zakładki

czwartek, 22 października 2015

27.robi się porządnie albo wcale

*oczami Natalii*
Sprzątałam kuchnie z Wanessą, Harrym, Louisem i Luke'iem. Nikt się do siebie nie odzywał jedynie czasem Harry się zaśmiał jestem mega wkurzona na nich, choć to wina moja i Nialla ale oni wyolbrzymili ogrom naszej bitwy. Głupio to brzmi, wyolbrzymili ogrom naszej bitwy. Gdy skończyliśmy obejrzałam kuchnię czy aby na pewno nie pominęliśmy żadnego zakątka kuchni.
-Dobra ja idę do siebie.-oznajmiłam
-Natalia.- zatrzymała mnie Wan, a ja obróciłam się do niej.
-wszystko w porządku, byłaś strasznie zamyślona?-zapytała jak by ją to obchodziło, a ona mi nadal nie oznajmiła iż ona i nie jaki Calum są razem.
-jakby cię to obchodziło.- rzuciłam obojętnie i poszłam w swoją stronę, słysząc za plecami jeszcze jaj wołania. Gdy wyszłam na piętro poszłam sprawdzić czy może Michał jest w swoim pokoju. Chłopak leżał na swoim łóżku a w pokoju z nim był Liam.
-no siemka chłopcze- powiedziałam nie zwracając uwagi na Liama.
-cześć maluch.
-jeszcze raz tak do mnie powiedz a odgryzę ci twarz.- zrobiłam wkurzoną minę.
-luzuj gaty malu... Natalia. Jak ci się sprzątało?- zapytał.
-zajefajnie doprawdy zajefajnie.- położyłam się obok chłopaka.
-to ja może sobie pójdę- powiedział wyrzutek.
-a tobie jak minął dzień, nie żeby mnie to obchodziło.
-w sumie fajnie się bawiłem nie ma co. A powiedz mi jak tam z szkołą?- spytał chłopak
-jeszcze nie wiem, bo w sumie rozmawiałam z tatą o tym no i chciała bym iść do technikum weterynaryjnego od początku  roku szkolnego, ale co z tego wyjdzie to nie mam zielonego pojęcia.
-a to jeszcze nie wiem nic?
-no nie wiem nic bo tutaj się składa papiery dwa/trzy tygodnie wcześniej i tydzień przed wiesz co i jak na studia jest inaczej ale do szkoły średniej tak.
-trochę będzie nudno w klasie bez ciebie.- Michał zrobił smutną minę.
-myślisz że będziemy musieli jutro wracać do domu?- zapytał.
-no raczej tak. tata był tak wkurzony że myślałam że mu mózg eksploduje.
-noo i cały poczerwieniał, aż mu żyłka wyszła.- wybuchliśmy śmiechem.
- spróbuję z nim porozmawiać, chociaż chciała bym już wracać, za dużo treningów mnie ominęło i mój biedaczek Stacatto  będzie smutny.
- no dobra to chociaż do wieczora.
-dobra zapytam, ale jak zwariuję do reszty to będzie twoja wina.
-a da się bardziej?? - rzuciłam chłopaka poduszką. -dobra nie bij. -bronił się
-dobra ja idę się dotlenić. -chłopak wiedział o co chodzi.
-a masz czym?
-resztki bo resztki ale są.
- ej a nie ominęły cię tylko dwa treningi.
- o dwa za dużo.- krzyknęłam już zamykając drzwi. Weszłam do swojego tymczasowego pokoju wzięłam bluzkę i szlugi. W salonie siedział tata z Jasmin.
- Ojcze w imieniu moich współbrateńców czytaj mnie i Michała chciała bym cię prosić o to żebyś wyjechać jutro pod wieczór mogli a nie z rana jak zaplanowałeś.
- nie ma mowy, nabroiliście to kara musi być a po za tym nie będzie miał kto zostać z psem ponieważ jutro po południu przyjeżdża wnuczka pani Mc'Guaier i pies zostaje sam od 12 więc wyjazd jest nie z samego rana lecz przed południem czyli dwie godziny wam popuściłem na więcej nie licz, a druga sprawa masz jutro trening i nie licz na to że znowu go opuścisz nie ma mowy jak się coś robi to się to robi porządnie albo wcale.
___________________________________________
Jeśli przeczytasz dodaj komentarz
następny rozdział po 3 komentarzach
Przepraszam
przepraszam
przepraszam
może się poprawię pomysłów wiele mało czasu   dlatego pytanie
chciałby ktoś pomóc mi to ogarnąć??