zakładki

czwartek, 22 października 2015

27.robi się porządnie albo wcale

*oczami Natalii*
Sprzątałam kuchnie z Wanessą, Harrym, Louisem i Luke'iem. Nikt się do siebie nie odzywał jedynie czasem Harry się zaśmiał jestem mega wkurzona na nich, choć to wina moja i Nialla ale oni wyolbrzymili ogrom naszej bitwy. Głupio to brzmi, wyolbrzymili ogrom naszej bitwy. Gdy skończyliśmy obejrzałam kuchnię czy aby na pewno nie pominęliśmy żadnego zakątka kuchni.
-Dobra ja idę do siebie.-oznajmiłam
-Natalia.- zatrzymała mnie Wan, a ja obróciłam się do niej.
-wszystko w porządku, byłaś strasznie zamyślona?-zapytała jak by ją to obchodziło, a ona mi nadal nie oznajmiła iż ona i nie jaki Calum są razem.
-jakby cię to obchodziło.- rzuciłam obojętnie i poszłam w swoją stronę, słysząc za plecami jeszcze jaj wołania. Gdy wyszłam na piętro poszłam sprawdzić czy może Michał jest w swoim pokoju. Chłopak leżał na swoim łóżku a w pokoju z nim był Liam.
-no siemka chłopcze- powiedziałam nie zwracając uwagi na Liama.
-cześć maluch.
-jeszcze raz tak do mnie powiedz a odgryzę ci twarz.- zrobiłam wkurzoną minę.
-luzuj gaty malu... Natalia. Jak ci się sprzątało?- zapytał.
-zajefajnie doprawdy zajefajnie.- położyłam się obok chłopaka.
-to ja może sobie pójdę- powiedział wyrzutek.
-a tobie jak minął dzień, nie żeby mnie to obchodziło.
-w sumie fajnie się bawiłem nie ma co. A powiedz mi jak tam z szkołą?- spytał chłopak
-jeszcze nie wiem, bo w sumie rozmawiałam z tatą o tym no i chciała bym iść do technikum weterynaryjnego od początku  roku szkolnego, ale co z tego wyjdzie to nie mam zielonego pojęcia.
-a to jeszcze nie wiem nic?
-no nie wiem nic bo tutaj się składa papiery dwa/trzy tygodnie wcześniej i tydzień przed wiesz co i jak na studia jest inaczej ale do szkoły średniej tak.
-trochę będzie nudno w klasie bez ciebie.- Michał zrobił smutną minę.
-myślisz że będziemy musieli jutro wracać do domu?- zapytał.
-no raczej tak. tata był tak wkurzony że myślałam że mu mózg eksploduje.
-noo i cały poczerwieniał, aż mu żyłka wyszła.- wybuchliśmy śmiechem.
- spróbuję z nim porozmawiać, chociaż chciała bym już wracać, za dużo treningów mnie ominęło i mój biedaczek Stacatto  będzie smutny.
- no dobra to chociaż do wieczora.
-dobra zapytam, ale jak zwariuję do reszty to będzie twoja wina.
-a da się bardziej?? - rzuciłam chłopaka poduszką. -dobra nie bij. -bronił się
-dobra ja idę się dotlenić. -chłopak wiedział o co chodzi.
-a masz czym?
-resztki bo resztki ale są.
- ej a nie ominęły cię tylko dwa treningi.
- o dwa za dużo.- krzyknęłam już zamykając drzwi. Weszłam do swojego tymczasowego pokoju wzięłam bluzkę i szlugi. W salonie siedział tata z Jasmin.
- Ojcze w imieniu moich współbrateńców czytaj mnie i Michała chciała bym cię prosić o to żebyś wyjechać jutro pod wieczór mogli a nie z rana jak zaplanowałeś.
- nie ma mowy, nabroiliście to kara musi być a po za tym nie będzie miał kto zostać z psem ponieważ jutro po południu przyjeżdża wnuczka pani Mc'Guaier i pies zostaje sam od 12 więc wyjazd jest nie z samego rana lecz przed południem czyli dwie godziny wam popuściłem na więcej nie licz, a druga sprawa masz jutro trening i nie licz na to że znowu go opuścisz nie ma mowy jak się coś robi to się to robi porządnie albo wcale.
___________________________________________
Jeśli przeczytasz dodaj komentarz
następny rozdział po 3 komentarzach
Przepraszam
przepraszam
przepraszam
może się poprawię pomysłów wiele mało czasu   dlatego pytanie
chciałby ktoś pomóc mi to ogarnąć??

piątek, 10 lipca 2015

26,Wszystko latało

-Naleśniki to bardzo dobry pomysł.- potwierdził chłopak -tylko co do nich trzeba, może wiesz?- dodał
-może wiem. Zabierasz się za coś a nie wiesz jak zrobić.-zaśmiałam się
-wystarczy mi że ty wiesz. Dobra a tak serio to co trzeba?
-jak byś mógł podać mi mąkę, ze trzy jajka i mleko ja zrobię resztę.- oznajmiłam i wzięliśmy się do pracy. No ale Niall nie byłby sobą jakby czegoś nie zepsuł i podając mi mąkę "nie chcący" otworzyła sie i obsypała mnie całą. w zemście żuciłam chłopaka jajkiem i strzepując z siebie mąke poleciało większość na niego. Chłopak zaczął mnie gonić po całym domu. W końcu uciekłam do salonu gdzie dziesięć osób siedziało jak gdyby nigdy nic.
-Jezus maria ratujcie mnie przed tym szaleńcem- wleciałam jak poparzona. A wszyscy wybuchli śmiechem.
-teraz mi już nie uciekniesz- również chłopk wleciał.
-Czy wyście do reszty oszaleli- wstał Liam i wszyscy ucichli aż w końcu Harry wstał.
-BITWA NA ŻARCIE!!!!!!!!!!!!- Wszyscy czym prędzej pobiegli do kuchni, wzięli jedzenie Sos'i byli z nami w sensie ze mną i z Eweliną a reszta tzn 1D oczywiście bez Liama, który tylko latał na lini frontu i krzyczał żebyś my w tej chwili przestali + Michał  byli przeciwko. Latało wszystko począwszy od niedoszłych naleśników do dżemu i nawet nutelli(R.I.P. Nutella [*]). Ściany już były w opłakanym stanie a zapowiadała się dużo dłuższa walka. Wszystko co mieliśmy do jedenia w kuchni za wyjątkiem naleśników latało dosłownie latało.
-Co sie tu do jasnej ciasnej kurde anielki dzieje !!!!!! -ktoś (tata) krzyknął a mu stanęliśmy na baczność.
-emmm to ich wina - Liam wskazała na nas choć sam był najbardziej dofajdany żarciem.
-odezwał się.-dodał Louis
-ja wam mówiłem, krzyczałem ale kto by go tam słuchał.-prawił Liam
-nie było cię słychać-dorzucił Mic
-ciekawe cze...
-przestańcie!! Macie szlaban szlaban na wszystko i wszyscy bd siedzieć w swoich pokojach do końca tego dnia, ale najpierw posprzątacie cały dół chyba że góra też jest taka a jutro popołedniu wyjeżdżamy z tygodnia zrobie trzy dni jak nie umiecie się zachować to będziecie siedzieć w swoich pokojach i dopuki nie przemyślicie swojego zachowania macie nie wychodzić zrozumiano?! Chyba że powiecie albo się ktoś przyzna kto zaczął?- nastąpiła cisza.
-toodemniesięzaczęło-powiedział jednym ciągiem Niall.
- no to będziesz sam sprzątrał kuchnie.
-nie tato to moj..-nie mogłam dokończyć ponieważ przerwał mi Niall
-nasza wspólna- stanął obok
-to w takim razie wszyscy wszysko sprzątają i już dziękuje dowidzenia idę spać.-oznajmił
-ale tato jest dopiero 14:30 - powiedział Luke, a tata tylko zgromił go spojżeniem.
-okej już nic nie mówie- podniusł w geście obronnym ręce chłopak
-może i lepiej.
_________________trzy godziny puźniej__________________
pisane na szybko ale jest


niedziela, 14 czerwca 2015

:*

Już piszem następny odcinek kochani przepraszam z anieobecność ale nie mam anie laptopa ani telefonu i muszę się wciskać na komputer jak bratu ani mamie nie jest potrzebny co rzadko się zdarza ale już nadrabiamy :D

sobota, 25 kwietnia 2015

25 STRUGAMI PO OKNIE

*oczami Natali*ten sam dzień* 
Jesteśmy dopiero drugi dzień a ja chcę po prostu się spakować, wyjść, znaleźć jakieś bezludne miejsce i tam zamieszkać. Dlaczego? a no dla tego, iż moi kochani opiekunowie pojechali do domu bo coś w firmie Jasmin się stało i ona jest potrzebna od zaraz bo ona jest jedyną osobą która może to zrobić a w firmie jest milion innych osób, ale nie ona jest tą jedyną, która to musi to zrobić, a reszta to psychiczne ułomy bo ONA jest taka idealna... Spokojnie Natalia licz do dziesięciu. 1.2.3.4.5 wdech i wydech, wdech i wydech. Uff od razu lepi. No a wracając do obecnej sytuacji. W budynku znajduje się dwóch  facetów który jest w miarę zrównoważeni psychicznie (ASh i Liam), jeden który za każdym razem patrza w lustro jak lemur wypatrujący zagrożenia typu czy mi się fryzura nie rozjemała i chyba nie muszę wam mówić kto to, pięciu dużych chodzących istot ludzkich z rozumem  płodu (Lou, Niall, Luke, Mic i Michał), Jedna para gołąbeczków kochanych misiów od siedmiu boleści (Cal i Ewelina) no i ten który myśli że wszystkie jedo Hazz, no i ja. Ciekawe towarzystwo na dzisiejszy, zrostom deszczowy dzień. Eh... wstałam i niogo już nie było w pokoju, co mnie bardzo zdziwiło gdyż jest dopiero godzina 9 a gdy chłopcy u nas spali ciężko było ich wybudzić o 11, może to i dobrze. Podeszłam do szafy, wybrałam ubrania, wzięłam prysznic (Bogu dzięki, za wynalazek zwany solary słoneczne), nałożyłam mój ulubiony brzoskwiniowy krem i postanowiłam że na razie zostanę w pokoju, puki nie jestem do niczego nikomu potrzebna. Laptopek sprawnie działał, więc posprawdzałam z nudów wszystkie portale społecznościowe na których miałam konto. Na fb jakiś James Star zaprosił mnie do znajomych, bez sensu nawet nie wiem kto to. Jakieś zdjęcia "true frinds" z Polski którzy pierwsze cie kochają a późni dupe obrabiajo za twoimi plecami po prostu kocham <3 nbsp="" o:p="">
Twiter kilka powiadomień iż moi domownicy mnie obserwują całe 5/5 też normalnie spełniają się moje marzenia (czujecie ten sarkazm) i znowu tem James Star WTF? ja sie pytam? Po jakimś pół godziny sprawdzania do pokoju weszedł Blondyn. Usiadł na łóżku po turecku podparł głowę rękoma i się patrzył na mnie. 
-mam coś na twarzy bo nie rozumiem?- zapytałam.
-nie-odpowiedział
-to czemu się tak paczasz na mnie?
-bo nie rozumiem.
-a to nic nowego. -zaśmiałam się.
- nie naprawdę nic nie rozumiem.
-to znaczy czego?
-mam propozycję.
-już się boję, ale mów.
-gramy w pytanie za pytanie, prawda za prawdę? i jak jakieś pytanie nie spasóje to mówimy STOP i wtedy wymyślamy inne ok?
-no ok. W takim razie zaczynaj.
-Czemu mnie nie lubisz?
-nie nie lubię. Po prostu jesteś dla mnie neutralny możesz być a może cie nie być.
-jest! ostatnio mnie nienawidziłaś! Dobra teraz ty.
-Nie wiesz przypadkiem kto to jest James Star ?
-Kurde zapomniałem ci powiedzieć, James Star nie istnieje to jest moje priv konto. 
-trza było tak od razu. 
-dobra teraz ja więc Czy podoba ci się w Anglii?
-Znaczy sie jest to dużo bardziej kulturalna kraj w porównaniu do naszego szczególnie zdziwiło mnie to jak wpadłam na taką 30 może letnią panią i ona mnie przeprosiła chyba z 10 razy i ciągle pytała czy mi nic nie jest i co było najdziwniejsze że to z mojej nie uwagi to się stało w Polsce to by było tak że jeśli by ona wpadła z jej winy to jeszcze by się wydarła jak łażę. Więc Anglia ma tu duży plus, w ogóle bardziej mi się podoba w Anglii niż w Polsce. Oprócz jedzenia tu Polska bije wszystko na głowę. -kurde gadam z nim jak z najlepszą przyjaciółką ale nie przeszkadza mi to o dziwo on musi coś w sobie takiego mieć.
-Chyba  nie byłaś w Irlandii.
-no nie byłam, ale podobno jedzenie na wyspach jest identyczne.
-czy ja wiem? Dobra mniejsza o to kiedyś trzeba to po prostu sprawdzić. Ok. teraz ty.
-Ok. To powiedz mi chłopcze jak to jest być sławnym?
-Znaczy się sława ma swoje plusy i minusy jak wszystko. Na pewno plusem jest to że mamy duże wsparcie ze strony fanów i bliskich, możemy robić to co kochamy, spełniać swoje marzenia. Jednak dla mnie najgorsze jest to że w moim przypadku całkowicie straciłem swoją prywatność, plotki ploteczki itd. To jest bardzo duży minus. No i niestety w minusie też w małym stopniu muszę dać naszych nadgorliwych fanów którzy wytykają nam błędy to z kim się spotykamy, np ostatnio z Internetu dowiedziałem się ile mam zębów, ile mam  dokładnie co do centymetra choć sam tego nie wiedziałem a okazało się to prawdą i to mnie po prostu przeraża, minusem też jest Modest który robi wszystko dla kasy i tak naprawdę gdyby nie twój ojciec który bardzo dużo wynegocjował teraz pewnie musiałbym spotykać się z Demi Lovato itp. Itd. Mimo wszystko nie narzekam, i tak naprawdę dzięki temu jestem tu gdzie jestem.
-Wow. Zawsze myślałam że wy wszystko to robicie dla Pieniędzy.
-znaczy się też ale jest w moim przypadku malutki plusik bo jeśli bym wykonywał inną pracę którą bym lubił nie sprawiło by mi to problemu. Ok. teraz ja. Dlaczego nie lubisz One Direction?
-Nie patrz na że nie lubię. Ty jesteś dla mnie obojętny, a reszta jest mi bardziej obojętna bo ich nie lubię. A 1D może Sb istnieć, ale ja nie będę słuchać tych beznadziejnych piosenek o miłości bo zdecydowana  większość z nich to kłamstwo.
-nie kłamstwo, tylko prawda. Popatrz na to tak że każda piosenka mówi o innej miłości.
-Nie istnieją takie przypadki Niall.
-A co ty możesz o tym wiedzieć.-wypalił.
-Wyobraź sobie że bardzo dużo.- łza zakręciła mi się w oku. Chłopak popatrzył na mnie z przerażeniem ja schowałam podciągam kolana pod głowę i schowałam twarz w dłoniach.
-Ja… Przepraszam.- wydukał.
-Wyjdź. – wyszeptałam –dwa razy nie będę powtarzać.-zwróciłam się do niego.
-nie, nie zostawię cie samej w takim stanie i to spowodowanym przez moją głupotę.
-masz rację głupi to ty jesteś i jak coś chcesz powiedzieć to wcześniej zastanów się co chcesz powiedzieć bo niektórych to może urazić, nawet bardzo.- powiedziałam szlochając i obróciłam się do okna. Pojedyncze krople spływały strugami po oknie. Chłopak usiadł na swoim łóżku.
-Przepraszam- wyszeptał. Siedzieliśmy w ciszy.
-to ja przepraszam ty nic nie wiesz. – Więcej mu nic nie powiem nie teraz nie jemu nie ufam mu na tyle żeby mu wyjaśnić o co chodzi.
-Rozumiem.- Popatrzyłam na niego a ten patrzył na ręce. Nagle do pokoju wparował Harry.
-O przepraszam … Ale Nialla coś długo nie było i pomyśleliśmy że albo nie żyje albo śpi. Ale … -Rozgadał się lokowaty a Niall mu przerwał  -ale żyje i nie śpię po prostu sobie gadamy- puścił mi oczko –tak gadamy sobie tylko nie można? – zrozumiałam o co chodzi i zaczęłam blefować razem z nim na szczęście szatyn jest na tyle tępy że uwierzył albo po prostu dobrze grał.
-Chodźmy na śniadanie może co? –zapytał niebieskooki
-właściwie to umieram z głodu.-  odrzekłam. Wyszliśmy mijając Harrego a on poszedł za nami. Wszyscy siedzieli przed telewizorem i w jednej chwili wszystkie oczy były zwrócone na nas.
-gadali sobie.- i momentalnie całe towarzystwo wypuściło powietrze z ulgą.
-aha.- Powiedział Liam.
-no to my idziemy zjeść śniadanie i wracamy.- tłumaczył Niall. Ruszyliśmy w stronę kuchni.
-Widziałeś ich miny.- wybuchłam śmiechem.
-hahha Pewnie myśleli że Harry przyjdzie ze zwłokami, albo coś w tym stylu. Co my tu mamy. – chłopak zaczął grzebać w szafce.

-może naleśniki.  

środa, 25 marca 2015

SMUTAG

pewnie większość z was już słuszała że zayn odeszed z zespołu jezu rycze już dwadzieścia minut masakra teraz naprawdę nie wiem kiedy dodam rozdział misze to ze łzami w oczach  Jesteście wspaniali :'(

24. to nie fair!

6 sierpień wtorek
Gdy już ułożyłam swoje ubrania, postanowiłam się iść rozejrzeć po okolicy. Świeciło słońce, normalnie jakaś anomalia, od dwóch tygodni non stop słońce. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i telefon, ubrałam moje conversy na nogi i wyszłam. Szłam jakąś ścieżką, wokół rozciągał się las. W oczy rzuciła  mi się stara ławka, ale chyba na tyle wytrzymała żeby na niej siąść. W słuchawkach leciała właśnie piosenka Pasaneger- let it go. To była moja ulubiona piosenka i taka prawdziwa. Delikatny  wiatr rozwiewał moje włosy. Nagle dostałam smsa. Jezu na śmierć o nim zapomniałam.
Od:Michałek
GDZIE JESTEŚ BO NIE MOGĘ CIĘ ZNALEŹĆ?
Do:Michałek
IDŹ ŚCIEŻKĄ W PRAWO OD DOMKU.

****************************************chwilę później************************
-tu jesteś, ja cię szukam, a ty tu sobie siedzisz bezczelnie. Foch. Forever. Z przytupem i melodyjką.-zagrymasił.
-oj przeeeeprrraaaaszaaamm.-przytuliłam go, od tyłu.
-no dobra, dobra. A co cię tak natchnęło na spacer?
-a wiesz co, chyba to miłe towarzystwo z pokoju.- odpowiedziałam szczerze podciągając kolana pod brodę.
-aha tpn. Typowa Natalia.-zagestykulował rękoma.
-no co?
-nic, nic.- i po tych słowach nastała cisza, ale nie taka niezręczna, tylko taka dobra. Ładnie tu. Po może pół godziny, Michał wstał i wymownie kiwnął głową.
-berek.- chłopak dotkną mnie ręką w ramie i zaczął uciekać.
- Osz ty szujo, kto pierwszy w domu.- zaczęłam go gonić. Moja kondycja mimo wszystko była bardzo dobra.
- to nie fair ty wystartowałeś wcześniej.... frajer
-no tak to sie dzieci wykręcają.
-ooo dorosły się odezwał.
- starszy od ciebie.
- o miesiąc.
-ale starszy małolato więc nie pyskuj.-przekomarzaliśmy się. Aż w końcu drzwi się otworzyły, a z za nich wyszedł Cal z Wann on ją objął ręką w pasie? Przetarłam oczy z niedowierzania. Moja mała siostrzyczka ma chłopaka i się nie pochwaliłą. Poczułąm mocne ukłucie w sercu. Nóż w plecy. No wiecie o co chodzi. Wan obdarzyła mnie jednym z tych spojrzeń "wytłumaczę", ale ja w tym momencie nie chcę jej słychać. Po chwili ochłonęłam. Siedziałam na kanapie w salonie, a Michał siedział obok. Nie wiem co o całej tej sytuacji myśleć.. Zaczęło się ściemniać. Liam oznajmił nam że jest ognisko i czy byśmy mogli pomuc w wzięciu paru rzeczy. Z niechęcią się zgodziłam. Koło godziny 20 wszyscy już siedzieli przy ognisku. Ja siedziałam na ziemi na kocu obok Michałapotem obok nas siedziała Wan z Calem wtuleni w siebie. Nie skomentuje tego . . . potem Zayn z Niallem, Lou i Harrym, Liam z Tatą i JAsmin wybrali wersje z siedzeniem na krzesłach ogrodowych. Cały wieczór wsumie zleciał na gadaniu o głupotach, trochę sobie dzieci pośpiewały itp. Nie lubie takich sztucznych atmosfer. O 12 wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. No właśnie z tym to jest masakra. O ile Zayn siedział o spokoju na dupie tak NAill i Lou cały czas zachowywali się jak dzieci wypuszczone z jakiegoś buszu nie znające podstawowych zasad kultury. Rozumiem "luźna atmosfera" ale bez przesady. Nie mam pojęcia skąd biorą tyle energi i tego wszyskiego tej radości. NIe mam pojęcia. Na całe szczęście o godzinie 2 w nocy już spali, przynajmniej nie chrapią. Patrzyłam się w gwiazdyy dobrze widoczne tej nocy, są piękne.
                                **następny dzień*środa*
Następny dzień zapowiadał się nie ciekawie. Dlaczego? A no dlatego że padał deszcz, nie żebym miała coś do deszczu ale taka pogoda oznacza że będę musiałą cały dzień spędzić w domu z całą 11 :'(
________________________________________________________________________________
Na początku chcę przeprosić ale no ale. Dobra nie będę was okłamywać mi się nie chciało. Fajna wymówka nie ale prawdziwa. wyobraźcie sobie że jestem codziennie przynajmniej do 3 w szkole potem codziennie mam treningi więc przepraszam i nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział może w przyszłym tygodniu. A i jeszce chcę przeprosić za błędy ponieważ mam nowe oprogramowanie w komputerze i jest po angielsku i nie mam autokorekty więc mogą być błędy. to tyle z mojej strony mam nadzieję że mi wybaczycie :D

niedziela, 1 marca 2015

23.PORADZĘ SOBIE... A MOŻE NIE

*oczami Wan* *godzina 17*wtorek*
za niecałą godzinę mamy wyjazd a ja jestem w proszku. Zupełnie nie wiem co zabrać. Na pewno strój kąpielowy, spodnie krótkie długie po dwie pary sukienkę ze trzy bluzy pełno koszulek. Dżizys jeszcze buty japonki tenisówki, okulary słoneczne i rożne dziwne rzeczy. Gdy się spakowałam. Szybko pobiegłam pod prysznic. Wybiła punkt 18, a ja już czekałam na resztę. Pojechaliśmy dwoma autami w jednym Jasmin, Luke, Michael, Calum i Ashton, a w drugim Tata, Natalia Michał i Ja. Chłopaki z 1D jechali autem Louisa. Jechaliśmy ok dwóch godzin. Było tu jak w bajce. Czysto niebieskie jezioro, pomost na którym była ławka, drewniany duży dom który bardziej przypominał wille niż zwykły domek nad jeziorem no ale czego można sie było spodziewać. Panowała cisza, nikogo więcej to nie było. Dojechaliśmy jako pierwsi. Wytaszczyliśmy swoje bagaże na werandę. Tata otworzył drzwi. Ten dom przypominał mi te domki które widziałam jak byłam na wakacjach w polskich górach. Cały było z drewna. Owszem prąd był ale nie było tu telewizorów, komputerów czy nawet radia.
-I jak wam się podoba?
-wcale
-bardzo
-idealnie-powiedzieliśmy równocześnie w takiej kolejności Natalia, Michał i Ja.
-cieszę się że się wam podoba będziemy tu do niedzieli.-odpowiedział rodzic
-Halo ja nie powiedziałam że mi się podoba, w ogóle nie chciałam tu przyjeżdżać.-odezwała się czarnowłosa.
-oj nie przesadzaj, będzie fajnie-uspokajałam ją.
-ta już to widzę niecałe sześć dni z tymi debilami i z ... wami-marudziła dalej.
-a idź. Tatoooo, ilu osobowe są pokoje?- spytałam
- jeden trzyosobowy, jeden czteroosobowy, jeden pięcioosobowy i cztery dwu osobowe.-odpowiedział
-a jak się dzielimy?- ciekawiło mnie to bardzo.
-no jak zawsze będzie losowanie, tylko weźcie pod uwagę że do użytku mamy tylko piątkę, czwórkę, trójkę i dwójkę w której śpię ja i Jasmin. Reszta ma pozostać nie ruszona.
-czyli minimalnie w pokoju będzie nas troje.-fajnie w sumie. pomyślałam
-no tak. Widzę że Jas z chłopakami jest więc, poczekamy jeszcze .... a nie oni też są więc jak wejdą robimy losowanie.-odpowiedział tata. Aha. Gdy chłopcy weszli do domu, momentalnie zrobił się zgiełk i zamęt. Wszędzie walały się walizki i różne torby. Po chwili tata ich uspokoił i wyjaśnił zasady losowania. Było to zwykłe losowanie na karteczkach były napisane imiona i zostały one wrzucone do miski. Tata trzymał losy a Jas miała losować.
-Uwaga, pierwszy szczęśliwiec do piątki to Wanessa. - wskazała na mnie.
-dobra.- wzięłam swoją walizkę i stanęłam bliżej schodów.
-druga, osoba to Michael.
-weee- zrobił to samo co ja.
-trzy, to Luke.... cztery Calum ....i pięć to .... uwaga ... Harry zapraszam.- chłopcy zaczęli się przytulać ze szczęścia ja przybiłam piątki wszystkim a Luke'a przytuliłam.
-no to widzę że się podoba. Następnie do czwórki pierwszy Zayn .... Niall ... Louis ... i uuuu Natalia.
-super. -powiedział blondyn, a chłopcy pokiwali głowami.
-ja się nie zgadzam.-dodała z oburzaniem Natalia.
-nie ma zmieniania takie zasady i kropka.- tłumaczył tata. Natalia pomruczała chwilę coś pod nosem. -ostatnia trójka to ci co zostali czyli Liam, Ashton i Michał. Zapraszam do pokoi. pierwszy po prawej to jest ten największy. drugie drzwi na lewo to jest ten średni a na końcu jest ten mały dla trójeczki. My mamy pokój pierwszy po lewej.
*oczami Natalii*
Super. Po prostu super. Mam pokój z trzema największymi debilami w tym domu. Super idealnie. po prostu lepszej sytuacji mieć nie mogę.
-wezmę ci bagaż, jeśli pozwolisz.- bardziej stwierdził niż spytał Niall.
-poradzę sobie.- odpowiedziałam.
-ja tu jestem mężczyzną.
-ta jasene, chyba chłopcem, do mężczyzny ci daleko.
-nie będę się kłócić. - chłopak już sięgał po bagaż, ale go wyprzedziłam. Zmierzył mnie tylko wzrokiem i przepuścił mnie na schodach. Kurde ciężkie jednak te walizki. Poradzę sobie. A może jednak nie. Przewróciłam się na stopniu, poczułam przeszywający ból na lewym boku.
-Natalia do jasnej ciasnej Anielki, nic ci nie jest?-blondyn zleciał po schodach jak poparzony a za nim zleciał Zayn.
 -Chyba nie.-popatrzyłam mu prosto w jego przerażone krystalicznie niebieskie oczy. Staliśmy tak przez chwilę wpatrzeni w swoje oczy , Zayn bacznie się nam przyglądał.
-wow. -automatycznie po patrzyliśmy na mulata. I w tym momencie wyobraziłam sobie jak to on widzi. Sobie leże/siedze na ziemi, blondyn klęczy przy mnie, patrzymy się w swoje oczy i trzymamy się za ręce. Jezus Maria. Co on ze mną robi.
-y co to ja. No właśnie nic cię nie boli... Nie to super-odpowiedział za mnie sam i pomógł mi wstać. -wezmę ci jedną walizkę a Zayn drugą, prawda.-obaj ruszyli w stronę schodów.
-prawda.-odrzekł czarnowłosy. Zdziwiona poszłam za nimi. Pokój nie był wcale wieli, za to bardzo przytulny i miał wszystko co potrzeb. Mimo to wolała bym mieć pokój sama niż z trzema gwiazduniami. Ja wzięłam łóżko pod oknem oczywiście obok mnie blondyn no i po drugiej stronie reszta. Nie obyło się bez kłótni o miejsce w szafie. Murzyny postanowili że oddadzą mi jedną szafę co mi bardzo pasowało bo miałam wystarczająco miejsca na mój bagaż. A oni niech się cisną.
_____________________________________________________________________________________________________________________ ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI ALE PODZIELIŁAM GO NA DWA :D NEXT=-1 KOM

wtorek, 17 lutego 2015

22. IDĘ SPAĆ BOBDO RESZTY PRZY WAS ZWARJUJĘ

5 sierpień *oczami Nialla*poniedziałek*
Wstałem rano ponieważ Michał nasz menadżer poprosił mnie, żebym odebrał Michała przyjaciela Natali z lotniska. Ta jeszcze spała więc postanowiliśmy jej zrobić niespodziankę i pojechać po niego z Wanessą. Na całe szczęście ona wiedziała jak on wygląda. Fajny z niego się okazał chłopak. Gdy dojechaliśmy do domu, było coś koło 9/10, pani Mc'guaier zrobiła nam coś do jedzenia. Potem każdy poszedł w swoją stronę. Wan do pracowni/studia, Michał do Natalii, a ja nie miałem w sumie co ze sobą zrobić więc poszedłem na basen gdzie siedzieli chłopaki. Jak zwykle dużo śmiechu zabawy, brakowało tylko Liama który kończył pisać nam jakieś hity. Swoją drogą współpracował z Eweliną, która odwalała za niego robote, a on zbierał laury. No ale to ich sprawa. Koło godziny 18 poszliśmy do domu na kolację, i wtedy zadecydowaliśmy że rozpalimy sobie grila/ognisko na ogrodzie. Przyszli chłopcy z zespołu Luke'a, była nasza piątka i wszyscy domownicy. Wszyscy? Nie brakowało mi tutaj Natalii oraz Michała.
-NAIALL!!-krzyknął Liam, i pomachał mi ręką przed twarzą.
-co?!- podskoczyłem jak oparzony.
- troszeczke sie chłopie zawiesiłeś. Tak tylko troszeczke.- pokazał ostętacyjnie palcami, tak jakby coś solił.
-sory, zamyśliłem się. - tłumaczyłem się.
-a czym tyle myślisz?- zapytał Ashton.
-nawet nie wiem. - wyznałem zgodnie z prawdą.
-pewnie o Natalii sie chłopak rozmarzył.- powiedział Harry patrząc na gwiazdy, które swoją drogą, były dzisiejszej nocy zniewalające. Chłopcy się zaśmiali.
- proszę zostawić moją córkę w spokoju. A po za tym ona ma chyba innego. - zaprotestował Michał. Poczułem ukłucie w brzuchu. Zazdrość? Nie wiem może. Ale o co o dziewczynę która mnie nienawidzi mimo iż się staram jak tylko mogę. Po prostu nie wiem co mam jeszcze zrobić żeby mnie polubiła. A co ja bym dał żeby być na miejscu tego chłopaka. Kurde znowu sie przyciąłem. Strzeliłem mega face plam.
-ty może lepiej idź już spać bo warjujesz. -zaproponował Mic.
- a mówią że to jeste ten głupi.- oburzył się Louis.
-dzęki.- powiedziałem z naciskiem na ę.
-Alesz nie ma za co kociaczku.- powiedział i dotkną palcem wskazującym mnie w nos.
- dobra ja już idę spać bo do reszty zwarjuję przy was.- poinformowałem.
-ja też już pójdę.- dodał Liam. Za nami poszli też Lou, Harry i Zayn a sosy poszli do domu. Przez okno swojego tymczasowego pokoju zobaczyłem, że w ogrodzie siedzą jeszcze wtóleni w siebie Gospodarze domu a po przeciwległej stronie leżała na kanapie ogrodowej Ewelina, a z boku na fotelu ogrodowym siedział Luke. Śmiali się i rozmawiali typowy przykład rodziny. Też bym tak chciał. Niestety sława na to nie pozwala. Czasami mam dość tego zamieszania i wolałbym być zwykłym Niallem, tym chłopakiem od Horanów, a nie tym chłopakiem z One Direction. No ale cóż poradzisz. Co koło godziny 22 przypominali bardziej zdesperowanych rodziców których córka została porwana zgwałcona i Bóg wie co jeszcze. No w sumie to jest Londyn tutaj pełno takich typków. Z minuty na minutę coraz bardziej sie martwiłem. Ja martwiłem się? Co ona ze mną robi? Kirie elejson. 22:25. Padam ze zmęczenia. Niektórym się wydaje że to wcześnie, jednak dla nas na przekór wszystkiemu 22 to środek nocy. Jako gwiazdy musimy przestrzegać bardzo rygorystycznych reguł. Np nie mogliśmy jeść dużo lodów, musieliśmy liczyć każdą kalorie, pić surowe jajka codziennie rano rozgrzewać głos i wiele innych dziwnych rzeczy. No ale jeśli sie ma kalendarz zawalony dwa lata w przód trzeba dbać bardzo o zdrowie, by nikogo nie zawieść. To by było niedopuszczalne z naszej strony. 22:35. Wszyscy nagle zerwali sie z miejsc. Mam tu na myśli tych na ogrodzie. I usłyszałem jakieś krzyki, czyżby nasza zguba sie znalazła. Mniejsza o to. Próbowałem zasnąć, ale Hazz sie o to postarał by tak nie było.
- Niall śpisz?
-śpię bo co?
-podoba ci sie Natalia co nie? -zdziwiło mnie jego pytanie.
-czy mi sie podoba? Nie wiem.
-no nie mów że jest brzydka.
-nie no pod tym względem to jest piękna i ... Piękna. Nie widziałem nigdy równie jednej dziewczyny.
-no a czujesz coś do niej.- milczałem dłuższą chwilę.
- no i tu jest problem bo sam nie wiem. Niby kiedy z nią jestem to mam motyle w brzuchu a jak dziś przyjechał jej chłopak i jeszcze Michał powiedział że jest zajęta poczułem jakby mi ktoś w brzuch wbił tysiąc noży. Ale jest między nami jakaś blokada. A po za tym ma już chłopaka, a ja nim nie jestem.
- o kim ty mówisz?
-o Natalii jej chłopaku.
- Natalia z nim nie jest nawet sama Wanessa mówiła, że są najlepszymi przyjaciółmi od kołyski.- i w tym momencie mój mózg zaczął tańczyć makarene.
- na prawdę?
- no tak. Ale ty miałeś takie zawiasy że normalnie szkoda gadać.
-no to jeden problem mam z głowy.
-a jak myślisz co jest tą blokadą?
-nie mam bladego pojęcia. A ty masz kogoś na oku?
-nie na razie daje Sb spokój z dziewczynami.
-kirie e lejson kim ty jesteś i co zrobiłeś z Harym Stylsem. Lista randek ci się skończyła czy jak?
-nie po prostu chce poczekać na kogoś z kim będzie mi dobrze.
- nie sądzisz że to trochę egoistyczne?
-znaczy nie w tym sensie. Chodzi mi o to że chce żebyśmy oboje chcieli ze sobą być i zanim to nastąpi chce ją dobrze poznać.
-wiesz co Styles, dorastasz.
-wiem i tego sie najbardziej boje.
-czemu w dorosłości nie ma nic złego.
-łatwo ci mówić jak ty od zawsze byłeś razem z Liamem najbardziej dorosły jak na swój wiek. Mnie wszyscy uważają za nieodpowiedzialnego szczeniaka który lata z kwiatu na kwiat.
-nie prawda. Ode mnie zawsze oczekiwano żebym był poważny. Ty miałeś beztroskie dorastanie.
- jak ładnie to ująłeś beztroskie dzieciństwo. Po prostu powiedz że jestem rozpieszczony i Natalia ma racje co do tego.
-no dobra może i jesteś rozpieszczony ale jesteś dobrym człowiekiem Harry.
-chyba nie wiem pod jakim względem.
-pod wieloma.
- na przykład.
-na przykład jesteś wrażliwy na cierpienie ludzkie, jesteś szczery, miły, pomocny, szarmancki na pewno
-i jeszcze ładnie śpiewam.
- o skromności zapomniałem.
-wiesz co zazdroszczę ci Niall.
-czego?
-twojej wytrwałości. Ja bym już dawno zrezygnował z dziewczyny która mnie nie chce, ale ty nie ty na nią czekasz i wiesz co w głębi duszy wam kibicuję.
-dzięki, ale ja sam nie wiem co do niej czuję.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
Jak się okazało to była Jasmin która zapytała nas o to czy Michał może spać z nami. Zgodziliśmy się od razu i wniosła przenośnie łóżko. Oni chyba mieli produkcje tych łóżek. Po rozłożeniu wszystkiego kobieta zawołała chłopaka i po pół godziny wszyscy poszliśmy spać.
*oczami Wann* *godz.20*
Gdy reszta towarzystwa się rozeszła ja siedziałam z rodzicami i Lukiem jeszcze w ogrodzie i rozmawialiśmy na tysiące tematów począwszy od zainteresowań i hobby skończywszy na przyszłość jako przyszły rehabilitant/ortopeda sportowy miałam wiele możliwości naprawdę wiele. Czekam tylko na papiery z potwierdzeniem informacji o moim przyjęciu. W Polsce tydzień po zakończeniu roku dowiadujesz się czy zostałeś przyjęty czy nie a w Angli to jest tak że dwa tygodnie przed. Masakra. Koło godziny 9:30/10 zaczęliśmy martwić o Natalie poszła o 13 i jeszcze nie wróciła. Dzwoniliśmy do niej to ja to tata ale nic włączała się sekretarka. Nasze czekania zostały wynagrodzone. Natalia wróciła do domu rzuciłam sie w kierunku wejścia. Luke pokierował się na górę, gdy tata dawał repremende Siostrze. Potem poszłam do pokoju Luka jak i na razie mojego.
-Dziś matole ty śpisz na ziemi.
-no chyba cię cycki swędzą.
-ty spałeś wczoraj na łóżku dziś moja kolej.
- no i co to moje łóżko.
-no i co mnie to obchodzi.
-nie ma zmykaj na ziem.
-dobra sam tego chciałeś.- wstałam i podążałam w jego kierunku blondyna. Zaczęłam go łaskotać.
-nie... Nie przestań .... Nie Wanessa proszę nie ..... Siostrzyczko..... Wiesz .... Jak .... Ja .... Cię.... Lubie....... - nie mógł przestać się śmiać.
-ale mogę spać na łóżku?-spytałam robiąc przerwę w łaskotkach.
-nie!- chciałam znowu zacząć mu dokuczać ale...
-dobra dobra nie bij spij sobie na łóżku ja mam wygodną ziemiuszke.
-no i dobrze.
-jesteś okropna.
-życie. - weszłam na posłanie schowałam się pod kołdrą i poszłam spać.
6 sierpień *oczami Wanessy*wtorek*
Wstałam wcześnie rano o 6:00 jako chyba pierwsza. Uszykowałam się w piętnaście minut i nie budząc Luke'a, od razu poszłam do pracowni, miałam jeszcze do skończenia hity dla Liama. I jeszcze parę swoich piszę, plus dla sosów. Uf w co ja się wkopałam. Chociaż w sumie lubiłam pisać, to sprawiało mi przyjemność i jak niektórzy sądzą dobrze mi to wychodziło. Kończyłam już piosenki dla Bruneta ale ktoś mi przeszkodził.
-Zayn?! -spytałam zaskoczona.
-No ja, a ty co tu robisz? -trzymał w ręce talerz z tostami.
-Chyba, powinnam spytać o to samo.
-No, twój tata kazał mi nagrać kawałek piosenki tyle że z towarzystwem Nialla który
chyba nie ma zamiaru sie tu pojawić o tej porze, więc postanowiłem tu sobie na niego poczekać, ale jak przeszkadzam to poczekam na dole.
-nie no siedź, w sumie to i tak kończe pisać dla was piosenki więc chciała bym żebyś powiedział co o nich sądzisz.- chłopak usiadł na jednym ramieniu fotela na którym i ja siedziałam. Zwinnym ruchem ukradłam mu z talerza tosta.
-synek nie pozwalaj sobie- oburzył się.
-dziękuje mamusiu.-uśmiechnąłam się do chłopaka.
-dobra masz -podałam mu teksty. Po patrzyłam na niego oczekując jakiejś reakcji, a tu zero, nul, komprende. Przekładał kartkami, na prawo i lewo.
-iiiii?
-kobieto ty sie jeszcze pytasz? Przecież to jest ufff są najlepsze teksty jakie widziałem. Czemu ty oddajesz je Liamowi?
-dziękuje. Spytał się czy pomogę mu coś napisać. A ja nie mając i tak nie mam co robić więc postanowiłam że napisze jakieś coś i jak mu się będzie podobać to sobie weźmie a jak nie to nie.
- wiesz że mogła byś na tym nieźle zarobić?
- nie zawsze chodzi o pieniądze Zayn.
-wiem, ale była byś już ustawiona.
-nie wiem może kiedyś jak będę zdesperowana, bezdomna i będę totalnym bankrutem to wykorzystam na razie chce zostać lekarzem, a to to takie hobby.
-nie rozumiem cię w ogóle, no ale mniejsza o to. Smakowały ci tosty?
-ależ oczywiście, nigdy lepszych nie jadłam. Dziękuje.
- nie ma za co.
- Dobra ja muszę skończyć wam hity.
-okej okej. Ja idę sobie poćwiczyć te co już nimi są. - chłopak poszedł w stronę studio. Ja zagłembiłam sie w swojej dotychczasowej czynności. Koło godziny 11, zeszliśmy do kuchni gdzie byliśmy już wszyscy. Tata poinformował nas o dzisiejszym wyjeździe do domu nad jeziorem gdzie miał być band Luke'a, oczywiście One Direction, no i oczywiście domownicy. Wyjazd o 18. Chłopcy pojechali do domów po swoje rzeczy, natomiast my poszliśmy się spakować.
________________________________________________
ten rozdział jest chyba trochę dłuższy niż pozostałe. Są ferie więc mogę dla was pisać kochani. Proszę was komentujcie. CZYTASZ =KOM NEXT=2KOM uwaga! Jest masa błędów ponieważ piszę na telefonie a ten nie wyświetla mi błędów. Więc przepraszam.


piątek, 13 lutego 2015

21. Nie mów mi jak mam żyć

Dziś notka ode mnie będzie na samym początku. Szczerze nie wiem o czym będzie ten rozdział bo napisałam tą notkę zanim coś powstało. Po pierwsze chciała bym bardzo przeprosić za ostatnią nie obecność i rozdział 20 (poprzedni) krótki rozdział on miał być dłuższy tyle że ja głupia dodałam go przez przypadek i dopiero jak weszłam na następny dzień to zauważyłam, miałam go przywrócić do roboczych no ale był jeden kom i to już dla mnie wiele znaczy więc postanowiłam go już zostawić o świętym spokoju. Więc tak ten rozdział który właśnie będę pisać a właściwie to zaraz go przeczytasz powinien być dłuższy niż pozostałe będzie się dużo dziać. I jeszcze jedna sprawa z góry przepraszam was za takie dłuższe nieobecności ponieważ teraz mam naprawdę bardzo dużo na głowie. Pewnie powiecie że każdy tak mówi bo trzeba mieć wymówkę i tak dalej na dowód tego w następnym rozdziale prześlę wam mój grafik :D dobra kończę te notkę bo nudna miłego czytania.
. *********tego samego dnia.*poniedziałek*
-no co teraz robimy?-zapytałam.
- ty jesteś gospodarzemem-no dobra może pójdziemy się przejść?
-okej.- odpowiedział Michał. Ubrałam czerwone zwykłe trampki jeszcze z Polski.
Po schodach za mną szedł Liam.
-a ty gdzie matole?
-tylko nie matole, dobra.
-mniejsza o to debilu. Co ty robisz?
-idę sobie coś zjeść, a co nie wolno?
-ty wyżresz wszystko.
-co poradzisz.
Chłopak pokierował się do kuchni.
-choć jełop. -pociągła go za bluzę. Udaliśmy sie w stronę parku. Siadłam na ławce.
-no, to co tam powiesz? -zapytał Michał.
-no jak widać nic tylko sie rzucić z mostu.
-e nie przesadzaj masz fajnie, przynajmiej ci sie nie nudzi.
- no co ty ale są takimi debliami że ha nie mogę a o ich rozkapryszeniu w ogóle nie wspomne.
-no ale nie powiesz że ci sie nie podoba, a pozatym masz fajnego brata Luke'a i jego zespół.
- -no z nimi nie jest najgorzej ale są mi obojętni.
- to co ty tu właściwie robisz?
- jem, śpię maluje idę na trening, jem, śpię, idę na trening.... A no i jeszcze spacery z psem i od pięciu dni z moją niańką.
-właśnie miałaś mi powiedzieć o co z tym chodzi.
-a no bo to było tak że tacie nie chciało się ruszyć dupy żeby mnie na trening odwieźć, no i kazał Panowi Horanowi znaczysie "kazał". No i wziął mnie na ten trening nie i fajnie po treningu jedziemy do domu nie, a nagle pedał skręcił w zupełnie drugą stronę niż powinniśmy jechać ja się go pytam gdzie on jedzie? on mi mówi że na przejażdżkę. Ja protestowałam i podawałam przekonujące argumenty, żebyśmy wrócili do domu. No to on nie że już rozmawiał z moim tatą i mam się cieszyć że właśnie został właśnie moją niańką na dwa tygodnie. No i wtedy pokazał mi takie jedno fajne miejsce z widokiem na cały Londyn. Fajnie było ale mnie zdenerwował i on i ojciec za to że uknuli wszystko za moimi plecami.
-no ale nie powiesz chyba że ci się nie podobało.
-no tego nie powiem bo fajnie było ale i tak go nie lubię.
-och ty i te twoje przekonania.
-na mojego przyjaciela i nawet kolege trzeba sb zasłużyć nie ma tego od tak. Więc czuj się zaszczycony. -wystawiłam mu język.
-oh jegomość Natalio naprawde nie wiem czym sobie na ten tytuł zasłużyłem.-stanął przede mną i ukłonił się teatralnie.
-ja też nie mam pojęcia.- rozmawialiśmy jeszcze chwilę, potem poszliśmy tą trasą co wtedy gdy nas oprowadzali chłopcy tyle że pare obiektów pominęliśmy, z powodu odległości. Było super, pokazywałam wszystko chłopakowi opowiadałam co wiedziałam. Najlepsze jest to że, nawet nie wiem kiedy ale raz mówiłam po polsku raz po angielsku. Niestety mój przyjaciel, znał tylko trochę angielski tak żeby się dogadać.  Potem szukałam telefonu w celu sprawdzenia godziny. A to psikus okazało się że był wyłączony, szybko zmieniłam ten stan i pierwsze co zobaczyłam to 20 nieodebranych połączeń od taty i 18 od Wanessy o matko i córko, kirie elejson chryste elejson przecież oni mnie zabiją. "no trudno" pomyślałam bezinteresownie. n aszczęście wzięłam jakieś drobne więc potem poszli my jeszcze do kawiarni. Około 22:30 wróciliśmy do domu.
-Chryste panie ona żyje!! - krzyczała zchsteryzowana siostra. Boże nie było mnie zaledwie cały boży dzień a oni już takie ale.
-a czemu miałam nie żyć ?- zapytałam
-nie odbierasz telefonu, nie oddzwaniasz, nie powiedziałaś gdzie idziesz, nic totalne zero, rozumiesz zero, znaku życia.- powiedział tym razem tata.
-dlatego, od teraz masz wszędzie chodzić ze swoją niańką znaczy z Naiallem, obiecał cię pilnować więc niech spełnia swoje zadanie.- kontynuował.
-ale przecie....
-bez dyskusji moja panno, zawiodłaś mnie. Dobra chcecie coś zjeść?
-ja nie a ty michasiu? -powiedziałm po polsku żeby  po wkurzać tatę. W domu mi zakazał mówienia po polsku mogła urzywać go jedynie w obecności taty lub Wan jak nikogo więcej nie ma w pobliżu, ponieważ oni nic nie rozumieli i niby to jakaś zniewaga dla nich czy ki go pieron.
-ja nie, dziękuje.-grzecznie odpowiedział. Poszliśmy do mojego pokoju gadaliśmy jeszcze chwile.
-nie sądzisz że, powinniśmy iść spać.
-tak, tak sądzę, tyle że, nie wiem gdzie ty masz spać. -Jak na zawołanie weszła Jasmin do mojego pokoju.
-nie powinniście już spać?-spytała
-nie mów mi, jak mam żyć!!- odpowiedziałam na co ten kretyn obok mnie wybuchł nieopanowanym śmiechem.
-nie, widzę w tym nic śmiesznego.-skierowałam do niego te słowa.
-nie musisz być aż tak nie miła. -Jasminn popatrzyła ostentacyjnie na mnie.
-a jednak.
-dobra mniejsza o ty. Michał śpisz tu czy chcesz spać z chłopakami w trójkę?
-może dziś będę spał u nich.-bardziej zapytał nież stwierdził.
-dobrze to ja już idę jeszcze jedno łóżko załatwić i będzie dobrze.
-dziękuje.-podziękował a Jsminn wyszła z pokoju.
-jak ja jej nienawidzę popostu łeb bym urwała, flaki wypruła,  wazektomie tępą łyżką przeprowadziła....
-synek nie rozpędzaj się.- usłyszałam jak  Jasmin woła mojego towarzysza. Zostałam sama. Zaczęłąm myśleć. Masakra teraz jest u nas tyle ludu w domu. Ja, Wann, tata, Luke, Liam, Louis, Zayn, Harry, Niall i Michał a o i jeszcze wywłoka, razem 11  osób masakra.
Już już pisze nowy

sobota, 7 lutego 2015

20.Opowiadaj co widziałeś a czego jeszcze nie przespałam :D

*ten sam dzień ok godziny 20*niedziela*
Jezus Maria co ja... Aaaa no tak ale czemu leżę w łóżku przykryta nie swoim zielonym kocykiem. Moje rzeczy były raczej oliwkowe, a ten był taki jak idealna murawa. J czemu kurde blaszeczka jestem w łóżku sklerozy jeszcze nie mam i pamiętam że zasnęłam na fotelu. Aż sie boję otworzyć oczy. Dobra trzy, dwa, jeden. Co kurwa? No chyba sobie jaja jakieś robią. I kogo to pokój dwa łóżka, podobny był do tego Wan, tyle że w jej pokoju jest jedno łóżko. Skuliłam się i wyskoczyłam z posłania jak z procy. Na całe szczęście jestem w domu ufff jedno z głowy. Weszłam do pokoju a ten był idealnie czysty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czyżby gwiazdorzyna tłusty zad posprzątał. Nie myślę że to któryś z jego kolegów posprzątał. Jezus Maria a co jeśli widzieli moje rysunki, obrazy, lub co gorsza portret Nialla. A moje piosenki jpd. Weszłam w głąb pokoju. Wszystko na swoim miejscu? Nie gitara była położona obok łóżka. Pobiegłam do "bunkru" murzynów z zielonym kocykiem w ręku. Tylko u licha czemu ja mam go jeszcze w ręce.
-no wiecie, bo tak mi sie trochę przysnęło i no wiecie kto sprzątał mój pokój i jakim cudem znalazłam sie w pokoju Wan i czemu tam są dwa łóżka?- zapytałam zdezorientowana.
-no drogi Horanie może to raczysz wytłumaczyć bo ja, nie mam bladego pojęcia.- powiedział ironicznie Harold, na co ten się zaczerwienił, w sumie do twarzy mu w rumieńcach... Kurw ogarnij się ja go nawet nie lubię.
-no bo wiesz.... ten ...no czy ty dzisiaj nie masz czasem, aby treningu?- wyplątywał się zakłopotany.
-tak miałam ale się skończył jakieś dwie moze trzy godziny temu, wiesz co jak byś nie zauważył jest 20:30.- zgasiłam go.
-no widzisz i co ja teraz powiem twojemu tacie, nie pojechała na trening bo spała, bardzo odpowiedzialnie Natalio.
-ty ciole dostaniesz ochrzan. Tak tylko przypominam, że to ty jesteś moim "opiekunem".- zrobiłam cudzysłów w powietrzu palcami. - a po za tym dalej nie dostałam dalej nie otrzymałam odpowiedzi na swoje pytanie, a raczej pytania.-kontynuowałam.
-JA cie przeniosłam do mojego pokoju a chłopcy posprzątali, oczywiście pod moim nadzorem,  po prostu nie chciałam cię budzić.- wybuchła nagle Wanessa.
-A ja mam ci uwierzyć bo?-popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem  przecież taka sierota jak ona to ledwo podnosi miskę z zupą, a co dopiero mówić o mnie całej i to o 20 metrach do jej pokoju.
-masz mi wierzyć, bo taka jest prawda. A dwa łóżka w pokoju, to przez to że te dwie sieroty to znaczy oni u mnie mieszkają przez ten pobyt u nas. - popatrzyła na Harrego i Nialla jakby właśnie ich zbawiła od kary śmierci. I tak jej nie wierzę.
-Chwila jak oni śpią u ciebie to ty gdzie śpisz?- zaciekawiłam się.
-Ja śpię u Luka. Stwierdziliśmy że ciebie nie będzie się to podobało, więc śpię u niego.- aha, fajnie.
-Jeśli mogę się wtrącić, masz ładny koc, mogę sobie go wziąć?- spytał nieśmiało blondyn.
-Nawet nie jest mój.
-No to już wiesz, jest mój. Znaczy jak chcesz to sobie go weź. Ja nie mam nic przeciwko.
-Co?! Ty się przecież od 11 roku życie nigdzie bez niego nie ruszasz a teraz oddajesz go jakiejś lasce?- Wykrzyczał Lou. To on tu jest?!
-Nie jakiejś lasce tylko Natalii. A po za tym trzeba się kiedyś rozstać ze swoimi kocykami, zabawkami i misiami. Tak Louis?-odezwał się Irlandczyk
-JAk masz coś do pana Boobra to mi powiedz, a nie obgaduj go może to boli co?- udawał urażonego. Miałam już dość ich narzekań i pierdzielenia głupot. Rzuciłam kocem w stronę Nialla i wyszłam z pokoju. Popatrzyłam czy aby na pewno jest dokładnie wysprzątane, przecież jutro ma przyjechać Michał. Automatycznie popatrzyłam na telefon. Upsikkk tylko 34 nieodebrane połączenia. SZybko wybrałam numer kolegi. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci wreszcie.
-Gotów?
-Gotów.
-O której masz Samolot?
-O 5:30 rano, czyli koło 8 powinienem być już u was.
-ok pojawię cię pewnie z moją niańką.
-Jaką niańką?
-długa historia opowiem ci jak przylecisz.
-okej mała, ja zwijam ponieważ muszę dokopać się do walizki i  po raz 100 upewnić się czy aby na pewno wszystko wziąłem.
-ok miłej podróży ci życzę.
-dziękuję. Dobra narka.
-papa. - Rozłączyłam się. Wyszłam z pokoju poinformowałam tatę o której ma być samolot, i wróciłam do siebie. Poszłam spać.
*następnego dnia*poniedziałek*
Obudzi mnie ktoś komu życie nie miłe, ponieważ, ktoś się rzucił na łóżko.
-co jest do cholery.-krzyknęłam.
-oj to tak sie cieszysz z tego powodu że przyjechałem.
-jak ty sie tu znalazł, a po za tym nie miałeś być o 8?
-dla twojej informacji jest już dobrze po 11. Przywiozła mnie twoja niańka z siostrą.
-przepraszam cię.-przytuliłam chłopaka. -rzaden ciota mnie nie obudził.
-nic się nie stało, masz bardzo fajne towarzystwo.
-dobra ja sie idę przebrać umyć i zaraz wracam do ciebie.-weszłam do mojej garderoby, ubrałam jakiś czarny dres i koszulkę na grubych ramiączkach.
- No to chłopcze co już widziałeś, a czego jeszcze nie przespałam?
-właściwie to nic poznałem tylko Nialla i widzialem dół.
-dobra to zaczniemy od oprowadzenia cię po reszcie domu.-wyszli my z pokoju i udaliśmy sie do gościnnego.
-tu śpią te cioty- popatrzyłam na chłopaków którzy siedzieli jak wryci. -może przedsrawisz nam kolegę?- zapytał mulat.
-ma buzie to sie przedstawi.-odpyskowałam.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

19.TO DLA DOBRA CAŁEGO ŚWIATA

Uwaga!!! 0notka będzie dziś przed rozdziałem, ponieważ wczoraj jak go kończyłam ale nie skończyłam. Więc prosiła bym żeby rozdział przeczytać jeszcze raz bo to co przez przypadek dodałam wczoraj w ogóle nie miało sensu. Bardzo PRZEPRASZAM!!! ROZDZIAŁ JUTRO OCZYWIŚCIE NOWY. przepraszam za błędy pisze to w szkole bo mamy luźne lekcje w tym tygodniu, bo klasyfikację, zachowania itp.
_____________________________________________________________
*4 sierpień 2013* *niedziela* *oczami Natali*
Ja nie mogę, ale ten czas szybko leci. Jutro przyjeżdża Michał. No i oczywiście od czterech dni mam swój cień, a mianowicie moją niańkę Nialla cokolwiek robię, łazi za mną. Umowa, umową ale proszę cię ile można. Dlatego większość czasu spędzam w pokoju. W sumie to dziwne ja za tobą coś łazi. Chociaż nie wychodzenie z pokoju ma też na celu unikanie wszystkich gwiazduń, mam tu na myśli wszystkie i wszystkich domowników. Dziś jak każdy kolejny dzień siedzę jak można się domyśleć w swoim pokoju. Cały dzień pada deszcz. Jedna wielka Masakra. Nagle usłyszałam ciche pukanie.
- mogę wejść?-spytał tajemniczy głos.
-jeśli nie chcesz mnie zabić, zjeść, krzyczeć i jeśli nie jesteś zdrowy psychicznie to nie.-odpowiedziałam.
-niestety nie spełniam ostatniego warunku.
-to mi przykro.- dodałam stanowczo.
- nie no tylko mam pytanie. A no i mam pizze.
-dobra, możesz wejść.-drzwi sie otworzyły, a u nich stanął nie kto inny tylko kurde jak on miał na imię. Henryk, Hubert, Ha.... Harry. Eureka.
- no to co do tego pytaniii...-nie dałam mu skończyć.
-te synek pierwsze pizza, potem pytania.- zrobiłam kawałek miejsca na łóżku .
- Harry ty jesteś naprawdę na tyle głupi, że nie domyśliłeś się że to miejsce jest na pudełko z jedzeniem, a nie twój tłusty zad. - chłopak się skrzywił.
-czy ty właśnie obraziłaś moje zgrabne poślady.-rzucił z grymasem.
- ty myślisz że masz zgrabne nogi. Śmieszny jesteś.
-ah tak
- a nie?
-no właśnie, nie.- lokowaty wziął kawałek pizzy, i przejechał nim mi po twarzy.
-oszty szujo!! Wojna!! - krzyknęłam i tym razem ja wzięłam kawałek pizzy i wsmarowałam mu go w te jego tłuste włosy.
- to dla twojego dobra.- rzuciłam bezczelnie.
Chłopak wziął rozwalił mi pudełko z keczupem na śnieżno białej koszulce.
-a to dla dobra całego świata.- no nie teraz przegiął pałę. Dostanie ciota no dostanie, jak Boga kocham łep mu urwę i wykastruję łyżką. Tym sposobem cały pokój, zamienił się w istny armagedon. Ściany, łóżko, drzwi okna wszystko było dobrudzone czerwonym sosem i wszędzie walały się kawałki pizzy. Bitwa trwała w najlepsze, kiedy do pokoju wszedł Liam.
-ekhem nie przeszkadza... Do cholery jasnej ci tu sie do pieruna najświętszego stało?- spytał zdziwiony.
-  wielkie poślady pana Harolda się stały.-powiedziałam całkiem poważnie.
-a tak na serio. - naciskał dady.
-Jezus Maria - krzyknęła Wan
-czekamy na wyjaśnienia-Liam, ja nie wiem co powiedzieć.
-kirie e lejson - wytrzeszczył oczy Zayn.
- jeszcze raz wezwie osoby święte to go łyżkom osobiście wykastruje. -powiedziałam.
-ty zastanów się czy nie masz problemów psychicznych na tle tej kastracji.- szepnął tym razem Hazz.
- ty jesteś pierwszy w kolejce. -dodałam w jego stronę.
-już się ciebie boję.- automatycznie chwyciliśmy po resztkach po obiedzie.
- mordy w kubeł.- krzykną Louis? Skąd on się ty do jasnej ciasnej anieliki wziął.
- posprzątajcie tu niech na to nie patrzę, a potem się będą tłumaczyć, powodzenia wam życzę.- chamsko rzucił Brunet.- zamknęli drzwi i zostawili nas samych. Chłopak rozsiadł się wygodnie na łóżku, nie mając zamiaru nic robić.
-jak będziesz leżeć to na pewno twój zad nie będzie mniejszy.-zaśmiałam się. -przeproś.-zagrymasił. -no chyba kpisz.
-no to jak sobie posprzątasz to będziesz mieć czysto, a ja uznam to za przeprosiny, a jak nie, to będziemy siedzieć ty do jutra, razem, w jednym pokoju.
-okej.- wzięłam swój szkicownik i zaczęłam rysować. Za cel wzięłam sobie widok za oknem. Wan siedząca z Lukiem i Zaynem na lerzakach, basen, drzewa uznałam za główny punkt. Po jakiś dwóch godzinach skończyłam. Podobały mi się te bazgroły. Rzglondłam się po pokoju, no tak chłopak spał w najlepsze, a wszystko dalej było dobrudzone czerwoną cieczą. No cóż może i ja powinnam udać w krainę Morfeusza. Tak też zrobiłam.

piątek, 23 stycznia 2015

18. Niespodzianka cz 2

*oczami Natalii* *31 lipiec 2013* *środa*
Z jednej strony, mi się nawet podobało to miejsce i w ogóle że mnie tu wziął, ale z drugiej zaś strony było to dziwne. Na cholere on mnie tu przywiózł i dzwonił do taty i jeszcze sie zgodził, żeby sie mną "opiekować", chociaż tego nie widzę, bo prędzej sie pozabijamy. No ale mnie to gówno obchodzi i tak go nie lubię i raczej nie polubię, a już o zaufaniu nie ma mowy.
-podoba ci się tu?-spytał
-byłoby fajnie ale ty tu Jesteś.-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-aha no to będziesz się musiała przyzwyczaić.
-nic nie muszę ja jedynie mogę.-powiedziałam złośliwie.
-no to możesz się przyzwyczajać.
-no chyba nie.
-e.e.e. Dwa tygodnie pamiętasz.
-nie bierz tego tak do siebie.
-jeszcze za mną zatęsknisz?
-za tobą? Nie wiem z a czym, za twoim wielkim na całą Anglię ego? A może za tym że, w ogóle nie szanujesz czyjegoś zdania? Mam wymieniać dalej, czy wystarczy?- zaśmiałam się pogardliwie.
-jej nie wiedziałem że ty mnie tak nienawidzisz , ja cię bardzo za wszystko przepraszam, zrobię wszystko żebyś zmieniła o mnie zdanie.
-ty myślisz że jedno, przepraszam zmieni tak nagle nastawienie, w ogóle za co ty mnie przepraszasz, bo nie rozumiem?
-za to że .... za wszystko co ci się we mnie nie podobało.
-no ale za twarz nie przepraszaj to nie twoja wina. -tym razem się zaśmiałam.
-czy ty uważasz, że to jest brzydkie?-wskazał na swoją twarz.
-tak.-tupnęłam nogą.
-wiesz co, obrażam, się obrażam. Nie to jest foch forever z przytupem i melodyjką.
-aleś ty dowciapny*, dobra jedźmy już bo jetem głodna, zła i wg chce do domu.- zaczęłam marudzić
-ok ok wsiadaj zwijamy się.
Jechaliśmy w kierunku domu. Nie minęło 40 minut i już byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta. Szybkim krokiem zmierzałam w kierunku domu, żeby rozprawić się z moim ukochanym ojcem.
-czyś ty do reszty oszalał!!
-a co nie podobało ci się?
-nie nie podobało. Stanowczo nie podobało.
-oj nie przesadzaj.
-mogliście mnie chociaż spytać o zdanie.
-ale ty i tak byś się nie zgodziła.
-Przecież nawet nie chciałam jechać. Po drugie nie zaczyna się zdania od ale.
-oj polonistka się znalazła.
-Następnym razem proszę się zapytać co ja o tym sądzę. I nie zgadzam się żeby on mnie niańczył przez dwa tygodnie. - wskazałam na chłopaka który właśnie stał zdezorientowany w holu.
-to była umowa i co do niej akurat nie ma dyskusji.
-ok ok zobaczymy, tylko jak coś się stanie tej twojej gwiazdeczce to do mnie proszę pretensji nie mieć.-po tym jakże dramatycznym przemówieniu  poszłam do siebie, umyłam sie i poszłam spać.
___________________________________________________________________________________________________________________ cz 2 już za nami NEXT = 2 kom :D
*tak tam ma być dowciapny

środa, 21 stycznia 2015

18. Niespodzianka? cz 1

*oczami Natalii* 31 lipiec 2013 środa ok godziny 18:00
Cały dzień myślałam nad organizacją przyjazdu Michała mimo że to dopiero za kilka dni ale i tak nie miałam nic lepszego do robienia. Jezus maria na śmierć zapomniałam że ja dziś o 18 mam trening!! Szybko wbiegam do garderoby, przebieram się w strój do jazdy konnej, biorę najważniejsze rzeczy telefon, to, to, wszystko! Gotowa! Wybiegam a korytarz, aż tu nagle bum przewracam się przez kogoś na schodach. ałć!
-co do cholery jasnej pacz jak łazisz pokrako!!- krzyknęłam myśląc że to Luke. Kurwa jednak to ta pizdeczka z One Direction. Zleciał jak poparzony.
-Ja cie najmocniej przepraszam ja w ogóle cię nie widziałem, chyba już pora iść do okulisty- zaczął przepraszać histeryzować.
-przesuń się nie mam czasu się z tobą kłócić.- a tak swoją drogą co on u nas robi, przecież tata jest w pracy... chyba .... w sumie to nie wiem, ale zazwyczaj o tej porze to jest jeszcze w pracy. Krzyknął jeszcze ostatnie przepraszam, a ja nie zważając na to udałam się do kuchni, mając nadzieję że jednak tata jest w domu, ponieważ nie chce kolejnej godziny spędzać w jednym aucie z Jasmin. Zobaczyłam ojca siedzącego i w mojej głowie usłyszałam momentalnie "finito".
-tatusiu wiesz jak ja cię lubię- zaczęłam się przymilać.
-a wiesz że jesteś moim najfajniejszym i najulubieńszym tatą?-zapytałam teoretycznie.
-po pierwsze, droga kochana córuś ja jestem twoim jedynym ojcem, a po drugie nie zawiozę cię na trening zrobi to któryś z chłopców.-oznajmił. Zaraz, zaraz, to znaczy że oni są tutaj. Wszyscy. I jeden z nich ma mnie zawieść  na trening. No chyba sobie z mnie jaja robi. Ja nigdzie z nimi nie pojadę.
-Ja nigdzie z nimi nie pojadę- przytupnęłam nogą jak małe dziecko.
- wóz, albo przewóz złotko.-dodał z uśmiechem
-to nie ferr.
-tik, tak, tik, tak- odrzekł gestykulując głową. w głowię sb pomyślałam że chyba go pojebało.
-oj będziesz się smażyć w piekle mówię ci to.
-ok, to wybierz sobie jednego, a on cię zawiezie, od koloru, do wyboru.-uśmiechnął się.
-nie będę nikogo wybierać sam sb wybierz szczęśliwca.
-ok
Ojciec wstał poszedł na górę, po chwili stanął jak jeden mąż z tym blondynem, ramię w ramię.
-czy jesteś gotowy na najgorsze?-spytał
-tak jest kapitanie- chłopak zasalutował.
-czy jesteś gotów zginąć za o to powierzony ci skarb?-spytał wskazując na mnie.
-Tak jest kapitanie.-odpowiedział
-czy przyrzekasz jechać nie szybciej niż 50k/h?
-przyrzekam.
-na mojej nie danej mi mocy mianuję cie trzy godzinnym szoferem mojej córki. Baw się dobrze córciu.- położył mi rękę na ramię ja jakiś generał albo co, odwrócił sie na pięcie. -odmaszerować.-krzyknął. Blondyn odwrócił się na pięcie, otworzył mi drzwi i udaliśmy się do samochodu mojego taty. Ruszył.
-wiesz w ogóle gdzie mamy jechać?-spytałam.
-niiiiiiiieeeeeeeee, myślałem że ty wiesz.-powiedział i popatrzył na mnie zdziwiony.
-ja nie mogę z kim mnie mój ojciec wysyła.-strzeliłam mega face plam'a.
-nie obrażaj, nie obrażaj
-masakra dobra zaraz do niego zadzwonię, i się wszystkiego dowiemy.
-co to to nie, sam zaraz znajdę drogę. Mamy tu takie coś co się nazywa gps i już. Ok dobra to chyba ta stajnia.
-jedź już.- chłopak ruszył. Do stajni dojechaliśmy w 20 min. Dzięki bogu że nie było dziś korków. Miałam jeszcze  5 min udałam się na maneż (od autora:miejsce gdzie odbywają się lekcje jazdy konnej). Nie żebym się chwaliła bo tego nienawidzę, ale tata mi wykupił lekcje indywidualne, ponieważ uważa że najważniejsze są dobre podstawy nie. Na samym środku placu stał już mój ukochany trener czyli pan John Whitaker* Ogólnie ta stajnia należała do całego rodu Whitakerów począwszy od niego poprzez jego brata Michaela do jego dzieci Joanne, Louise i Roberta skończywszy na Ellen Whitaker. Jest to bardzo utytułowana stajnia, konie, jeźdźcy oraz amazonki. Pełen profesjonalizm. Dziś miałam jeździć na Inferro. Piękny siwy ogier rasy holsztyńskiej. Weszłam do stajni gdzie Joanna, już go szykowała. Tak się zdaje że to chyba jej własność.
-cześć -przywitała mnie łagodnym głosem.
-hej to jest Inferro?- wskazałam na konia.
-tak, dobra zmykaj już zakładaj kask i na maneż zasuwaj ja już ci go tam zaprowadzę.
-ok wielkie dzięki.
-a tak swoją drogą masz ładnego szofera.
-e boże tą pokrake.
-zmykaj.
Udałam się  w stronę szatni gdzie ubrałam kask, przeglądłam się w lustrze i szybkim krokiem udałam się na maneż.
-dzień dobry.
-witaj. ok. wsiadaj, Joanno pozwolisz.
-dobrze. -odpowiedziała dziewczyna
-Wysadziła byś ją.
-dobrze tato- była taka posłuszna. A o mały włos bym zapomniała. Jest to dziewczyna koło 20 lat blondynka szczupła z idealną figurą i piękną twarzą tyle w temacie. Ugięłam nogę w kolanie, Joanna chwyciła mnie wyżej kostki i chopa na konia. Dopasowałam sobie strzemiona.
-e e za krótkie pamiętaj na początku zawsze dłuższe o dziurkę przejdziemy dalej to skrócimy, a teraz migusiem wydłuż. -uśmiechnął się do mnie, a ja wykonałam jego polecenie.
-dobrze młoda damo no to jedziemy postawa. Pięta na dół palce do konia kolana do poduszki kolanowej, rozluźniasz biodra cały kręgosłup luźno, łopatki złączone ręce delikatnie nad siodłem zamknij paluszki do wewnątrz, patrzysz daleko przed siebie i ruszamy. Łydka.- Koń słuchał moje polecenia zgodnie z tym co musiałam wykonać.
-dobrze pamiętaj o pomocach aktywizujących w kłusie. Dobrze a teraz, Siadasz a siodło przestajesz anglezować, puszczasz wodze i kieruj go samymi łydami, on jest na tyle wyczulony że nie powinnaś mieć żadnych problemów. Puściłam wodzę. Kocham to uczucie, że możesz zapanować nad siłą dziesięć razy większą niż twoja.
-zagalopuj sobie najpierw na lewą a później na prawą nogę.
Inferro robił wszystko co mu kazałam. Cudny koń. I tak zleciała mi cała godzina jazdy. A blondyn jak na "opiekuna" przystało stał przy płocie i bacznie obserwował moje poczynania. Zostałam jeszcze na chwilę w stajni. Czyściłam mojego ulubieńca którym nie był jak by się mogło wydawać Inferro, był nim nie doceniany jak dla mnie Stacatto Miralex kasztanowaty Ogierek. 
Piękności dałam mu marchewkę. Wyczyściłam i jeszcze chwilę spędzam z mim czas. Uwielbiam spędzać czas z zwierzętami, przynajmniej wiem że mnie nie skrzywdzą przynajmniej nie celowo. Potrafią słuchać lepiej niż ludzie. Pokochają cię bez warunkowo. I można mieć do nich zaufanie. Mogę nic nie mówić a i tak czuję że on mnie rozumie. Niestety tę magiczną chwilę zepsuł oczywiście nie kto inny jak Niall Horan.
-nie myślisz o powrocie do domu bo wiesz jest już już ...... uuu 21?- spytał
-zaraz, zaraz daj się pożegnać.-odpowiedziałam
-nie sądzisz że już powinni zamykać?
-zamykają za pół godziny.
-ok ale rusz się.- powiedział błagalnym tonem.
-żegnaj miśku do zobaczenia w sobotę.-ucałowałam konia w chrapy, zamknęłam box i razem z chłopakiem udałam się na dwór, gdzie spotkałam pana Johna pożegnałam się z nim. Ostatni rzut oka na stajnie i na rozlegające w okół pola.
Mimo późnej pory było jeszcze jasno.Kocham zachody słońca, to chyba jedyne co mi się podoba w Londynie. Jechaliśmy w stronę domu aż nagle samochód skręcił w zupełnie inną stronę.
-co ty do cholery robisz?- powiedziałam jak myślałam.
-jedziemy na przejażdżkę, zabiorę cię do miejsca, w którym są przepiękne widoki na miasto.-powiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-w tej chwili zawieź mnie do domu, tata na pewno odchodzi od zmysłów.- rzuciłam tak jak by mnie to w ogóle obchodziło.
-spokojna twoja rozczochrana, już podczas twojej jazdy zadzwoniłem do twojego ojca że cię zabieram.
-i tak po prostu ci pozwolił.-zmarszczyłam brwi.
-no nie tak od razu musiałem go trochę pomęczyć i powiedzmy że czeka mnie niańczenie ciebie przez całe dwa tygodnie.
-No chyba go pan bóg opuścił. chwila, chwila, chwila, po co to wszystko.- spytałam ździwiona.
- bo jestem rozpieszczoną gwiazdą i mi sie tak podoba, a po zatym nie sądzisz że tak fajnie gdzieś się przejechać a nie tylko w tym swoim pokoju siedzisz. - popatrzył sie na mnie jak na idiotkę. Nie odpowiem mu na to.
-te synek patrz sie na drogę.
- no przecież sie patrzę.
-ale ty jesteś głupi.
-też cię lubię?- bardziej zapytał niż stwierdził.
-a idź a po za tym jesteś totalną mendą wiesz? Ukartowałeś to wszystko. Wiesz co Niall nie wszyscy cię muszą lubić..
- ja o tym wiem ale ty nie jesteś wszyscy. - westchnęłam tylko słuchałam muzyki, wpatrując się w szybę samochodu. Jechaliśmy jeszcze jakieś pół godziny i samochód wreszcie stanął. O ja nie mogę, jak tu pięknie.
-_--------------------------------------------
siemaneczko ziomeczki nie mam pojęcia co ale wydaje mi się że coś jest nie tak. Z góry przepraszam za błędy pisze to na telefonie podczas lekcji. Jutro pojawi się druga część tego rozdziału.


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Przepraszam

Więc tak bardzo przepraszam bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo że dziś nie ma rozdziału ale jutro mam tylko dwa sprawdziany Welcome to 3 gimnazjum i dlatego rozdział pewnie pojawi się albo jutro wieczór albo w środę i na weekend planuję dwa ale nie obiecuję niczego dlatego życzcie mi powodzenia i wg wg. Jeszcze jedna mała informacja nie wiem jak będzie z rozdziałami w lutym ponieważ tak wielkie brawa dla mnie prawdopodobnie dostałam się do drugoligowej drużyny w piłce nożnej  i mam testy w postaci treningów i meczów więc nie wiem nie wiem ale narazie będą rozdziały więc jeszcze raz życzcie mi powodzenia bardzo przepraszam i co więcej chyba tyle dziękuje że czytacie czekacie i wg kocham kocham was :D

czwartek, 15 stycznia 2015

17. ściśnięci w aucie menadżera

Chwilę później oczami Nialla
Ostatnie nuty Wath makes you beautiful i koniec uf ciężka próba ale na szczęście dzisiaj przeprowadzamy się na kilka dni do naszego menadżera żeby odpocząć razem i prosto od niego jedziemy na trasę po angli taką miesięczną parę koncertów i wywiadów takie przygotowanie przed trasą. Ehh spakowaliśmy sie do jednego auta bo przecież mamy "chude" dupy  i zmieścimy sie do takiego auta. Wie jak mg wszyscy weszli Zayn usiadł z przodu pierwsze Lou, potem na środku Hazz i na końcu Liam a ja kurde blaszeczka na kolana ale takie uroki bycia najmniejszym. Hah najsłynniejszy boysband świata ściska się w niewielkim aucie swojego menadżera boże święty. Ale mniejsza oto. Pojechaliśmy do mieszkań/domów każdego z nas pozabieraliśmy potrzebne rzeczy i z powrotem do auta. Po pół godziny byliśmy już na miejscu. Uwielbiam ten dom. Weszliśmy di środka przywitaliśmy się z wszystkimi ? Nie nie było Natalii ale pewnie znów by był teksty typu "co oni tu robią" "po co" "nie lubię panoszących sie osób" ito. No chociaż na chwilę spokój ciekawe czy wie o naszym spotkaniu wigilijnym. Ach wiem że jeszcze pół roku ale jeśli chodzi o One Direction to my zaplanowane już z góry następne pół z wyłączeniem wywiadów wywiady i mini koncerty mamy z uprzedzeniem tygodniowym szczerze nie lubię planować w takie odległe terminy ponieważ za chwilę może nie daj boże coś się stać komuś i już lipa z planów. Ja wybieram życie chwilą. Więc postanowiłem się nimi cieszyć. Kiedy ją zobaczyłem stojącą przy kuchence gotującą coś jak zawsze pysznego iskierki zatańczyły w moich oczach to pani Mac'Guaier gotująca pierwszy drugi trzeci posiłek dzisiaj jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu.
- och nasz Niallek głodny już ci ciocia zrobił jakieś kanapki.- powiedziała jak do małego dziecka. Wszyscy się zaśmiali a ja tylko skinąłem głowom.
-chodźcie zaprowadzę was do waszych pokoi tymczasowych.- przerwała chwilę eufori jak zwykle zorganizowana Jasmin. Poszliśmy za nią.
-A więc tak tutaj jest pokój gościnny i tutaj idzie trójeczka z chłopaków znając was wy byście nie mogli się zdecydować i byście spali na korytarzu więc  postanowiłam za was tutaj pójdzie Harry Liam i Zayn Lou i Niall pójdziecie do pokoju Wanessy która oddała wam pokój na czas pobytu zaś ona sama będzie spać u Luke'a nie miała nic przeciwko więc miłego pobytu w naszej rezydencji.- wygłosiła swój jakże długi monolog i na ostatnie słowa się zaśmiała. Weszliśmy do malutkiego ale za to przytulnego pokoju był bardzo ładny taki typowo dziewczęcy. Zamiast jak kiedyś dwuosobowe łóżko zastąpiły jednoosobowe dwa. Ja wzięłam jak zwykle to najbliżej okna. Pięknie z niego było widać zachód. Nie rozpakowywaliśmy się bo za bardzo nie było do czego. Kurde moje kanapki.
-ja idę po moje kanapki-oznajmiłem na co lokowaty rzucił krótkie ok. Zjadłem mój posiłek chciałem Sb powiedzieć w pokoju ale ta cisza mnie dobijała choć zapewne za niedługo będę  żałował tg po wyjeździe w trasie no ale poszedłem do pokoju chłopaków. Widok mnie przeraził Harry na Louis'ie  pomiędzy Zayn'em a Lianem bijących się o no właśnie o co? Odchrząknąłem .
-o co tam Niall ?- powiedział pozostając cały czas w tej samej pozie Zayn.
-moje oczy krwawią-zamknąłem teatralnie oczy.

-ah no tak ty oddawaj to- kontynuowali swoje zajęcie ja usiadłem na łóżku i się z nich po prostu śmiałem. 

__________________________________________________________________________ 
brak weny robi swoje :/ no ale jest takie coś 
ja myślicie jak zareaguje Natalia na wieść o tym że chłopcy zamieszkali w tym samym domu ? 

NEXT=1 kom

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Liebster Aword

Uwielbiam te nominacie !
dziękuje Stockholm Syndrome właśnie z nominację mam nadzieje że poprawi się wasza aktywność i moja też :P
tak pytania które otrzymałam są następujące:

pytanie pierwsze: Ile masz lat?

                          odpowiedź: Mam Lat 15 rocznikowo 16 :D

Pytanie drugie: Ulubiony sklep?

                           odpowiedź: szczerze nie lubię sklepów ale jeśli miała bym wybierać to pewnie                                                             Decathlon.

Pytanie trzecie: Ulubiona piosenka?

                          Odpowiedź: moją ulubioną piosenką jest Act my Age - One Direction <3 p="">

Pytanie czwarte: Ulubiona książka?

                           Odpowiedź: Moją ulubioną książką jest "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"                                                          wszystkie części ale również trylogia "Władcy Pierścienia" i "Hobbit"

Pytanie piąte: Ulubiony Fan fiction ?

                               Odpowiedź: o boże tyle ich jest ... ale najlepszym wg mnie jest Juliet Story                                                                     autorstwa Angel Hope.

Pytanie szóste: Którego chłopaka z 1D chciał byś poznać najbardziej?

                               Odpowiedź: haha Każdego nie no najbardziej Nialla ponieważ uważam że ma                                                             bardzo ciekawą osobowość i wg lubi się śmiać, jeść i grać na                                                                        gitarze chciała bym kiedyś sb z nim pograć :P

Pytanie siódme: Co jest twoją pasją?

                               Odpowiedź: Moją pasją jest pisanie dla was Soprt (jazda konna, piłka nożna                                                               trzymajcie kciuki w sobotę turnieje halowe w noge) no i oczywiście                                                         muzyka (kocham grać na gitarze)

Pytanie ósme: Czy twoi znajomi/przyjaciele/rodzina wiedzą że prowadzisz bloga?

                             Odpowiedź: Z rodziny tylko brat a ze znajomych i przyjaciół to nie wiem.

Pytanie dziewiąte: Czy coś się zmieniło odkąd prowadzisz bloga?

                             Odpowiedź: Tak moje oceny z polskiego ponieważ utrwalam sb ortografię. I                                                               troszkę inaczej na wszystko paczę.

Pytanie dziesiąte: Co cię inspiruje do pisania?

                             Odpowiedź: Przede wszystkim i najważniejsze to wasza aktywność jak widzę że                                                    wam się rozdziały podobają co prawda jest do dupy szczerze mówiąc                                                          ale daje mi to przyjemność więc piszę.

Pytanie jedenaste: Czy masz jakieś zwierzątko?

                                 Odpowiedź: Tak nawet całkiem sporom gromadkę. a więc dwa psy kundelka i                                                            Golden Retlivera (z tąd sie wzięła ta rasa w opowiadaniu kocham                                                              te psy) kundelka też kochane stworzenie. 4 koty :D takie małe                                                                               słodziaki i żółwia i parę rybek.


To tyle moich przynudzających odpowiedzi ale ostatnie odpowiedzi do Liebster Aword po prostu były do pupy więc dziś się rozpisałam :D

Moje pytania na które chciała bym znać odpowiedzi  to:

1.Masz chłopaka?
2.Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole i dlaczego?
3.Byłaś wolontariuszem WOŚP?
4.Lubisz placki?
5. Jakie blogi aktualnie czytasz?
6.Który z chłopaków podoba ci się z wyglądu najbardziej, który z charakteru a który za całokształt? z One direction oczywiście :D
7. Jaki jest twój ulubiony kolor?
8.Prowadzisz pamiętnik?
9.Lubisz piłkę nożną ?
10. Jaka średnia na półrocze?
11. Kiedy masz Ferie?



Blogi które nominuję to:
1.http://my-life-is-my-choice.blogspot.com
2.http://mysterious-love-of-evil.blogspot.com
3.http://rose-abducted.blogspot.com
4.http://newwaytobetterlife.blogspot.com
5.http://zycie-to-nie-bajka-1d-onedirection.blogspot.com
6.http://lovemethat.blogspot.com
7.http://better-late-than-never-ff.blogspot.com
8.http://notthatprettyliars.blogspot.com
9.http://life-is-a-suprise-ff.blogspot.com
10.http://xxonedirectionismylifexx.blogspot.com
11.http://inf-ini-ty-fanfiction-1d.blogspot.com


_____________________________________________________________________________________
I jeszcze tak z okazji urodzin Zayna jednego z moich mężów chciała bm mu życzyć żeby nigdy nie doroślał w końcu zrobił na fryzjera i nie bawił się w ninja i wgw gw wam życzę wesołego dnia Zayna :D

  


16. Zwolnij

31 lipiec 2013 rok      *oczami Natalii*
    Boże Michał w Londynie.
                                               "Mama z tatą siedzieli w domu i jedli obiad kiedy ja postanowiłam udać się do Michała jak zwykle bez pukania wchodzę, przywitałam się z nim przyszedł mój chłopak Kamil i siedzieliśmy w trójkę opowiadaliśmy sobie jakieś stare historie  z naszego życia. Wszystko było w porządku nagle pojawia się piękność klasowa jak i szkolna Michalina boże nie nawiedziłam tej baby. Podlizywała się Mojemu! chłopakowi Kamilowi  ale on ją spławił. Chwilę później poszłam z Michałem do domu i umówiłam się z nim że dziś wyznam miłość Kamilowi. Więc poszłam do jego domu weszłam jak zawsze wchodziłam tzn. bez pukania ide do jego pokoju słyszę jakieś głosy dobiegające z jego pokoju wstrzymuje oddech wchodzę do pokoju a tam nie  kto inny tylko mój najgorszy wróg na kolanach mojego ukochanego? Nie nie po tym co mi zrobił wybie...."
Zawsze ten sam sen co prawda wszystko by sie zgadzało oprócz taty co on tam robił ? Tak bardzo bym chciała o tym zapomnieć ale siedzi to w mojej głowie ta zdrada to wszystko że sie przytulali że całowali łe na samom myśl mnie skręca. Wszyscy chłopcy są tacy sami no bo Michał to nie chłopak :P Wstałam z łóżka po czterogodzinnej drzemce ale ten czas leci. Zeszłam na śniadanie tata był jeszcze w domu na całe szczęście. 
-Dzień dobry- od razu powiedział i uśmiechnął się w moją stronę. 
-hej wiesz co rodzice Michała się zgodzili więc bd w przyszłym tygodniu dokładnie w poniedziałek a jest środa więc za środa, czwartek, piątek sobota, niedziela- zaczęłam wliczać na palcach kolejno dni tygodnia
- za ...-popatrzyłam na palce wszyscy się zaśmiali dopiero teraz dostrzegłam ich obecność ah - no za pięć a dokładnie sześć musimy go odebrać z lotniska.-popatrzyłam na tatę z uśmiechem naciągniętym zdeczka ale uśmiechem.
 -okej okej zwolnij bo ci żyłka pęknie z tej radości- odpowiedział
 - tak wiem dziękuje dziękuje dziękuje że będzie mógł tu przyjechać normalnie nie wiesz jak się cieszę-dodałam z uśmiecham 
-ja nie wiedziałem że to zna tyle radosnych słów- popatrzył się na mnie Luke z otwartą buzią.
-oj nie psuj mi humoru- rzuciłam mu groźne spojrzenie.
-dobrze słonko pojedziemy po niego jak chcesz to nawet limuzyną z chlebem i solom czy coś tam.- dodał  tata
-zwykły samochód wystarczy- mrugnęłam oczami i poszedł sobie do pracy natomiast ja przysiadłam się do reszty domowników a pani Mc`Guaier podała mi świeżutkie kanapeczki mniam mniam to będzie dobry dzień .  

      

poniedziałek, 5 stycznia 2015

15. papap Maluch

                                                                    30 lipiec 2013                                                                    .                                                     
  *oczami Wan*
Od trzech tygodni mieszkamy w Londynie. Wspaniałe miasto. Dostałam się do najlepszej szkoły sportowej w tym mieście. Dostałyśmy wspaniały prezent jakim był Masiio. A co najlepsze Bardzo zżyłam się z Calem, dobrze się dogadywaliśmy i fajnie nam się rozmawiało i co najważniejsze nigdy nie było nudno. Lubiłam jak całe 5 Second of Sumer pracuje  nad swoimi piosenkami repertuarami i wg wg wszystkim za tydzień mają spotkanie z nowym managerem, i wytwórnią więc mają mało czasu na skorygowanie tego co jest jeszcze do wyszlifowania choć było tego nie wiele ale jednak. A była bym zapomniała pokazali mi co jest na trzecim piętrze a mianowicie znajdowała sie tam ich sala do prób i studio nagraniowe. W pracowni na ścianach wisiały gitary z autografami różnych gwiazd perkusja i biały fortepian całość nieźle się komponowała. W studiu jak w studiu parę mikrofonów, słuchawki parę stojaków i reszta sprzętu. Chłopcy dawali czadu właśnie grali piosenkę którą pomogłam im pisać nazwali ją "Amnesia" chłopcy a dokładnie Luke napisał wspaniałą muzykę do niej po prost brak słów. Całą piosenkę zaczynał Calum boże kal on mi się podoba no ale on w sumie może mieć każdą a ja to ja taka sierota.
                                                      
                  I drove by all the places

                      We used to hang out and getting wasted
               I thought about our last kiss
How it felt, the way you tasted

And even though your friends tell me

You're doing fine
And you're somewhere feeling lonely
Even though he's right beside you

When he says those words that hurt you

Do you read the ones I wrote you?

Sometimes I start to wonder

Was it just a lie?
If what we had was real
How could you be fine?


'Cause I'm not fine at all

Potem śpiewali wszyscy ale to Luke był głosem wiodącym cały refren.

I remember the day you told me you were leaving
I remember the makeup running down your face
And the dreams you left behind you didn't need them
Like very single wish we ever made
I wish that I could wake up with amnesia
Forget about the stupid little things
Like the way it felt to fall asleep next to you
And the memories I never can escape
'Cause I'm not fine at all

Następna zwrotka i znowu usłyszałam niebiański głos Calum'a.

The pictures that you sent me
They're still living in my phone
I admit I like to see them all alone I feel alone
All my friends keep asking why I'm not around
It hurts to know you're happy
And it hurts that you're not mine
It's hard to hear your name
When I haven't seen you in so long
It's like we never happened
Was it just a lie?
If what we had was real
How could you be fine?
'Cause I'm not fine at all

I znowu refren 

I remember the day you told me you were leaving
I remember the makeup running down your face
And the dreams you left behind you didn't need them
Like very single wish we ever made
I wish that I could wake up with amnesia
Forget about the stupid little things
Like the way it felt to fall asleep next to you
And the memories I never can escape

Aż mnie ciarki przeszły. Luke'a chrypka zawał *-* ta krótka solówka .

If today I woke up with you right beside me
Like all of this was just some twisted dream
I'd hold you closer than I ever did before
And you'd never slip away
And you'd never hear me say

i ostatni refren wykonany jak poprzednio.

I remember the day you told me you were leaving
I remember the makeup running down your face
And the dreams you left behind you didn't need them
Like very single wish we ever made
I wish that I could wake up with amnesia
Forget about the stupid little things
Like the way it felt to fall asleep next to you
And the memories I never can escape
I'm not fine at all
Cała piosenka opierała się głównie na głosie Luke'a i Cal'a ale i tak była niesamowita. 
-podobało się?- zapytał Mic
-nie mam zastrzeżeń 10/10- powiedziałam z radością.  
-dzięki, ale bez mojego najwspanialszego, najlepszego najczystszego najgenialniejszego głosu którym obdarzył mnie Bóg ta piosenka nie była by taka wspaniała.-chwalił się Cal.
-ale skromności to ci pożałował. - zaśmiał się Ashton.
-gracie coś jeszcze przed tymi z wytwórni. -spytałam
- chyba She Look so Perfect i w razie czego przygotujemy jeszcze good girls ale to sie okaże.
-dobra ja idę coś zjeść.- oznajmiłam i poszłam do kuchni gdzie pani Mc'Guaier szykowała obiad.
-witaj kochanie co porabiasz?-spytała z uśmiechem.
-a przyszłam coś przekąsić bo chłopaki mnie wykańczają.
-A co kolejna próba?
-no bo mają to spotkanie z wytwórnią i menadżerami.
-ah no tak zapomniałam o tym zupełnie-powiedziała staruszka uwielbiam ją jak babcie którą rzadko widywałam z powodu odległości z nią mogłam sobie gawędzić o byle głupotach.
-a wychodzisz dziś gdzieś?
-pewnie nie bo Natalia chyba poszła wyprowadzić psa?-bardziej spytałam niż stwierdziłam.
-tak poszła chyba z godzinę temu z nim do parku. Dobra złociutka ja uciekam dziś wcześniej bo wnuczęta mają przyjechać, mama o wszystkim wie i to ona skończy kolację.- oznajmiła. Nagle Ash wyleciał jak poparzony i z trzaskiem zamknął drzwi.
-a temu co?- obie czekałyśmy na rozwinięcie sytuacji ale się nie doczekaliśmy.
-no nic ja uciekam- powiedziała
-dobrze ciociu- wstałam od stołu i dałam jej przytulasa. Wzięła swoje manatki i wyszła. Udałam się do pracowni dowiedzieć się o co chodzi z tym wyjściem smoka. Ale nie dane mi było ponieważ po drodze zatrzymała mnie Jasmin zawsze nie pałałam do niej taką miłością jak do mamy ale w jakimś tam stopniu próbowała ją zastąpić z powodzeniem. Była dla mnie miła i dla Natalii też tylko niekiedy nie miała już do niej cierpliwości jak chyba większość z domowników no z wyjątkiem taty z którym miała całkiem dobry kontakt. Jak się okazało po prostu poprosiła mnie o pomoc w sprzątaniu pokoju gościnnego ponieważ cały zespół taty ma przyjść jutro i zostać na parę dni i o to żebym na ten czas spała u Natalii albo Luke'a. Oczywiście że wolałam spać u brata to sie może wydawać dziwne ale siostra to by mnie zabiła przy pierwszej lepszej okazji a Luke to Luke a w moim pokoju miała spać dwóch chłopaków. Spełniłam prośbę i poszłam do studia w którym został już tylko Blondyn. I nic mi nie chciał powiedzieć. Znacz powiedział że jest spóźniony na jakieś spotkanie czy coś tam i wyszedł wcześniej ale tym dał mi do zrozumienia że wie tyle co ja. No cóż.
*10 minut później* *oczami Luke*
Z Ashem coś się. Działo niedobrego ale on zawsze chce rozwiązać sprawę sam więc to olałem. Zszedłem na kolację przygotowaną wyjątkowo przez mamę. Ulala dała jak dla dwóch i to lubię. Nagle weszła Natalia zaczęła odgrywać te swoje sceny mnie już po prostu to śmieszy. Udałem sie do swojego pokoju i zasnąłem jak dziecko.
        
                                                          *31 Lipiec 2013* *oczami Natalii*
Boże kto jest tak nie litościwy dzwonić do  mnie o 5 nad ranem boże normalnie wstaje koło 7/8 a nie o 5 Ludzie!!  Popatrzyłam na wyświetlacz dzwonił Michał on nigdy nie dzwoni o tak dziwnej porze wiedząc że bd zła więc to musi być coś naprawdę ważnego.
-słucham?-powiedziałam zaspanym głosem.
-słuchaj nie mogłem zasnąć nie powiedziawszy  ci o tym, Rodzice zgodzili się żebym jechał do ciebie.- powiedział prawie krzycząc z radości.
-tak!-krzyknęłam
 -kurwa -powiedziałam już ciszej 
-zajebiście ja nie mogę nawet nie wiesz jak się ciesze -kontynuowałam 
-a ja co mam powiedzieć całe 3 tygodnie z tobą po takiej przerwie... ummm -westchnął zapadła cisza ale nie taka niezręczna. To taka która musimy po prostu mówić nic do siebie a wiemy co mamy na myśli.
-dobra pozwolisz łaskawie że dokończę mój sen a tobie radzę iść spać do następnego cioto-przerwałam
-ok papa maluch -powiedział i się rozłączył. 

            *sms 05:15* 

do: MICHAŁ Ciota

"mówiłam ci już 1000000 razy i powiem jeszcze raz NIE MÓW DO MNIE MALUCH!!!!"

*sms 05:20*

od:Michał Ciota

"Już dobrze nie denerwuj się"

I kontynuowałam Spanie. Boże Michał w Londynie. 
________________________________________________________________ 
Welcome  to 15