6 sierpień wtorek
Gdy już ułożyłam swoje ubrania, postanowiłam się iść rozejrzeć po okolicy. Świeciło słońce, normalnie jakaś anomalia, od dwóch tygodni non stop słońce. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i telefon, ubrałam moje conversy na nogi i wyszłam. Szłam jakąś ścieżką, wokół rozciągał się las. W oczy rzuciła mi się stara ławka, ale chyba na tyle wytrzymała żeby na niej siąść. W słuchawkach leciała właśnie piosenka Pasaneger- let it go. To była moja ulubiona piosenka i taka prawdziwa. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy. Nagle dostałam smsa. Jezu na śmierć o nim zapomniałam.
Gdy już ułożyłam swoje ubrania, postanowiłam się iść rozejrzeć po okolicy. Świeciło słońce, normalnie jakaś anomalia, od dwóch tygodni non stop słońce. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i telefon, ubrałam moje conversy na nogi i wyszłam. Szłam jakąś ścieżką, wokół rozciągał się las. W oczy rzuciła mi się stara ławka, ale chyba na tyle wytrzymała żeby na niej siąść. W słuchawkach leciała właśnie piosenka Pasaneger- let it go. To była moja ulubiona piosenka i taka prawdziwa. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy. Nagle dostałam smsa. Jezu na śmierć o nim zapomniałam.
Od:Michałek
GDZIE JESTEŚ BO NIE MOGĘ CIĘ
ZNALEŹĆ?
Do:Michałek
IDŹ ŚCIEŻKĄ W PRAWO OD DOMKU.
****************************************chwilę później************************
-tu jesteś, ja cię szukam, a ty tu sobie siedzisz bezczelnie. Foch. Forever. Z przytupem i melodyjką.-zagrymasił.
-oj przeeeeprrraaaaszaaamm.-przytuliłam go, od tyłu.
-no dobra, dobra. A co cię tak natchnęło na spacer?
-a wiesz co, chyba to miłe towarzystwo z pokoju.- odpowiedziałam szczerze podciągając kolana pod brodę.
-aha tpn. Typowa Natalia.-zagestykulował rękoma.
-no co?
-nic, nic.- i po tych słowach nastała cisza, ale nie taka niezręczna, tylko taka dobra. Ładnie tu. Po może pół godziny, Michał wstał i wymownie kiwnął głową.
-berek.- chłopak dotkną mnie ręką w ramie i zaczął uciekać.
- Osz ty szujo, kto pierwszy w domu.- zaczęłam go gonić. Moja kondycja mimo wszystko była bardzo dobra.
- to nie fair ty wystartowałeś wcześniej.... frajer
-no tak to sie dzieci wykręcają.
-ooo dorosły się odezwał.
- starszy od ciebie.
- o miesiąc.
-ale starszy małolato więc nie pyskuj.-przekomarzaliśmy się. Aż w końcu drzwi się otworzyły, a z za nich wyszedł Cal z Wann on ją objął ręką w pasie? Przetarłam oczy z niedowierzania. Moja mała siostrzyczka ma chłopaka i się nie pochwaliłą. Poczułąm mocne ukłucie w sercu. Nóż w plecy. No wiecie o co chodzi. Wan obdarzyła mnie jednym z tych spojrzeń "wytłumaczę", ale ja w tym momencie nie chcę jej słychać. Po chwili ochłonęłam. Siedziałam na kanapie w salonie, a Michał siedział obok. Nie wiem co o całej tej sytuacji myśleć.. Zaczęło się ściemniać. Liam oznajmił nam że jest ognisko i czy byśmy mogli pomuc w wzięciu paru rzeczy. Z niechęcią się zgodziłam. Koło godziny 20 wszyscy już siedzieli przy ognisku. Ja siedziałam na ziemi na kocu obok Michałapotem obok nas siedziała Wan z Calem wtuleni w siebie. Nie skomentuje tego . . . potem Zayn z Niallem, Lou i Harrym, Liam z Tatą i JAsmin wybrali wersje z siedzeniem na krzesłach ogrodowych. Cały wieczór wsumie zleciał na gadaniu o głupotach, trochę sobie dzieci pośpiewały itp. Nie lubie takich sztucznych atmosfer. O 12 wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. No właśnie z tym to jest masakra. O ile Zayn siedział o spokoju na dupie tak NAill i Lou cały czas zachowywali się jak dzieci wypuszczone z jakiegoś buszu nie znające podstawowych zasad kultury. Rozumiem "luźna atmosfera" ale bez przesady. Nie mam pojęcia skąd biorą tyle energi i tego wszyskiego tej radości. NIe mam pojęcia. Na całe szczęście o godzinie 2 w nocy już spali, przynajmniej nie chrapią. Patrzyłam się w gwiazdyy dobrze widoczne tej nocy, są piękne.
**następny dzień*środa*
Następny dzień zapowiadał się nie ciekawie. Dlaczego? A no dlatego że padał deszcz, nie żebym miała coś do deszczu ale taka pogoda oznacza że będę musiałą cały dzień spędzić w domu z całą 11 :'(
________________________________________________________________________________
Na początku chcę przeprosić ale no ale. Dobra nie będę was okłamywać mi się nie chciało. Fajna wymówka nie ale prawdziwa. wyobraźcie sobie że jestem codziennie przynajmniej do 3 w szkole potem codziennie mam treningi więc przepraszam i nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział może w przyszłym tygodniu. A i jeszce chcę przeprosić za błędy ponieważ mam nowe oprogramowanie w komputerze i jest po angielsku i nie mam autokorekty więc mogą być błędy. to tyle z mojej strony mam nadzieję że mi wybaczycie :D
-oj przeeeeprrraaaaszaaamm.-przytuliłam go, od tyłu.
-no dobra, dobra. A co cię tak natchnęło na spacer?
-a wiesz co, chyba to miłe towarzystwo z pokoju.- odpowiedziałam szczerze podciągając kolana pod brodę.
-aha tpn. Typowa Natalia.-zagestykulował rękoma.
-no co?
-nic, nic.- i po tych słowach nastała cisza, ale nie taka niezręczna, tylko taka dobra. Ładnie tu. Po może pół godziny, Michał wstał i wymownie kiwnął głową.
-berek.- chłopak dotkną mnie ręką w ramie i zaczął uciekać.
- Osz ty szujo, kto pierwszy w domu.- zaczęłam go gonić. Moja kondycja mimo wszystko była bardzo dobra.
- to nie fair ty wystartowałeś wcześniej.... frajer
-no tak to sie dzieci wykręcają.
-ooo dorosły się odezwał.
- starszy od ciebie.
- o miesiąc.
-ale starszy małolato więc nie pyskuj.-przekomarzaliśmy się. Aż w końcu drzwi się otworzyły, a z za nich wyszedł Cal z Wann on ją objął ręką w pasie? Przetarłam oczy z niedowierzania. Moja mała siostrzyczka ma chłopaka i się nie pochwaliłą. Poczułąm mocne ukłucie w sercu. Nóż w plecy. No wiecie o co chodzi. Wan obdarzyła mnie jednym z tych spojrzeń "wytłumaczę", ale ja w tym momencie nie chcę jej słychać. Po chwili ochłonęłam. Siedziałam na kanapie w salonie, a Michał siedział obok. Nie wiem co o całej tej sytuacji myśleć.. Zaczęło się ściemniać. Liam oznajmił nam że jest ognisko i czy byśmy mogli pomuc w wzięciu paru rzeczy. Z niechęcią się zgodziłam. Koło godziny 20 wszyscy już siedzieli przy ognisku. Ja siedziałam na ziemi na kocu obok Michałapotem obok nas siedziała Wan z Calem wtuleni w siebie. Nie skomentuje tego . . . potem Zayn z Niallem, Lou i Harrym, Liam z Tatą i JAsmin wybrali wersje z siedzeniem na krzesłach ogrodowych. Cały wieczór wsumie zleciał na gadaniu o głupotach, trochę sobie dzieci pośpiewały itp. Nie lubie takich sztucznych atmosfer. O 12 wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. No właśnie z tym to jest masakra. O ile Zayn siedział o spokoju na dupie tak NAill i Lou cały czas zachowywali się jak dzieci wypuszczone z jakiegoś buszu nie znające podstawowych zasad kultury. Rozumiem "luźna atmosfera" ale bez przesady. Nie mam pojęcia skąd biorą tyle energi i tego wszyskiego tej radości. NIe mam pojęcia. Na całe szczęście o godzinie 2 w nocy już spali, przynajmniej nie chrapią. Patrzyłam się w gwiazdyy dobrze widoczne tej nocy, są piękne.
**następny dzień*środa*
Następny dzień zapowiadał się nie ciekawie. Dlaczego? A no dlatego że padał deszcz, nie żebym miała coś do deszczu ale taka pogoda oznacza że będę musiałą cały dzień spędzić w domu z całą 11 :'(
________________________________________________________________________________
Na początku chcę przeprosić ale no ale. Dobra nie będę was okłamywać mi się nie chciało. Fajna wymówka nie ale prawdziwa. wyobraźcie sobie że jestem codziennie przynajmniej do 3 w szkole potem codziennie mam treningi więc przepraszam i nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział może w przyszłym tygodniu. A i jeszce chcę przeprosić za błędy ponieważ mam nowe oprogramowanie w komputerze i jest po angielsku i nie mam autokorekty więc mogą być błędy. to tyle z mojej strony mam nadzieję że mi wybaczycie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz