdzieś poszła choć mulat był pomysłodawcą, ale ta dwójka do siebie pasuje no nie wiem niby ta jego dziewczyna Perrie szczerze to jej nie lobię no ale grunt by byli szczęśliwi. Liam pewnie u Dan. Usłyszałem  otwierające się drzwi po cichutko oznajmiłem brunetowi iż idę sprawdzić kto to no bo nasi przyjaciele śpią w najlepsze. Zszedłem cichutko do kuchni w której był już ojciec Luke'a.
-I jak wam chłopaki minął dzień??-spytał brunet.
-a wszystko w jak najlepszym porządku.- potem opowiedziałem mu cały nasz dzień z lekkim pominięciem faktów no i dodałem o naszym koczowaniu na korytarzu w celu przeproszenia jego córki.
-to widzę że mieliście udany dzień-dodał z uśmiechem.
-oczywiście !! dobra ja idę dalej siedzieć po drzwiami Natali.-mężczyzna tylko skinął głową ja na pięcie odwróciłem się i poszedłem na naszej fortecy. widzę że tylko ja zostałem na nogach. Nagle usłyszałem ciche otwieranie drzwi. Dziewczyna tylko wystawiła głowę za nie i po patrzyła wyglądało to komicznie potem niczym struś schowała głowę do pokoju. Ja zapukałem lekko.
-mogę wejść naprawdę chce cie przeprosić.- powiedziałem ze skruchą w głosie.
-jak musisz.-odpowiedziała
Delikatnie otworzyłem drzwi wszedłem do pokoju . Dziewczyna siedziała na łużku patrzą w swojego laptopa na szyi miała słuchawki.
-a więc bardzo chciałbym przeprosić za moje zachowanie dziś po południu zachowałem się jak głupi szczeniak Przepraszam!- powiedziałem dobitnie.
-i??- zapytała
-więcej już tak nie zrobię- stwierdziłem.
-Ej chwila co ty masz pod łóżkiem czy to gitara??- zauważyłem
-nie futerał z gitarą w środku geniuszu a teraz wyjdź i nie wracaj-  powiedziała zdenerwowana.
-dobra dobra nie denerwuj sie przepraszam.- powiedziałem
-nie słyszałeś wyjdź!-krzyknęła
-przepraszam już wychodzę-
-przestań ciągłe przepraszać-
-przepraszam już nie bd-
-won!!- chyba się delikatnie wkurzyła. wyszyłem z pokoju a tu 3 pary ślepiów się we mnie wpatruje.
-no co??- zapytałem
 ________________________________________________________________________________________ co będzie dalej ?? następny rozdział będzie po 1 kom Dziękuje  Oliwia Skwierawska. za komentowanie :*

wtorek, 16 grudnia 2014

10 ktoś tu sie czerwieni

                                                        * oczami Natalii *
Wszyscy poszli na basen do ogrodu rodzice poszli do pracy a więc mam cały do m teoretycznie dla siebie bo w każdej chwili mogą wejdź te ułomy. Więc co? więc postanowiłam sobie posłuchać muzyki aż w końcu zasnęłam. ........
                                                        pół godziny później
    poczułam jakieś wstrząsy tak jakby ktoś mnie niósł więc otwieram oczy a tu? ja nie moge to ten matoł z przepięknymi niebieskimi oczami. Co on robi? O nie nie nie !!
-Niall nie zostaw mnie nie .... Niall !! nie zrobisz tego!!...   nie puszczę cie !! - chłopak na początki wyglądał na zakłopotanego po chwili zaczął się śmiać chytrze i rzucił się ze mną do wody. - Niall nieeeeeee! .... ty cioto!!
-spokojnie Natalia.
-jakie spokojnie?! jakie spokojnie?!
-dobra ale możesz mnie już puścić- uśmiechnął się perliście
-nie bo nie che sie utopić!! jak mnie wrzuciłeś tak teraz wynieś!!
-dobrze spokojnie spokojnie ale najpierw chcę sobie popływać.
-nie denerwuj mnie.- wybuchłam
-nie określiłaś kiedy mam to zrobić- zaczął się śmiać. Jaki ten chłopak jest bezczelny. zgromiłam go spojrzeniem.
-założę się że jakby z twoich oczu wystrzeliwały się promienie zabiła byś mnie z trzy razy. .. no dobra dobra już cie odstawiam na brzeg.-uśmiechnął się. Ile to ma szczęścia w sobie nie, żetysz jeszcze nie eksplodowało.
Chłopak posłusznie odstawił mnie na brzeg basenu. Wszyscy oprócz Wan patrzyli sie na mnie i śmiali.
-nie ma śmiacia sie! Kur*a .. Nie śmiejcie sie!!-kurde ze złości pogubiłam Język. Wparowałm do domu i od razu udałam się do swojego pokoju w celu przebrania się. Ech więc co by tu teraz zrobić ...
                                                     
                                                     *Oczami Nialla*
Odstawiłem dziewczynę na brzeg basenu.
-nie ma śmiacia się! Kur*a! nie śmiejcie sie! -ale ona słodko wygląda jak sie denerwuje. kurde nie to siostra twojego kumpla nie! zacząłem się śmiać jak reszta moich znajomych.
-Ej no idźcie ją przeprosić!! - krzyknęła z powagą Wan -ona może się już do końca urazić-kontynuowała. -Ja mówiłem że to zły pomysł ale wy nie jak zwykle.- prawił kazanie dady. -och przestańcie to nic takiego to były tylko żarty.-tłumaczył się Lou. - nie ma śmiecia sie..- wszyscy wybuchli śmiechem.-dobra zmykać ją przeprosić-powiedział Liam przez śmiech. -dobra ja pójdę ją przeprosić.-cholera chyba się zaczerwieniłem. -ooo chyba ktoś się zaczerwienił- krzyknął Luck -chyba sie ktoś zaczerwienił- zacząłem go przedrzeźniać. wlałem go poduszką która leżała na leżaku. - i jeszcze w dodatku agresywny. uuuuuu- zaśmiał się Zayn. -a idę od was- strzeliłem focha. wszedłem do salony przez patio. poszedłem się przebrać do swojego pokoju. Dziewczyna sero mogła się urazić pójdę ją przeprosić.
__________________________________________________________________________________
rozdział dedykowany Oliwia Skwierawska. :D następny rozdział dzień po 1 komentarzu lub nawet tego samego dnia :D Dziękuje !!


czwartek, 4 grudnia 2014

9 wchodzimy tylko cicho

                                                                         *Koło 13*
Oczami Eweliny
  Siedzieliśmy nad Basenem. Pogoda była wprost idealna. Słońce świeciło ptaszki śpiewały. idealnie. Liam i Louis siedzieli w basenie Niall był jakby nie obecny Zayn kłócił się z Luckiem kto ma lepiej ułożone włosy. A Harry ..... a Harry gonił za kotem tak za kotem on ma obsesje na ich punkcie. potem zielonooki zaczął szeptać coś do blondyna on zaś zawołał Mulata i braciszka a ten gamoni z basenu. Szeptali coś do siebie. W końcu usiedli w koło mnie i zaczęli się przyglądać. nie powiem było to dziwne i przerażające.
-co sie tak gapicie? -spytałam
-chcemy się o coś zapytać.- zaczął Zayn
-zaczyna się bać- popatrzyłam na nich
- nie spokojnie, chcemy się po prostu dowiedzieć czemu Natalia jest taka? wiem znamy się od wczoraj i to nie nasza sprawa i w ogóle ale mogła byś nam powiedzieć  nas to męczy- dokończył Liam. I co ja mu teraz powiem że chłopak jej marzeń ją zgwałcił i zostawił. Nie na pewno nie muszę coś wymyślić myśl Ewelina myśl.
-Ona jest taka od zawsze  nie lubiła za bardzo gwiazd, znajomych ludzi, itp. bo uważała że są rozkapryszone i panoszące się. Natalia nigdy nie miała zaufania do ludzi.- powiedziałam zgodnie z prawdą z drobnym wychyleniem.
-Naprawdę?-spytał Loczek
-Nie na niby.-zgasiłam chłopaka. Wiedziałam że pewnie nie uwierzą w ten kit ale musieli się przystosować do tej a nie innej wiadomości.
-Ej chłopaki mam pomysł. Wrzućmy ją do basenu.- rzucił Lou popatrzył na mnie. Moja mina musiała być bezcenna.
-Ej a ja mam jeszcze lepszy pomysł wrzućmy Natalie do basenu.-krzyknął mulat. Odetchłam z ulgą jednak Nat bd na maksa wkurzona więc szczerze nie chciała bym się znaleźć w ich skórze.
-chodźmy - dodał Niall
-Róbcie co chcecie ja sie pod tym nie podpisze. - powiedział jedyny rozumny człowiek dady.

Oczami Louisa
Ja myślę że to jest dobry pomysł. Wtedy choć na chwilę się zabawi odkąd przyjechała tylko siedzi w tym swoim pokoju albo sama przed telewizorem. Podeszli my od wejścia na taras . My to mamy szczęście ona śpi.
-okej wchodzimy tylko cicho, żeby jej nie obudzić. Jasne Niall?- powiedziałem do wszystkich Blondyn tylko skinął głową na znak zrozumienia. Weszliśmy cichutko pomalutku tak żeby jej nie obudzić na paluszkach. Wyciągnąłem telefon z jej kieszeni. i położyliśmy je na bok. Powoli zaczęliśmy ją podnosić tak się złożyło że Niall ją wziął na ręce jak pannę młodą. Zaczął iść w stronę basenu. Niestety dziewczyna się obudziła. Cholera. Natalia się skapła o co chodzi więc przytuliła tak mocno jak potrafiła. Chłopak po chwili zawahania wskoczył razem z nią. Ale akcja.

Oczami Nialla 
Wskoczyłem do wody z dziewczyną. JEzus maria jak ona potrafi głośno krzyczeć ba piszczeć. trzymała się mnie cały czas. w końcu. wylądowaliśmy w wodzie.
Następny rozdział w
uwaga
uwaga
w
sobotę z okazji Mikołajek


wtorek, 25 listopada 2014

8. to on zaczął


Obudziłam się coś po 7. Nigdy tak wcześnie nie wstaje to dziwne no ale dobra. Popatrzyłam na to jedno wielkie nieszczęście. Co? Może? A nie. A może to? DO CHOLERY JASNE CO W TYM JEST NIE TAK!!!!!  Głos w mojej głowę zaczął krzyczeć. Nie robię. Schowałam putno żeby więcej na nie nie patrzyć.  Weszłam do łazienki wzięłam krótki prysznic owinęłam się w ręcznik i poszłam do garderoby poszukać czegoś na dziś. Pogoda jak na Londyn przystało. Gdy sie ubrałam zeszłam na śniadanie. Ulala tościki zaraz zaraz co oni tu robią?! Cała dziewiątka ślepi sie na mnie popatrzyła. Pewnie myślą że powiem i coś w stylu " nie wiem jak ja Sb zasłużyłam na jedzenie śniadania z wami o najjaśniejsze gwiazdy" niech mnie w nos cmokną. Wzięłam swoją porcję jedzenia i poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor i szły jakieś głupie programy o diwach. O w końcu coś dla mnie program o zwierzętach. Czasem mam wrażenie że one mają więcej rozumu niż niektórzy ludzie, a przede wszystkim więcej zrozumienia i współczucia. Po chwili dołączył się do mnie ten blondyn. - mogę sie dosiąść? -popatrzył na mnie. -nie- odpowiedziałam stanowczo. -ok.-powiedział obojętnie no co za down nie słyszał nie.- wiesz co polecam czasem myć  uszy.
- przecież sie codziennie myje.
-to naucz sie słuchać ze zrozumienie.
-o co ci chodzi?
-że nie chce sie mi patrzyć na twoją rozkapryszoną osobę.
-nie jestem rozkapryszony.
- nie tylko mam co chce robię co chce i kiedy chce nie jesteś tak bardzo nie rozkapryszony.(czujecie ten sarkazm)
-nieprawda.
-prawda.
-a nie.
-tak
-nie!
-tak!- nw czemu zaczęliśmy krzyczeć i po chwili już tylko był rozbity talerz i szklany stół w milionach kawałków.
-Co tu sie do jasnej ciasnej anielki stało!!- o nie tata no to amen. - to jego wina on zaczął krzyczeć. -powiedziałam z wyrzutem. -Ja to ty rzuciłaś do mnie talerzem nie ja, a to że nie masz cela i trafiłaś w stół to nie moja wina- zaczął pokazywać palcem. -no ale to ty zacząłeś krzyczeć!- krzyknęłam -ty mnie nazwałaś rozkapryszoną gwiazdą.-chłopcy zrobili oburzone miny. - ty nie um.... -nie dokończyłam. - cicho już bądźcie.-przerwał mi tata z Lianem?  - macie sie zaraz przeprosić i posprzątać ten bajzel po sobie rozumiemy się?!- pół krzykiem kontynuował tata. -no dobra.-powiedział chłopak. - Natalio wybacz mnie że cię nie posłuchałem . Przepraszam.-powiedział patrząc na mnie. -wybaczam ja też przepraszam że nie umiesz słuchać i tato przepraszam za stół i talerz... -powiedziałam - iiii - przeciągnął tata -i jakie i? - popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.  - ta część i rozkapryszonej gwieździe. - przecież to prawda. - odpowiedziałam -dobra macie poł godziny na posprzątanie. do roboty.-rozkazał tata. Weszli z pokoju a my znowu zostaliśmy w dwójkę.  Zaczęłam sprzątać.
Oczami Nialla
Dziewczyna zaczęła sprzątać, dołączyłem do niej. Interesowało mnie czemu jest tak zamknięta czemu ona nas tak nie lubi? Postanowiłem spytać. - czemu ty nas tak nie lubisz? - popatrzyłem na nią ona nic nie odpowiedziała. - odpowiesz? Proooosze?- próbowałem -no powiedz- uśmiechnąłem się. -czemu taka jesteś? - próbowałem dalej a ona dalej nic dalej sprzątała. Jak ta dziewczyna mnie denerwuje. -pomógł byś  sprzątać a nie zadaj głupich pytań.-spełniłem. Prośbę Natali nie pytając ją o to. Widać że ten temat ją drażni ale czemu? Gdy skończyliśmy zawołałem Michała.
KOŁO POŁUDNIA
Siedzieliśmy jeszcze u naszego managera. Właściwie często spędzaliśmy czas u niego. Wtedy przyjeżdżamy zazwyczaj na cały dzień jeździmy po mieście albo odpoczywamy nad basenem a wieczorem  zazwyczaj robimy ognisko przy którym śpiewamy nasze i nie tylko piosenki. Uwielbiam to. - Idziemy na basen. -wypalił nagle Liam. -ja jestem za-powiedział z uśmiechem Louis. Reszta pokiwała głową oprócz 17 latki.
Oczami Natalii  
Wszyscy poszli po stroje kąpielowe a ja Sb siedziałam przed telewizorem jak ja kocham wakacje, nie trzeba iść do głupiej szkoły, można leżeć przez cały dzień. -a ty nie idziesz? - spytał mnie chłopak z kręconymi włosami - jak widać- powiedziałam obojętnie. -no choć będzie fajnie.
- nie mam zamiaru z wami tracić czasu.-prawie wykrzyczałam. -nie wcale nie tracisz czasu jak siedzisz przed telewizorem.-powiedział z sarkazmem. –a co niby nie tracę czasu siedząc z wami ??- rzuciłam obojętnie –nie to nie prosił nie będę.-w końcu chłopaczyna sobie odpuścił.


czwartek, 13 listopada 2014

7 CZAS NA WYBORY

Chyba się trochę zdziwili po tym co im powiedziałam, ponieważ patrzyli na mnie jak na człowieka nie z tego świata, no ale cóż chcieli wiedzieć to mają.. Jechaliśmy przez chwile i wysiedliśmy przez wszystkim znanym Big Benem. Resztę nawet się nie przejmowałam co oni do mnie mówią  z tego co wy słyszałam to był pałac, parlament park królewski coś tam potem pojechaliśmy  na most chyba tower bridge nw nie interesuje mnie to. Oni mieli całe trzy godziny frajdy a ja trzy godziny męczarni.  Było już dość ciemno. To miasto jest piękne jak jest ciemełko.  Wróciliśmy do domu. Rodzice pożegnali się z chłopakami podziękowali im. Weszliśmy do domu. -i jak wam się podoba Londyn dziewczynki.- powiedział tata. - dobrze to miasto jest mega szczególnie po zmroku te światła to wszystko  No Mega jest. - prawie krzycząc podkreśliła to ostatnie. Popatrzyli na mnie. - Ładne.- wydusiłam.  - cieszę się że wam się podobało. A powiedzcie mi bo niedługo wrzesień i wiecie co to oznacza. Tak nie co inne niż szkoła. Natalia do jakiej szkoły chodziłaś w Polsce ? - powiedział wykładowczo tata. - pierwszy rok bio-chem.- odpowiedziałam. - a ty? - popatrzył na Ewelinę. - A ja teoretycznie to miałam iść do szkoły sportowej z kierunkiem Ortopedia i fizjoterapia. - popatrzyli na nią jakby nobla dostała. - no to ambitnie.- uśmiechnął się do dziewczyny. - a chciałybyście dalej chodzić na takie profile czy chciałybyście zmienić?- popatrzył pytająco. - mi pasuje.- oczywiście jej zawsze wszystko pasuje. - jeśli bym mogła chciała bym pójść na technika weterynarii.- powiedziałam. - a dasz sobie rade?- popatrzyła na mnie tym razem Jasmin. - ależ oczywiście. -odpowiedziałam z chytrym uśmiechem. - dobrze jutro postaram się podjechać do paru szkół i pozbierać oferty. To wszystko co od was chciałem.- powiedział jak byśmy był jego klientami a nie córkami. Jak mnie to wkurza. Poszłam do swojego pokoju wzięłam prysznic wzięłam szkicownik i zaczęłam rysować, a raczej szkicować. Cały czas miałam w głowie twarz 9 chłopaków a szczególnie Nialla postanowiłam go narysować ale cały czas mi coś nie pasowało w szkicu. Więc przeniosłam to na płótno.  Było coś lepiej ale dalej nie tak jak sobie to wyobrażam i jest naprawdę w szczególności oczy te niebieskie jak morze oczy. Nigdy nie uda mi sie oddać ich koloru. Mieszałam tysiące kolorów ale nic mi nie przypominało tego odcieniu. Poddałam sie uchyliłam okno żeby szybciej wyschło. Patrzyłam na ten portret jeszcze chyba przez trzy godziny i nie wiem co ale coś jest w nim nie tak. Może te włosy może policzki może nos no na pewno oczy ale coś jeszcze. No nie ważne schowałam niedokończone dzieło.  Zorientowałam się że jest już dobrze po trzeciej w nocy. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. _______________________________________________________________________________
UWAGA PONIEWAŻ NIE UDZIELACIE SIĘ NASTĘPNY ROZDIAŁ DOPIERO PO JEDNYM KOM JEŚLI TYLKO NA TO WCHODZISZ DAJ CHOĆ KROPKE NAPRAWDĘ TO CIESZY JAK WIESZ ŻE KTOŚ TO CZYTA :D DZIĘKUJE ZA UWAGĘ. TERAZ CO WY BYŚCIE ZMIENILI W BLOGU?? MOŻE POSTACI? MOŻE FABUŁĘ?? NW PROSZĘ WAS O OPINIE CO KOL WIEK 

czwartek, 6 listopada 2014

inf

Dziś nie będzie rozdziału ale chyba się tym nikt nie przejmuje. Chyba wprowadzę zasade komentarz za rozdział :D

wtorek, 4 listopada 2014

6.wyjazd

Ach jaki tu spokój. Tu nie patrzy się na mnie 10 par ślepi bo jakiś tak chłopak dał mi ostatniego naleśnika. Ja nie mogę z kim pracuje mój ojciec. Zresztą taki Sam idiota jak oni. Ach witajcie moje drogie przyjaciółki fajeczki. Wzięłam jedną do ust. Wyszedł  chyba najstarszy rozwojowo Leonard ? (no jakoś tam) z całej tej bandy. -sory za tamto ale naprawdę Niall się tak nie zachowuje na co dzień normalnie to by cie ugryzł albo walnął albo rozpłakał albo... -zaczął wymieniać - dobra dobra rozumiem. -rzuciłam. -no więc w imieniu moim i chłopaków przepraszamy- powiedział oficjalnie. -za co macie mnie niby przepraszać za to że byłam głodna i Nick- powiedziałam -Niall-wtrącił. -nie ważne chciał mi dać naleśnika nie sądzisz że to głupie?- powiedziałam  i zrobiłam poważną minę. -no wiesz chcemy cie przeprosić za to że ty miałaś ochotę go zjeść a my ci w tym przeszkodziliśmy- wytłumaczył -jesteście głupi- rzuciłam przez ironiczny śmiech. Chłopak wyszedł wkurzony. Skończyłam palić papierosa i weszłam do środka. -Natalia o 19 miała byś ochotę wyjść pozwiedzać miasto z chłopakami?- wykrzyczał tata z kuchni. -Nie?!- odpowiedziałam - też się cieszę że chcesz z nimi iść -a ja nie.- wyszeptałam do siebie.  popatrzyłam na zegarek 18:36 no fajnie. Weszłam do pokoju. próbowałam wybrać coś do ubrania, ale tak naprawdę teraz przekonałam się że ta garderoba jest OGROMNA. Wzięłam jakiś t-shirt i ulubione czarne spodnie a no i oczywiście bluza która przykryje moje cięcia. Na nos Rey ban'y a raczej ich podróbki o równej wartości 2,50 w kiosku z gazetą na nogi jakieś zwykłe tenisówki i gotowe (oprócz plecaka). popatrzyłam na zegarek. Wydawało mi się że siedzę już wieczność w tej szafie a tu dopiero 18:58. miałam jeszcze chwilę. Popatrzyłam jak wyglądam a już bym zapomniałam szybko wskoczyłam do Łazienki i poprawiłam makijaż.  Zakryłam wory od oczami i troszeczkę je "powiększyłam"   zakryłam zaczerwienienia i wyrównałam koloryt. No teraz szczerze z ręką na sercu mogę powiedzieć że gotowe. Prawie ktoś krzyknął że mamy schodzić bo wychodzimy. Udałam się powoli do wyjścia. wszyscy już czekali. - okej JA Harry , Zayn, Natalia, Louis i Niall do tego samochodu a reszta do tego drugiego. - mówił ten sam chłopak co był mnie przepraszać.  -a może nie ? może ja chcę z nimi jechać?- zgłosiłam protest jeśli można to tak nazwać. - no to Ewelina pojedzie z nami a ty z nimi lepiej? -wkurzył się Zayn - Lepiej?-zapytałam retorycznie. - dobra szkoda czasu jedziemy.- powiedział tym razem Luke. Wsiedliśmy do aut po mojej lekkiej korekcie. Usiadłam na przeciwko dziwnego gościa z zielonymi włosami, po mojej lewej usiadł brunet a po prawej mulat za kierownicą zasiadł blondyn. Zapadła niezręczna cisza. Nagle chłopak po mojej lewej wypalił AMir Ashmir Ashtos Ashton chyba tak- ty jesteś z Polski?- popatrzył pytającym wzrokiem. - tak.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą - a jak tam jest? -kontynuował. -chujowo jak wszędzie gdzie byłam na razie? -zrobiłam ponurą minę -prosze nie obrażać tego pięknego miasta jakim jest Londyn i zaraz ci o tym udowodnimy.-żucił z cwaniacką miną Cal?  -nie chodzi mi o wygląd  czy co tam jest bo pod tym względem jest nawet znośnie tak jak w Polsce no może troszkę lepiej  ale chodzi mi o ludzi w tych krajach. - a co niby jest takiego w "tych krajach." - przewrócił oczami Ashton. - większość ludzi jest fałszywych i dwulicowych - popatrzyłam na niego. - ale nie wszyscy tacy są!-krzyknął Mic - a czy ja mówię że wszyscy? większość. -popatrzyłam przez okno. -no ale nie wszyscy tacy są.-tłumaczył Luke -my nie jesteśmy.-dodał Mic. - pożyjemy  zobaczymy.-włożyłam słuchawki do uszu i zamkłam się w swoim ukochanym świecie.
_______________________________________________________________________________________________________________ Hej miśki wiem że rozdział jest taki sobie ale mam wrażenie że miał taki wyjść i wg jest do bani no ale musiałam coś dla ws dodać :D kocham was (wiem że wy mnie nie) ale co zrobisz. Następny rozdział jak zwykle za dwa dni :D

niedziela, 2 listopada 2014

5. koledzy z pracy :D

Zeszłam na dół i zobaczyłam rodziców oraz trójkę chłopców.  -cześć Ewelina przyszli koledzy z zespołu Luke'a. Zawołasz go? -ok . -Luke !!!!!!! - przyszli twoi koledzy.-chłopak jak strzała zeszedł i zaczął się z nimi witać. - ok chłopcy to jest Ewelina, moja nowa przyrodnia siostra. - chyba jeszcze umiem się przedstawić. -cicho tam - powiedział rozbawiony.- ok to ja jestem Ashton ale mów mi Ash. Powiedział dość wysoki brunet. Z lekkim zarostem. - ja jestem Calum dla ciebie Cal. - powiedział mulat. - no i ja jestem Michael w skrócie Mic.- powiedział chłopak z zielonymi włosami.  - ok my idziemy do ogrodu idziesz z nami - spytał braciszek. -zaraz przyjdę.
OCZAMI NATALII.
Nie wychodź  stamtąd. Te słowa łatwo mi było spełnić na szczęście wzięłam jakiś szkicownik i parę ołówków. Zaczęłam coś rysować a dokładnie widok z okna.  Był bardzo harmoniczny wszystko do siebie pasowało i idealnie zgrywało. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi. 
Ja pierdole kto zaś. Był to tata. – cześć skarbie za pół godziny jest kolacja I ktoś chciałby cie poznać.    – fajnie a może ja nikogo nie chce poznawać. Co? - proszę cie przyjdą koledzy z pracy. –mogę przyjść ale nie obiecuje że będę miła.- Jezus Maria jeszcze tego mi brakowało że jacyś starzy goście z pracy mojego ojca ciekawe w ogóle gdzie on pracuje to że jest menadżerem jakiegoś zespołu to wiem ale więcej nic a nic. Mój głód nikotynowy nie daje o sobie zapomnieć, więc wyszłam na balkon paliłam jednego po drugim. W końcu weszła do mojego pokoju Wanessa. - Siemka młoda jak się czujesz? -miało go tam nie być!! -wiem ale inaczej byś tam nie zeszła a po za tym chciał  cię przeprosić. -ładne mi przeprosiny. -no sory to ty zaczęłaś więc nie narzekaj on starał się być miły a ty jak zwykle odpychasz ludzi. -przynajmniej nie kłamię jak wszyscy i nie udaje że kogoś lubię jak nie lubię. -ty nawet dokładnie go nie znasz bo z nim wg nie rozmawiałaś tylko non stop kłótnie. -ty go niby znasz. Nie minęła doba odkąd go poznałaś i uważasz że jest taki święty i wg najlepszy przyjaciel. -nie najlepszy przyjaciel ale jakby nie było to nasz przyrodni brat. -twój nie mój. -jpd mamy tego samego tatę i macochę i brata. A tak wg to przyszli koledzy Luke'a i chcieli by cię poznać. -ale ja nie mam ochoty, powiedz im że jestem chora czy coś. wymyśl. -a jak zejdziesz na spotkanie z kolegami taty na kolacji. -cholera. Nie wiem wymyśl coś że śpię albo coś. - a ja gadam sama do siebie tak? -w końcu jesteś chora psychicznie więc możesz. -dzięki.-powiedziała prawie płaczem, i wyszła. Nie miałam wcale zamiaru poznawać jakiś tak samo głupich ludzi jak Luke. 
OCZAMI WAN
Wyszłam z jej pokoju ze łzami w oczach. Czemu jak zawsze chcę dla niej jak najlepiej ona odtrąca moją pomoc czemu nie potrzebnie jeszcze przezywa. W ogóle jej nie rozumiem. Nie ważne. Weszłam do swojego pokoju i od razu udałam się do łazienki w celu poprawienia makijażu. Masakra wyglądam jak zombi albo nawet gorzej. Gdy się już ogarnęłam weszłam do pokoju  Blondyna. Ładny miał ten pokój. Tu jakaś gitara ty płyty wiolinowe. Wow potrójna platyna no nie wiedział że idzie im tak dobrze. - Cześć chłopaki co robicie? - spytałam siedzących po turecku w kole chłopaków. -szukamy natchnienia. Tak napisaliśmy już parę hitów. - powiedział Ashton? -powiedzmy sb szczerze siedzimy tak bo nie mamy co robić a nie szukamy natchnienia.- powiedział tym razem Cal. -cicho lepiej Cal lepiej brzmi jak szukamy natchnienia. -okej okej- przewrócił oczami Mulat.  -dobra nie ważne chcesz  szukać natchnienia z nami? - powiedział Mic. - pewnie ale ja wam za bardzo nie pomogę bo się na tym nie znam. -odpowiedziałam z uśmiechem- a wiesz co to słowa? - wtrącił Luke -no niby tak....- powiedziałam przedłużając ostatnie. -no to sieć cicho i szukamy natchnienia. Masz tu kartkę i zapisuj. - blondyn rzucił mi kartkę i ołówek prosto w twarz. -dzięki?-powiedziałam ironicznie. - proszę cie bardzo.-oddał z uśmiechem. chłopcy coś pisali skreślali mieli zawiasy i dalej coś pisali. A ja pusto nic czysta kartka. no dobra coś trzeba napisać. Postanowiłam napisać coś o jakiejś dziewczynie jak na boysband przystało. 
 I drove by all the places 
We used to hang out getting wasted 
(Przejechałem przez wszystkie miejsca,
W których się spotykaliśmy i upijaliśmy )
Nie wiem nie wiem. 
I thought about our last kiss 
How it felt, the way you tasted. 
(Myślałem o naszym ostatnim pocałunku 
Jak to było, jak smakowałaś)
eeee
Even though your friends 
Tell me you’re doing fine

(Nawet jeśli twoi przyjaciele
Mówią mi, że dobrze sobie radzisz)
Are you somewhere feeling lonely 
Even though he’s right beside you 

(Czy jesteś, gdzieś czując się samotną
Nawet jeśli on jest obok ciebie)
If today I woke up with you right beside me 
Like all of this was just some twisted dream 
I’d hold you closer then I ever did before 

(Jeśli dzisiaj obudziłbym się z tobą koło mnie
Jakby to wszystko było tylko jakimś pokręconym snem
Przytrzymałbym cię bliżej niż kiedykolwiek wcześniej)
Nie to mi tu nie pasuje. zaczęłam skreślać i pisać coś innego. 
When he says those words that hurt you, 
Do you read the ones I wrote you?

(Kiedy on mówi te słowa, że cię zraniłem,
Czy czytasz te, które ja tobie napisałem?)
to mi tu bardziej pasowało. N o i się zacięłam.
- i jak wam idzie?- spytał Ashton - JA mam coś takiego " I remember the day you told me you were leaving" i jak Anioła głos usłyszałem ją. - pochwalił się Luke - ty wiesz że to drugie to jest już taka piosenka. - Mic. -ciii nie psuj mu jego idealnego świata. a ty Michael co masz ? - powiedział Cal. -Ja lobię kaszkę od ran aż po nooooc la la la la.- wszyscy szczęlili face plam. - no co?- odrzekł zdziwiony. -dobra ja mam coś takiego- Ashton 

Pictures that you sent me, 
They’re still living in my phone 
I admit I like to see them, I’ll admit I feel alone 
And all my friends keep asking 
Why I'm not around 
It hurts to know you’re happy, 
Yeah, it hurts that you moved on 
It’s hard to hear your name 
(Te zdjęcia, które mi wysłałaś
Wciąż są w moim telefonie
Przyznaję, że lubię na nie patrzeć, przyznam, że jestem samotny
I wszyscy moi przyjaciele wciąż pytają
Dlaczego ciebie nie ma
To boli, wiedzieć, że jesteś szczęśliwa
Tak, boli to, że ruszyłaś do przodu
To ciężkie, by słyszeć twoje imię) 
-Ash jesteś geniuszem. pokłony dla ciebie.- Luke zaczął się walać po podłodze. -Dziękuje Dziękuje. - Ash powiedział to głosem króla Juliana. -dobra Cal. - pokazał nam rysunek ferorosze. - co to ma być? - spytałam. -ferorosze wyraża więcej nić 1000 słó.- powiedział. wszyscy wybuchli śmiechem. - Wan pochwal się swoimi wypocinami jak tak cie to śmieszy.- powiedział. przeczytałam mu co napisałam. Popatrzyli na mnie z otwartą buzią. - Narada. - krzyknęli chłopcy, wstali i stanęli w kółku jak siatkarze po zdobyciu punktów. Było słychać jakieś pojedyncze słowa. - wiesz co my tez chcieli byśmy się na tym nie znać tak jak ty.-zaczął Cal. - więc mamy pytanie. - dodał Ash -czy możemy.- kontynuował Luke. - wykorzystać twoje słowa w nowej piosence.- dokończył Mic. - przecież to zwykłe słowa nic w porównaniu do tego co napisał Ashton.-powiedział - chyba sobie zatrujesz , twoje są dużo lepsze.- powiedział Ashton.  -prosimy- powiedzieli Hurem i zrobili minę w stylu kota ze Shreka. - no dobra.- powiedziałam - tulimy! - krzyknął luke. Zrobiliśmy grupowego miśka. Pukanie do drzwi. -Cześć droga młodzieży kolacja gotowa i ta dzieciarnia już przyszła.- zaśmiała się ciocia. -Dobrze już schodzimy- powiedział Luke. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się w stronę Kuchni. Siedziało już tam pięciu chłopaków tata i macocha. 
- chłopaki to jest Wanessa moja młodsza córka. Wan to są moi koledzy z pracy.- uśmiechnął się. a to niespodzianka czy to przypadkiem nie One Direction. możliwe. - Ja jestem Harry dla ciebie złotko Hazz.- powiedział dość wyskoki brunet z zabójczymi zielonymi oczami i kręconymi włosami. - miło mi.- powiedziałam. -ja jestem Liam. - powiedział krótko ścięty dobrze zbudowany brunet. -a dla znajomych dady - powiedział mulat i zaśmialiśmy się. - no a ja jestem Zayn.- powiedział ten sam chłopak. -ja jestem Louis i lubię jeść marchewki  a ty?- powiedział chłopak ubrany w czerwone spodnie i koszulkę w paski. - tak ja też lubię marchewki.-zaśmiałam się - to dobrze bo przyjaciele marchewek są też moimi przyjaciółmi.- powiedział brunet. -no a ja jestem Niall-powiedział blondyn. - Fajnie was poznać.- uśmiechnęłam się do nich. -nam ciebie też-powiedzieli równo i się zaśmiali. - okej siadajcie do stołu. A Wan albo ty Luke pójdziesz po Natalię.-powiedział tata.
OCZAMI NATALIi
Gdy Wan wyszła postanowiłam coś namalować wzięłam szkicownik ubrałam sweter i wyszłam na balkon. wniosłam krzesło na balkon usiadłam na nim i zaczęłam rysować niby nic a jednak coś wyszło. po dwóch gadzinach skończyłam.

koty to ja lubię ale tylko rysować. w końcu Wan przyszła. -kolacja-rzuciła chłodno. Schowałam notes do biurka. Zeszłam do kuchni wszyscy się na mnie popatrzyli. -chłopaki to jest moja najstarsza córka Natalia, Natalia to są koledzy z mojej pracy a to koledzy twojego brata a więc to jest Ashton to Michael , Cal,Harry Louis, Liam Zayn i ten tu osobnik to Niall -powiedział ojciec. - Michał chyba jeszcze umiemy się przedstawić.- powiedział chłopak z lokami. -a ja mam to wszystko zapamiętać oooook.- wtrąciłam. popatrzyli się na mnie zdziwieni. usiadłam na przeciwko chyba Natana? Na kolacje były naleśniki gospodyni dała na puste talerze a na środku postawiła całą stertę naleśników.wzięłam sb jednego, jak wszyscy. chciałam sb zjeść ostatniego jaki był na tej stercie. -nie rób tego- ostrzegł mnie Liam. -dlaczego?-spytałam. -ostatni zawsze Nialla.-odpowiedział. Popatrzyłam na blondyna. -nie Li jak chce to niech dziewczyna je - popatrzył na mnie. wszyscy popatrzyli se na niego ze zdziwieniem. -Kim ty jesteś i co zrobiłeś z moim kolegą.-powiedział chłopak z koszulką w paski chyba Louis. - no widać że takie chuchro sama skóra i kości niech się dożywi. - odparł ze śmiechem. Nie biorąc tego ostatniego naleśnika wstałam odłożyłam talerz i  wyszłam na ogród.

piątek, 31 października 2014

4. ciekawy obiad :D

Weszłam do pokoju i zobaczyłam słodko śpiącą Natalię. Jaka szkoda że muszę ją obudzić. Postanowiłam nie zbliżać się za blisko ponieważ już raz wylądowałam na podłodze. - Natalia ! Dziewczyna tak sie przestraszyła że spadła z łóżka. -ała?! - też cię kocham - powiedziałam przez śmiech. Natalia nic sie nie odzywała. - słuchaj jak się  czujesz po pięknym poranku.  - nijak -ok a za 15 min bd obiad. I nie Luke'a  nie będzie. -ok- powiedziałam przytaknęła i poszłam sie przebrać nawet nie zauważyłam że jestem  jeszcze w piżamie a dochodzi 13. Weszłam do pokoju zaczęłam się przebierać gdy nagle usłyszałam że ktoś puka do drzwi. Jak sie potem okazało   to był blondyn. -obiad ciotko. Hahah - ok już schodzę. Zeszłam do kuchni. Była tam starsza pani Koło 60. -Dzień dobry pewnie to ty jesteś Natalia? -dzień dobry nie ja jestem Ewelina a Natalia jest jeszcze na górze zaraz powinna zejść. - och przepraszam cię drogie dziecko. Dobra za to będziesz mieć dużą dokładkę. Dziś jest spaghetti. Ulubione danie Luke ‘a. -fajnie moje też. –ale jesteście do siebie podobni no oprócz włosów. – dziękuje. –proszę to twoja porcja a to kochanie twoje. –Dziękuje pani. –Proszę cie mów mi ciociu. – dobrze ciociu. Usiedliśmy przy tym “małym” stole. Niedługo później zeszła Natalia. – Kto to jest? I co on tu robi? –zapytała patrząc na panią Mc’guaier, a później na Luke’a –to jest nasza gosposia która swoją drogą robi najlepsze spaghetti pod słońcem, a ON je obiad jak widzisz to też jego dom – powiedziałam z uśmiechem –aha Dzień dobry. –Witaj słonko.- Nazywam sie Natalia a nie słonko, tak na przyszłość. –dobrze przepraszam- powiedziała gosposia. –panienka chce obiad? –prosiła bym. Usiadła obok mnie patrzyła sie cały czas w talerz. Była nie obecna duchem w ogóle, ale to jest bardzo normalne. Po skończonym posiłku “Ciocia” pozbierała talerze. Natalia miała już odchodzić ale Luke ją zatrzymał. – stój.. – nie dała mu dokończyć ponieważ mu przerwała. – Jeśli chcesz sie na mnie wydrzeć że zabrałam ci pokój itp. To sb daruj jak chcesz to mogę ci go oddać. –Nie nie chce go mam już to w dupie. Chciałbym cie przeprosić za rano no wiesz o czym mówię. Nie powinienem na ciebie tak najeżdżać. –  daruj sobie to przemówienie pewnie cie nasi patologiczni rodzice zmusili. – nikt go do niczego nie zmuszał chciał być miły I cie przeprosić.- wtrąciłam się tym razem ja. –dokrójcie sobie obaj proszę was nie potrzebuje litości. –a wal się idź sobie do tego swojego pokoju I możesz z niego  w ogóle nie wychodzić.- powiedział wkurwiony Louke. Swoją drogą łatwo go rozzłościć. – tak jest panie.- zrobiła ignorującą mine I poszła do pokoju. Po paczyłam z wyrzutem na chłopaka. – no co sama się prosiła chłopaki jednak przyjdą dopiero na kolacje. – Luke ! możesz być następnym razem milszy proszę?? A rodzice kiedy wrócą?   - postaram sie. I za ok dwie godziny powinni być. – ok ja idę siebie. – poszłam do pokoju I od razu włączyłam laptopa. Weszłam na tt I fb,. Popatrzyłam na wiadomości prawie 50 dużo no jak się nie wchodzi I nie daje o sb znaku życia no to tak jest. Po odpisywałam wszystkim posprawdzałam powiadomienia I zaktualizowałam status “witaj Londyn.”  “ mój nowy dom jest zajebisty”  , “wczoraj się dowiedziałam że mam starszego brata jest bardzo miły I przystojny ”. postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki Amelii- bardzo pozytywnie walnięta osoba która wie o mnie wszystko I odwrotnie I tylko do niej mam 1000% zaufania. Chodziłam z nią od przedszkola aż do gimnazjum włącznie. Wybrałam jej numer I już po dwóch sygnałach usłyszałam głos przyjaciółki.
-hej co tam młoda? Jak ja cie dawno nie słyszałam nic się nie odzywasz.
-a jakoś tak wyszło wiesz te przeprowadzki.
- rozumiem no I jak tam Londyn I dom?
-Londyn jak Londyn piękne miasto jeszcze nie zwiedzałam, a dom zajebisty duży mam pokój z własną Łazienką I garderobą wszystko jest takie ogromne ogród basen wszystko jest co potrzeba… Ty wiesz że nawet gospodynie mamy masakra a no I najważniejsze od wczoraj mam starszego fajnego brata. Już po 5 min zachowywaliśmy się jak byśmy bili rodzeństwem od urodzenia.
- to nieźle się miewasz a u rodziców co?
- no całkiem całkiem tatko się super urządził jest menadżerem One Direction I tak tego one direction.
-Jezus Maria.
- no właśnie a Jasmin jest dziennikarką sportową.
-jpd adoptuj mnie maluchu.
- rozmawiaj z moimi rodzicami. A u ciebie co?
-po staremu I wiesz co przyjęli mnie do mojej wymarzonej szkoły.(technikum fotograficzne)
-gratulacje ja nawet nie wiem no ale jeszcze mam prawie dwa miesiące do szkoły więc luz.
-dobra ja kończę idziemy dziś do kina.
-miłego seansu I wg wg
- dzięki dzięki frajerko
-dobra suczo buziaczki trzymaj  sie tam I dzwon jak najczęściej.
-baju
-pa
Skończyłyśmy rozmawiać. Rodzice już wrócili do domu nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. Zeszłam na dół I…
_____________________________
Jezus maria sory że tak późno ale za to rozdział  jest w miarę długi. Na początku wg nie miałam weny I czasu  (welcome to 3 gimnazium) żeby napisać ten rozdział ale w końcu postanowiłam go napisać I wyszło takie coś. Więc jak dostane jakąś jedynkę to przez was. Proszę was nawet mała kropka w komentarzu będzie dla mnie wielkim szczęściem dlatego proszę proszę proszę. :D i najważniejsze W NASTĘPNYM ODCINKU ALBO JESZCZE W NASTĘPNYM POJAWI SIĘ ONE DIRECTION :D 


wtorek, 28 października 2014

3.Taka sytuacja .. nieprzyjemna

Oczami Natalii
Gdy się obudziłam z lekka się przestraszyłam bo nie byłam w swoim starym powiedzmy że bezpiecznym łóżku tylko w moim nowym już znienawidzonym miejscu. Po paczyłam na mój telefon pokazywał równo 9:00. O i co ja paczę miałam 23 wiadomości. Ciekawe od kogo? (czujecie ten sarkazm) Michał "hej jak Londyn? :Dx10000" "jak dom" "podoba się pokój" "jak tata"" a Jasmin" itp itd kocham go jak brata ale czasem tak potrafi wkurwić człowieka. Ja mu odpisałam "tajemnica". Postanowiłam wziąć lekki prysznic weszłam do garderoby wybrałam jakieś ciuchy i zeszłam do kuchni w której siedział tylko Luk.  Podeszłam do lodówki już miałam ją otworzyć kiedy jak zwykle on musiał przeszkodzić - już dzień dobry nie łaska powiedzieć.?- spytał. Nw czemu ale od początku jak go zobaczyłam miałam go dość. I ja nigdy go nie uznam za brata więc Zignorowałam go.  Wzięłam mleko. Chleb był już na stole razem z nutellą. -wezmę trochę.- oznajmiłam. -może magiczne słowo proszę dziękuje cokolwiek?- powiedział nieźle wkurzony. -proszę? - no już lepiej. Tylko nie za dużo.- Posmarowałam Sb kromkę nalałam mleka do szklanki. Po chwili zeszła Wanessa. -cześć cześć. Co tam u was?-Jezus Maria ile to ma szczęścia w sobie.  W sumie to ona zawsze była moim przeciwieństwem. Toszto szatan opętał. - super fajnie.- odpowiedział również z entuzjazmem. Co oni tacy weseli. Potem zeszli tata i Jasmin. Jedliśmy śniadanie jak jedna wielka rodzina SZKODA DO CHOLERY ŻE NIĄ NIE JESTEŚMY JPD!!! - jak wam się spało w waszych pokojach dziewczyny? Wanessa?- spytał zatroskany tata. - super tak w ogóle to pięknie jest urządzony, wszystko jest idealne. Bardzo dziękuje. - odpowiedziała zachwycona Wan. -Natalia??- popatrzył na mnie. -może być.- opowiedziałam zgodnie z prawdą. - może być ?! masz najlepszy pokój w całym domu a ty mówisz że może być?! - Luke zaczął się drzeć jakby nw co w niego wstąpiło. - Luke przestań!- rozkazała Jasmin. - Nie nie przestane to był mój pokój a teraz muszę mieć tą klitkę. Wy staraliście się go urządzić a ona mówi że może być.- powiedział a raczej wykrzyczał. - mieszkam tu tylko dlatego że nie chciałam wylądować w domu dziecka do 18. Wiec jako takiego wyboru nie miałam więc proszę cię skończ. - wstałam i poszłam do swojego pokoju zostawiając resztę śniadania na stole. Chciało mi się płakać. Ale wiem co mi da większe ukojenie. Weszłam do łazienki i poszukałam mojej starej przyjaciółki żyletki. Jest jak ja dawno jej nie widziałam. Jeździłam po ręce robiąc nowe kreski. Krew zaczęła spływać mi po ręce. Poczułam ulgę. Nie chcąc się wykrwawić polałam rękę wodą utlenioną i zawinęłam zranione miejsce. Bandażem.  Ubrałam bluzę tak aby tego nie było widać. Wzięłam paczkę papierosów i wyszłam na balkon zapalić. Po wypaleniu postanowiłam się przespać. Z tego co wiem Michał i Jasmin poszli do pracy więc mam luz.


OCZAMI WAN

-Więc ty masz swój zespół?- spytałam Luka. - tak nazywa się 5 seckond of Sumer. - Ilu was w nim gra?- w sumie czterech Ja ogarniam gitarę Calum bass Ashton perkusje a Michael też gitarę. I przy okazji wszyscy jesteśmy wokalistami. Nie mamy jakiegoś tam Lidera . - Musi być fajnie mieć taki zespół. - szczerze to jest zajebiście jest kupa frajdy i zabawy no ale też jest to duża odpowiedzialność i dużo pracy. - Musisz mnie poznać z chłopakami. - No właśnie skoro o nich mowa to to ma być ta niespodzianka. Przychodzą na obiad dzisiaj. - tak to super . - powiedziałam podekscytowana. -a powiesz mi czym się zajmuje Michał i Jasmin? - Michał jest menażerem takiego zespołu może słyszałaś o One DIRECTION? A Jasmin jest dziennikarką sportową. - mówisz One Direction ? Grubo się ustawił nasz ojczulek. - ty jesteś z polski? - spytał. - No to bardzo piękny kraj. -zabierzesz mnie kiedyś?- zrobił minę kota ze shreka. - no nie wiem nie wiem -powiedziałam obojętnie. Popatrzył na mnie z gniewem i miną zbitego psa. - no przecież żartuje. - zaczęłam się śmiać jak opętana. Po patrzył na mnie zdziwiony. -Co sie tak śmiejesz? - bo nie widziałeś swojej miny. -ha ha bardzo śmieszne.- powiedział. Zaczęło mi burczeć w brzuchu. - za 15 minut powinien być obiad. - Jak to? - pani Mc'Guaier gotuje obiad. -kto to jest?  - nasza gospodyni, to spoko babka zawsze pomoże. - powiedział zadowolony.  CHWILA CHWILA CZY ON POWIEDZIAŁ GOSPODYNI??MASAKRA nawet jej nie zauważyłam. Luke to spoko gościu. Można Sb z nim pogadać, pośmiać. -dobra ja idę sprawdzić co z Natalią bo od tej porannej akcji jej nie widziałam. -ja też trochę przesadziłem, ale to był mój pokój od dzieciństwa bardzo się do niego przywiązałem. Pewnie Sb pomyślisz że to głupie. -Nie ja rozumiem tylko Natalia ma już taką psychikę do pewnego zdarzenia była normalną dziewczyną a potem ona zamknęła  się w sobie i jest taka a nie inna. -a jakiego zdarzenia -wole żeby ci to sama powiedziała - ok ja rozumiem przeproszę ją potem. - ok ja idę. -  wyszłam po schodach. I za pukałam do jej pokoju nic drugi raz nic trzeci nic postanowiłam wejść. Otwieram drzwi i .....
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
TA DA I MAMY TRÓJECZKĘ :D MAMA NADZIEJE ŻE SIE PODOBA  

niedziela, 26 października 2014

2 nowy dom i niespodzianka

OCZAMI WANESSY
Siedzieliśmy jeszcze przez chwile na lotnisku. Po czym poszliśmy na odprawę oddaliśmy bagaże i zajęliśmy miejsca. W sumie to  ciesze że lecimy oderwę się od tego przygnębiającego miejsca jakim jest Kraków. Jako miasto jest piękne ale za dużo wspomnień niestety smutnych z nim się wiąże. Popatrzyłam na Natalie jej mina mówiła sama za siebie była przygnębiona i smutna czyli nic nowego. Tata tupał nerwowo nogą. Postanowiłam że posłucham muzyki i po chwili zasnęłam.
Oczami Natalii
Siedziałam w tym samolocie i myślałam. Myślałam nad tym jak moje życie się zmieni. Inna szkoła, głupi ludzie. Nowy głupi dom i ta suka Jasmin. Po chwili z głośników było słychać głos kobiety "proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania". Na lotnisku odebraliśmy bagaże i zaczęliśmy szukać macochy, która obiecała nas odebrać. Po chwili znaleźliśmy ją poszliśmy do auta. Tata zmienił Jasmin i usiadł za kierownicą, a ona na miejscu pasażera  Ja i Wan z tyłu. Jechaliśmy około pół godziny do godziny. Wysiedliśmy z pojazdu.
To chyba największy dom jaki widziałam nie mam pojęcia po co tej dwójce taki ogromny dom. Poszliśmy chodnikiem. Tata zajął się naszymi bagażami. Staliśmy pod drzwiami i otworzył drzwi. -Witajcie w waszym nowym domu.- powiedział dumnie. -Po co wam taki wielki dom?-spytała Wanessa. -To niespodzianka  na jutro.- odpowiedział. -oprowadzisz nas po nim?-spytałam. - Jasne że tak ok zaczynamy tu jest kuchnia
- jak wszystko kuchnia była olbrzymia. duży stół parę szafek. - ok idziemy dalej. Tutaj mamy salon.
-Tu jest łazienka.
- wyszliśmy po schodach i macocha otworzyła drzwi. -ok tu jest nasza sypialnia-powiedziała.
  - tu jest pokój Wanessy a tu Natalii. - powiedział tym razem tata. Weszłam do swojego pokoju .
Ściany były zielono-beżowe, na przeciwko drzwi stało dwuosobowe łóżko pokryte zielonym futerkowym kocem i i kremową pościelą, obok była nocna szafka , zaś z drugiego boku krzesło i drzwi na balkon z którego było widać ogromny ogród w którym jest basen. Dalej obok drzwi małe biurko i dwoje drzwi? Otworzyłam pierwsze jak się okazało to łazienka.
A za drugimi drzwiami kryła się ogromna garderoba.
Pokój jest całkiem całkiem. Ułożyłam swoje rzeczy i poszłam "pozwiedzać" resztę domu.  Weszłam do pokoju siostry. Był całkiem mały w porównaniu do innych, ale o wiele bardziej przytulny.
Jej też się podobał co mówiła jej mina. Obok jej pokoju było zamknięte pomieszczenie i sypialnia ojca i tej wywłoki w której już wcześniej byłam. Schody do góry? Pewnie jakiś strych albo coś. Poszłam na dół. Chciałam zobaczyć ogród, jednak mi się nie udało bo ktoś zapukał do drzwi. Michał otworzył drzwi. Stał w nich dość wysoki dobrze zbudowany blondyn.
Miał na sobie czarne rurki i biała koszulkę z czarnymi rękawami 3/4. -cześć tato postanowiliśmy wrócić wcześniej chłopaki pojechali już do siebie.- powiedział blondyn. Ale kim on jest do cholery ??!! - cześć synu.- synu co? Chyba się przesłyszałam.  - Luke musisz musisz kogoś poznać to jest twoja przyrodnia siostra Natalia i będzie od dzisiaj tutaj mieszkać. - powiedział tata czekając na reakcje chłopaka.-jak to mieszkać? - spytał zdziwiony - później ci wyjaśnię.- powiedział tata  - cześć.- powiedział chłodno zarazem jakby to było normalne. -cześć?- powiedziałam. Chłopak przeszedł obojętnie obok mnie i udał się do kuchni. Postanowiłam jednak spełnić to po co tu przyszłam czyli wyjście do ogrodu. Po dziesięciu minutach poszukiwania znalazłam to na czym mi zależało. Ten plac był ogromny.
Był tu chodnik, był basen były leżaki i drzewa które były ozdobione lampkami choinkowymi co dało mega efekt. Na jednym z nich był domek. Ciekawe po co im chyba nie mają dzieci. 
Szłam kamienistym chodniczkiem jeszcze chwile i postanowiłam Sb siąść pod jednym z drzew. Myślałam o tym Lucku. Od teraz mam chyba brata ale jak to możliwe przecież to nie mógł być biologiczny syn mojego ojca. Może to jest syn Jasmin z poprzedniego małżeństwa. Albo adoptowali . A chuj mnie to. W każdym bądź razie nie jest zbyt przyjazny. Przynajmniej on nie buduje tej sztucznie szczęśliwej rodziny. - no to pasowało by iść.- westchnęłam sama do siebie. Gdy byłam już w pokoju, wzięłam  krótki prysznic przebrałam sie w piżamę i udałam do krainy morfeusza.

Oczami Wanessy

Dom wg mnie jest piękny. Utrzymany raczej w jasnych odcieniach. Wszędzie panował porządek co lubię. Mój pokój był mały ale za to przytulny. Ściany miały kolor biały a raczej szary. Był mega. Własna łazienka
i olbrzymia garderoba.
Nawet balkon z widokiem na ogród. Pokój idealny. Nagle wparowała Natalia. Rozejrzała się i poszła. Wypakowałam resztę ubrań i chciałam coś zjeść. Weszłam do kuchni a tam przy stole siedział mój tato i macocha z jakimś blondynem. Popatrzyli w moją stronę. -chcesz coś zjeść kochanie.- spytała zatroskana Jasmin. -tak poproszę.- odpowiedziałam i usiadłam obok taty przy stole. -a więc Wanesso poznaj Loucka twojego brata. Louck poznaj Wanesse twoją siostrę przyrodnią.- powiedział tata. - cześć miło mi cię poznać.-powiedziałam - mi również. A więc pochodzisz z polski? - spytał z uśmiechem - tak. -odpowiedziałam - musimy się kiedyś tam wybrać- powiedział blondyn po czym weszła Jasmin. -Proszę zrobiłam ci kanapki z ogórkiem.- położyła mi talerz przed nosem. - dziękuje bardzo. - powiedziałam i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku pożegnałam się z wszystkimi i poszłam spać
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------_________________________________________________________________________________________________________________________________ 
MAM NADZIEJE ŻE WAM SIE SPODOBA JEŚLI NIE SKOMENTUJCIE JEŚLI TAK TEŻ SKOMENTUJCIE. OBIECUJE JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE DODAM TYLU OBRAZKÓW CHYBA ŻE BĘDZIECIE CHCIELI. NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ W DRODZE :D 

sobota, 11 października 2014

info

na blogerze są błędy i na razie dopóki on nie działa nie mogę wstawiać zdj i tp więc  rozdział pojawi sie po naprawieni ich

czwartek, 9 października 2014

1. Pożegnanie

                                             Perspektywa Natalii
A wiec nadszedł następny dzień. Dzień w którym muszę zmienić na stałe swoje lokum zamieszkania z Krakowa na głupi Londyn który niektórzy widzą   niezwykłe miasto jednak ja nie  dostrzegam go takiego. Pakowanie poszło mi dość szybko. Mój pokój znajdował się na piętrze. Wyszłam z niego i zeszłam do kuchni gdzie siedziała Ewelina.
 -spakowana??- spytała - Tak. - odpowiedziałam krótko i zwięźle. -chcesz coś do jedzenia? - popatrzyła pytającym wzrokiem na mnie trzymając w rękach mleko i płatki. - Nie. Idę się przewietrzyć.-oznajmiłam. -ok.- skończyła. Udałam się do swojego pokoju. ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Przy wyjściu założyłam czarną skórzana kurtkę, ray-bany i jasno niebieskie vans'y. Wyszłam z domu i udałam się do parku, który znajdował się jakieś 15 min drogi . Usiadłam na jednej z ławek, wyciągałam paczkę fajek  włożyłam jedną do  ust zapaliłam i po chwili poczułam jak nikotyna wypełnia mi płuca. Paczkę fajek wymieniłam na telefon który również znajdował się w kieszeni. Napisałam krótkiego sms'a do przyjaciela? Chyba tak można nazwać osobę do której mam największe zaufanie. "jestem w parku czekam :)". Michał pojawił się w parku błyskawicznie. -No to już nie będzie miał mi kto dokuczać.-Powiedział smutny. -Życie młody.- uśmiechnęłam się delikatnie, jednak dalej pozostałam smutna. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. - I co teraz?- spytał smutny. -Wyjeżdżam na jakiś czas do Londynu. Jak skończę 18  pewnie się wrócę. Ja nie chce tam jechać.- rozpłakałam  i wtuliłam się w chłopaka. - Hej maluchu nie płacz. Będzie dobrze jak coś to masz mój numer, jest skayp zawsze mogę przyjechać do ciebie. Albo zamieszkaj u mnie. - oddał uścisk. -wierz że to nie możliwe.- powiedziałam smutnie. - Będę tęsknić.- Ja też jeszcze nie wiesz jak.- siedzieliśmy jeszcze przez chwile po czym zadzwonił mi telefon. -halo ... W parku... Ok... Dobra już idę.- odprowadzisz mnie do domu.- popatrzyłam pytającym wzrokiem. - Och nie wiem czy jestem godzien. - no nie wiem nie wiem... Och no dobra choć kretynie.- powiedziałam rozbawiona. Do domu szliśmy w ciszy ciesząc się ostatnimi chwilami spędzonymi razem. No przynajmniej na razie. Doszliśmy do miejsca rozstania przytuliłam chłopaka i wyszeptałam mu do ucha  Do zobaczenia. On oddał uścisk i nic nie mówiąc cofnął się dwa kroki i odprowadził mnie oczami do drzwi. - i jak jedziemy?- spytałam Wanessa.. Pokiwałam  głowom poszłam do swojego pokoju wzięłam walizkę zobaczyłam przez okno nadjeżdżającą taksówkę, z której wysiadł nasz "ojciec". Pożegnałam się ze swoim pokojem i poszłam do pojazdu. Pół godziny  później siedziałam na lotniku i czekałam na samolot który ma opóźnienia.







środa, 8 października 2014

Prolog

                                                    Prolog
                                             Główni bohaterowie
Natalia Szymańska- młoda 17 letnia dziewczyna. Skrzywdzona przez los. Najpierw rozstanie rodziców. Później nie szczęśliwa miłość zakończona zdradą. Żeby było mało paliła i ćpała.

Ewelina Szymańska- (16) siostra Eweliny podobnie jak siostra skrzywdzona przez los. Jej chłopak w którym jest zakochana po uszy wyjeżdża a ona popada w alkoholizm, po czym wstaje na nogi.
                                        CAŁE ONE DIRECTION
Niall Horan- ma 20 lat.  niby zwykły nastolatek a jednak 1/5 najpopularniejszego zespołu. Uwielbia grę na gitarze pochodzi z Irlandii jako jedyny z zespołu.
Zayn Malik-(20) mulat, pochodzi z Anglii. Bad boy w zespole.
Harry Styles-(19) w zespole uchodzi z tego kobieciarza, tak naprawdę nim jest. Tłumaczy się że do tej pory żadna nie sprostała jego wymaganiom.
Louis Tomlinson- (21) śmieszek lubi marchewki robić żarty niby najstarszy a zachowuje się jak dziecko. Ma dziewczynę Eleonor.
Liam Peyn- (20lat). Dady zespołu. Opiekuńczy zawsze zaradny. Odpowiedzialny uchodzi za najstarszego w zespole.

Bohaterowie poboczni: 
Michał Szymański- ojciec Eweliny i Natalii
Jasmin Humings- macocha głównych bohaterek. I matka Luke'a Humingsa
Michał Stoch- najlepszy przyjaciel Natalii 
Luke Humings- 1/4 zespołu 5 Second of summer przyrodni brat dziewczyn.
Reszta bohaterów będzie pojawiać się w trakcie :D

Fabuła
Natalia jest 16 letnią dziewczyną która była pełną życia nastolatką. Lubi jazdę konną i grę  na gitarze. Była wybitną uczennicą. Wszystko to do czasu zdrady przez jej ukochanego chłopaka Karola z jej najgorszym wrogiem... Michaliną. po tym zdarzeniu dziewczyna się zamyka, odzywa się tylko jeśli musi tak samo z jej wyjściami. Dziewczyna zaczyna palić i ćpać. Jej siostra Ewelina zawsze pomocna dziewczyna chłopaków zmienia jak rękawiczki, aż do czasu napotkania tego jednego Kamila który wyjeżdża do Ameryki ponieważ jej tata dostał tam lepiej płatną pracę. Dziewczyna załamuje się jednak szybko się podnosi ponieważ on utrzymuje z nią kontakt. Niedługo po tych wydarzeniach umiera im mama Elżbieta. Dziewczyny zostały zostały postawione pod ścianą... dostały wybór albo idą do sierocińca, albo zostawiają dawne życie i wyjeżdżają do ojca który wziął rozwód zaraz po narodzinach Eweliny z powodu innej miłości Jasmin. Natalia nie nawiedziła macochy. Ewelina nie przepadała z nią ale miała z nią "normalny" kontakt. Dziewczyny postanawiają wyjechać do Anglii.
                        _________________________________________________________


Hejo mam nadzieje że wam się spodoba :D