5 sierpień *oczami Nialla*poniedziałek*
Wstałem rano ponieważ Michał nasz menadżer poprosił mnie, żebym odebrał Michała przyjaciela Natali z lotniska. Ta jeszcze spała więc postanowiliśmy jej zrobić niespodziankę i pojechać po niego z Wanessą. Na całe szczęście ona wiedziała jak on wygląda. Fajny z niego się okazał chłopak. Gdy dojechaliśmy do domu, było coś koło 9/10, pani Mc'guaier zrobiła nam coś do jedzenia. Potem każdy poszedł w swoją stronę. Wan do pracowni/studia, Michał do Natalii, a ja nie miałem w sumie co ze sobą zrobić więc poszedłem na basen gdzie siedzieli chłopaki. Jak zwykle dużo śmiechu zabawy, brakowało tylko Liama który kończył pisać nam jakieś hity. Swoją drogą współpracował z Eweliną, która odwalała za niego robote, a on zbierał laury. No ale to ich sprawa. Koło godziny 18 poszliśmy do domu na kolację, i wtedy zadecydowaliśmy że rozpalimy sobie grila/ognisko na ogrodzie. Przyszli chłopcy z zespołu Luke'a, była nasza piątka i wszyscy domownicy. Wszyscy? Nie brakowało mi tutaj Natalii oraz Michała.
-NAIALL!!-krzyknął Liam, i pomachał mi ręką przed twarzą.
-co?!- podskoczyłem jak oparzony.
- troszeczke sie chłopie zawiesiłeś. Tak tylko troszeczke.- pokazał ostętacyjnie palcami, tak jakby coś solił.
-sory, zamyśliłem się. - tłumaczyłem się.
-a czym tyle myślisz?- zapytał Ashton.
-nawet nie wiem. - wyznałem zgodnie z prawdą.
-pewnie o Natalii sie chłopak rozmarzył.- powiedział Harry patrząc na gwiazdy, które swoją drogą, były dzisiejszej nocy zniewalające. Chłopcy się zaśmiali.
- proszę zostawić moją córkę w spokoju. A po za tym ona ma chyba innego. - zaprotestował Michał. Poczułem ukłucie w brzuchu. Zazdrość? Nie wiem może. Ale o co o dziewczynę która mnie nienawidzi mimo iż się staram jak tylko mogę. Po prostu nie wiem co mam jeszcze zrobić żeby mnie polubiła. A co ja bym dał żeby być na miejscu tego chłopaka. Kurde znowu sie przyciąłem. Strzeliłem mega face plam.
-ty może lepiej idź już spać bo warjujesz. -zaproponował Mic.
- a mówią że to jeste ten głupi.- oburzył się Louis.
-dzęki.- powiedziałem z naciskiem na ę.
-Alesz nie ma za co kociaczku.- powiedział i dotkną palcem wskazującym mnie w nos.
- dobra ja już idę spać bo do reszty zwarjuję przy was.- poinformowałem.
-ja też już pójdę.- dodał Liam. Za nami poszli też Lou, Harry i Zayn a sosy poszli do domu. Przez okno swojego tymczasowego pokoju zobaczyłem, że w ogrodzie siedzą jeszcze wtóleni w siebie Gospodarze domu a po przeciwległej stronie leżała na kanapie ogrodowej Ewelina, a z boku na fotelu ogrodowym siedział Luke. Śmiali się i rozmawiali typowy przykład rodziny. Też bym tak chciał. Niestety sława na to nie pozwala. Czasami mam dość tego zamieszania i wolałbym być zwykłym Niallem, tym chłopakiem od Horanów, a nie tym chłopakiem z One Direction. No ale cóż poradzisz. Co koło godziny 22 przypominali bardziej zdesperowanych rodziców których córka została porwana zgwałcona i Bóg wie co jeszcze. No w sumie to jest Londyn tutaj pełno takich typków. Z minuty na minutę coraz bardziej sie martwiłem. Ja martwiłem się? Co ona ze mną robi? Kirie elejson. 22:25. Padam ze zmęczenia. Niektórym się wydaje że to wcześnie, jednak dla nas na przekór wszystkiemu 22 to środek nocy. Jako gwiazdy musimy przestrzegać bardzo rygorystycznych reguł. Np nie mogliśmy jeść dużo lodów, musieliśmy liczyć każdą kalorie, pić surowe jajka codziennie rano rozgrzewać głos i wiele innych dziwnych rzeczy. No ale jeśli sie ma kalendarz zawalony dwa lata w przód trzeba dbać bardzo o zdrowie, by nikogo nie zawieść. To by było niedopuszczalne z naszej strony. 22:35. Wszyscy nagle zerwali sie z miejsc. Mam tu na myśli tych na ogrodzie. I usłyszałem jakieś krzyki, czyżby nasza zguba sie znalazła. Mniejsza o to. Próbowałem zasnąć, ale Hazz sie o to postarał by tak nie było.
- Niall śpisz?
-śpię bo co?
-podoba ci sie Natalia co nie? -zdziwiło mnie jego pytanie.
-czy mi sie podoba? Nie wiem.
-no nie mów że jest brzydka.
-nie no pod tym względem to jest piękna i ... Piękna. Nie widziałem nigdy równie jednej dziewczyny.
-no a czujesz coś do niej.- milczałem dłuższą chwilę.
- no i tu jest problem bo sam nie wiem. Niby kiedy z nią jestem to mam motyle w brzuchu a jak dziś przyjechał jej chłopak i jeszcze Michał powiedział że jest zajęta poczułem jakby mi ktoś w brzuch wbił tysiąc noży. Ale jest między nami jakaś blokada. A po za tym ma już chłopaka, a ja nim nie jestem.
- o kim ty mówisz?
-o Natalii jej chłopaku.
- Natalia z nim nie jest nawet sama Wanessa mówiła, że są najlepszymi przyjaciółmi od kołyski.- i w tym momencie mój mózg zaczął tańczyć makarene.
- na prawdę?
- no tak. Ale ty miałeś takie zawiasy że normalnie szkoda gadać.
-no to jeden problem mam z głowy.
-a jak myślisz co jest tą blokadą?
-nie mam bladego pojęcia. A ty masz kogoś na oku?
-nie na razie daje Sb spokój z dziewczynami.
-kirie e lejson kim ty jesteś i co zrobiłeś z Harym Stylsem. Lista randek ci się skończyła czy jak?
-nie po prostu chce poczekać na kogoś z kim będzie mi dobrze.
- nie sądzisz że to trochę egoistyczne?
-znaczy nie w tym sensie. Chodzi mi o to że chce żebyśmy oboje chcieli ze sobą być i zanim to nastąpi chce ją dobrze poznać.
-wiesz co Styles, dorastasz.
-wiem i tego sie najbardziej boje.
-czemu w dorosłości nie ma nic złego.
-łatwo ci mówić jak ty od zawsze byłeś razem z Liamem najbardziej dorosły jak na swój wiek. Mnie wszyscy uważają za nieodpowiedzialnego szczeniaka który lata z kwiatu na kwiat.
-nie prawda. Ode mnie zawsze oczekiwano żebym był poważny. Ty miałeś beztroskie dorastanie.
- jak ładnie to ująłeś beztroskie dzieciństwo. Po prostu powiedz że jestem rozpieszczony i Natalia ma racje co do tego.
-no dobra może i jesteś rozpieszczony ale jesteś dobrym człowiekiem Harry.
-chyba nie wiem pod jakim względem.
-pod wieloma.
- na przykład.
-na przykład jesteś wrażliwy na cierpienie ludzkie, jesteś szczery, miły, pomocny, szarmancki na pewno
-i jeszcze ładnie śpiewam.
- o skromności zapomniałem.
-wiesz co zazdroszczę ci Niall.
-czego?
-twojej wytrwałości. Ja bym już dawno zrezygnował z dziewczyny która mnie nie chce, ale ty nie ty na nią czekasz i wiesz co w głębi duszy wam kibicuję.
-dzięki, ale ja sam nie wiem co do niej czuję.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
Jak się okazało to była Jasmin która zapytała nas o to czy Michał może spać z nami. Zgodziliśmy się od razu i wniosła przenośnie łóżko. Oni chyba mieli produkcje tych łóżek. Po rozłożeniu wszystkiego kobieta zawołała chłopaka i po pół godziny wszyscy poszliśmy spać.
*oczami Wann* *godz.20*
Gdy reszta towarzystwa się rozeszła ja siedziałam z rodzicami i Lukiem jeszcze w ogrodzie i rozmawialiśmy na tysiące tematów począwszy od zainteresowań i hobby skończywszy na przyszłość jako przyszły rehabilitant/ortopeda sportowy miałam wiele możliwości naprawdę wiele. Czekam tylko na papiery z potwierdzeniem informacji o moim przyjęciu. W Polsce tydzień po zakończeniu roku dowiadujesz się czy zostałeś przyjęty czy nie a w Angli to jest tak że dwa tygodnie przed. Masakra. Koło godziny 9:30/10 zaczęliśmy martwić o Natalie poszła o 13 i jeszcze nie wróciła. Dzwoniliśmy do niej to ja to tata ale nic włączała się sekretarka. Nasze czekania zostały wynagrodzone. Natalia wróciła do domu rzuciłam sie w kierunku wejścia. Luke pokierował się na górę, gdy tata dawał repremende Siostrze. Potem poszłam do pokoju Luka jak i na razie mojego.
-Dziś matole ty śpisz na ziemi.
-no chyba cię cycki swędzą.
-ty spałeś wczoraj na łóżku dziś moja kolej.
- no i co to moje łóżko.
-no i co mnie to obchodzi.
-nie ma zmykaj na ziem.
-dobra sam tego chciałeś.- wstałam i podążałam w jego kierunku blondyna. Zaczęłam go łaskotać.
-nie... Nie przestań .... Nie Wanessa proszę nie ..... Siostrzyczko..... Wiesz .... Jak .... Ja .... Cię.... Lubie....... - nie mógł przestać się śmiać.
-ale mogę spać na łóżku?-spytałam robiąc przerwę w łaskotkach.
-nie!- chciałam znowu zacząć mu dokuczać ale...
-dobra dobra nie bij spij sobie na łóżku ja mam wygodną ziemiuszke.
-no i dobrze.
-jesteś okropna.
-życie. - weszłam na posłanie schowałam się pod kołdrą i poszłam spać.
6 sierpień *oczami Wanessy*wtorek*
Wstałam wcześnie rano o 6:00 jako chyba pierwsza. Uszykowałam się w piętnaście minut i nie budząc Luke'a, od razu poszłam do pracowni, miałam jeszcze do skończenia hity dla Liama. I jeszcze parę swoich piszę, plus dla sosów. Uf w co ja się wkopałam. Chociaż w sumie lubiłam pisać, to sprawiało mi przyjemność i jak niektórzy sądzą dobrze mi to wychodziło. Kończyłam już piosenki dla Bruneta ale ktoś mi przeszkodził.
-Zayn?! -spytałam zaskoczona.
-No ja, a ty co tu robisz? -trzymał w ręce talerz z tostami.
-Chyba, powinnam spytać o to samo.
-No, twój tata kazał mi nagrać kawałek piosenki tyle że z towarzystwem Nialla który
chyba nie ma zamiaru sie tu pojawić o tej porze, więc postanowiłem tu sobie na niego poczekać, ale jak przeszkadzam to poczekam na dole.
-nie no siedź, w sumie to i tak kończe pisać dla was piosenki więc chciała bym żebyś powiedział co o nich sądzisz.- chłopak usiadł na jednym ramieniu fotela na którym i ja siedziałam. Zwinnym ruchem ukradłam mu z talerza tosta.
-synek nie pozwalaj sobie- oburzył się.
-dziękuje mamusiu.-uśmiechnąłam się do chłopaka.
-dobra masz -podałam mu teksty. Po patrzyłam na niego oczekując jakiejś reakcji, a tu zero, nul, komprende. Przekładał kartkami, na prawo i lewo.
-iiiii?
-kobieto ty sie jeszcze pytasz? Przecież to jest ufff są najlepsze teksty jakie widziałem. Czemu ty oddajesz je Liamowi?
-dziękuje. Spytał się czy pomogę mu coś napisać. A ja nie mając i tak nie mam co robić więc postanowiłam że napisze jakieś coś i jak mu się będzie podobać to sobie weźmie a jak nie to nie.
- wiesz że mogła byś na tym nieźle zarobić?
- nie zawsze chodzi o pieniądze Zayn.
-wiem, ale była byś już ustawiona.
-nie wiem może kiedyś jak będę zdesperowana, bezdomna i będę totalnym bankrutem to wykorzystam na razie chce zostać lekarzem, a to to takie hobby.
-nie rozumiem cię w ogóle, no ale mniejsza o to. Smakowały ci tosty?
-ależ oczywiście, nigdy lepszych nie jadłam. Dziękuje.
- nie ma za co.
- Dobra ja muszę skończyć wam hity.
-okej okej. Ja idę sobie poćwiczyć te co już nimi są. - chłopak poszedł w stronę studio. Ja zagłembiłam sie w swojej dotychczasowej czynności. Koło godziny 11, zeszliśmy do kuchni gdzie byliśmy już wszyscy. Tata poinformował nas o dzisiejszym wyjeździe do domu nad jeziorem gdzie miał być band Luke'a, oczywiście One Direction, no i oczywiście domownicy. Wyjazd o 18. Chłopcy pojechali do domów po swoje rzeczy, natomiast my poszliśmy się spakować.
________________________________________________
ten rozdział jest chyba trochę dłuższy niż pozostałe. Są ferie więc mogę dla was pisać kochani. Proszę was komentujcie. CZYTASZ =KOM NEXT=2KOM uwaga! Jest masa błędów ponieważ piszę na telefonie a ten nie wyświetla mi błędów. Więc przepraszam.
wtorek, 17 lutego 2015
piątek, 13 lutego 2015
21. Nie mów mi jak mam żyć
Dziś notka ode mnie będzie na samym początku. Szczerze nie wiem o czym będzie ten rozdział bo napisałam tą notkę zanim coś powstało. Po pierwsze chciała bym bardzo przeprosić za ostatnią nie obecność i rozdział 20 (poprzedni) krótki rozdział on miał być dłuższy tyle że ja głupia dodałam go przez przypadek i dopiero jak weszłam na następny dzień to zauważyłam, miałam go przywrócić do roboczych no ale był jeden kom i to już dla mnie wiele znaczy więc postanowiłam go już zostawić o świętym spokoju. Więc tak ten rozdział który właśnie będę pisać a właściwie to zaraz go przeczytasz powinien być dłuższy niż pozostałe będzie się dużo dziać. I jeszcze jedna sprawa z góry przepraszam was za takie dłuższe nieobecności ponieważ teraz mam naprawdę bardzo dużo na głowie. Pewnie powiecie że każdy tak mówi bo trzeba mieć wymówkę i tak dalej na dowód tego w następnym rozdziale prześlę wam mój grafik :D dobra kończę te notkę bo nudna miłego czytania.
. *********tego samego dnia.*poniedziałek*
-no co teraz robimy?-zapytałam.
- ty jesteś gospodarzemem-no dobra może pójdziemy się przejść?
-okej.- odpowiedział Michał. Ubrałam czerwone zwykłe trampki jeszcze z Polski.
Po schodach za mną szedł Liam.
-a ty gdzie matole?
-tylko nie matole, dobra.
-mniejsza o to debilu. Co ty robisz?
-idę sobie coś zjeść, a co nie wolno?
-ty wyżresz wszystko.
-co poradzisz.
Chłopak pokierował się do kuchni.
-choć jełop. -pociągła go za bluzę. Udaliśmy sie w stronę parku. Siadłam na ławce.
-no, to co tam powiesz? -zapytał Michał.
-no jak widać nic tylko sie rzucić z mostu.
-e nie przesadzaj masz fajnie, przynajmiej ci sie nie nudzi.
- no co ty ale są takimi debliami że ha nie mogę a o ich rozkapryszeniu w ogóle nie wspomne.
-no ale nie powiesz że ci sie nie podoba, a pozatym masz fajnego brata Luke'a i jego zespół.
- -no z nimi nie jest najgorzej ale są mi obojętni.
- to co ty tu właściwie robisz?
- jem, śpię maluje idę na trening, jem, śpię, idę na trening.... A no i jeszcze spacery z psem i od pięciu dni z moją niańką.
-właśnie miałaś mi powiedzieć o co z tym chodzi.
-a no bo to było tak że tacie nie chciało się ruszyć dupy żeby mnie na trening odwieźć, no i kazał Panowi Horanowi znaczysie "kazał". No i wziął mnie na ten trening nie i fajnie po treningu jedziemy do domu nie, a nagle pedał skręcił w zupełnie drugą stronę niż powinniśmy jechać ja się go pytam gdzie on jedzie? on mi mówi że na przejażdżkę. Ja protestowałam i podawałam przekonujące argumenty, żebyśmy wrócili do domu. No to on nie że już rozmawiał z moim tatą i mam się cieszyć że właśnie został właśnie moją niańką na dwa tygodnie. No i wtedy pokazał mi takie jedno fajne miejsce z widokiem na cały Londyn. Fajnie było ale mnie zdenerwował i on i ojciec za to że uknuli wszystko za moimi plecami.
-no ale nie powiesz chyba że ci się nie podobało.
-no tego nie powiem bo fajnie było ale i tak go nie lubię.
-och ty i te twoje przekonania.
-na mojego przyjaciela i nawet kolege trzeba sb zasłużyć nie ma tego od tak. Więc czuj się zaszczycony. -wystawiłam mu język.
-oh jegomość Natalio naprawde nie wiem czym sobie na ten tytuł zasłużyłem.-stanął przede mną i ukłonił się teatralnie.
-ja też nie mam pojęcia.- rozmawialiśmy jeszcze chwilę, potem poszliśmy tą trasą co wtedy gdy nas oprowadzali chłopcy tyle że pare obiektów pominęliśmy, z powodu odległości. Było super, pokazywałam wszystko chłopakowi opowiadałam co wiedziałam. Najlepsze jest to że, nawet nie wiem kiedy ale raz mówiłam po polsku raz po angielsku. Niestety mój przyjaciel, znał tylko trochę angielski tak żeby się dogadać. Potem szukałam telefonu w celu sprawdzenia godziny. A to psikus okazało się że był wyłączony, szybko zmieniłam ten stan i pierwsze co zobaczyłam to 20 nieodebranych połączeń od taty i 18 od Wanessy o matko i córko, kirie elejson chryste elejson przecież oni mnie zabiją. "no trudno" pomyślałam bezinteresownie. n aszczęście wzięłam jakieś drobne więc potem poszli my jeszcze do kawiarni. Około 22:30 wróciliśmy do domu.
-Chryste panie ona żyje!! - krzyczała zchsteryzowana siostra. Boże nie było mnie zaledwie cały boży dzień a oni już takie ale.
-a czemu miałam nie żyć ?- zapytałam
-nie odbierasz telefonu, nie oddzwaniasz, nie powiedziałaś gdzie idziesz, nic totalne zero, rozumiesz zero, znaku życia.- powiedział tym razem tata.
-dlatego, od teraz masz wszędzie chodzić ze swoją niańką znaczy z Naiallem, obiecał cię pilnować więc niech spełnia swoje zadanie.- kontynuował.
-ale przecie....
-bez dyskusji moja panno, zawiodłaś mnie. Dobra chcecie coś zjeść?
-ja nie a ty michasiu? -powiedziałm po polsku żeby po wkurzać tatę. W domu mi zakazał mówienia po polsku mogła urzywać go jedynie w obecności taty lub Wan jak nikogo więcej nie ma w pobliżu, ponieważ oni nic nie rozumieli i niby to jakaś zniewaga dla nich czy ki go pieron.
-ja nie, dziękuje.-grzecznie odpowiedział. Poszliśmy do mojego pokoju gadaliśmy jeszcze chwile.
-nie sądzisz że, powinniśmy iść spać.
-tak, tak sądzę, tyle że, nie wiem gdzie ty masz spać. -Jak na zawołanie weszła Jasmin do mojego pokoju.
-nie powinniście już spać?-spytała
-nie mów mi, jak mam żyć!!- odpowiedziałam na co ten kretyn obok mnie wybuchł nieopanowanym śmiechem.
-nie, widzę w tym nic śmiesznego.-skierowałam do niego te słowa.
-nie musisz być aż tak nie miła. -Jasminn popatrzyła ostentacyjnie na mnie.
-a jednak.
-dobra mniejsza o ty. Michał śpisz tu czy chcesz spać z chłopakami w trójkę?
-może dziś będę spał u nich.-bardziej zapytał nież stwierdził.
-dobrze to ja już idę jeszcze jedno łóżko załatwić i będzie dobrze.
-dziękuje.-podziękował a Jsminn wyszła z pokoju.
-jak ja jej nienawidzę popostu łeb bym urwała, flaki wypruła, wazektomie tępą łyżką przeprowadziła....
-synek nie rozpędzaj się.- usłyszałam jak Jasmin woła mojego towarzysza. Zostałam sama. Zaczęłąm myśleć. Masakra teraz jest u nas tyle ludu w domu. Ja, Wann, tata, Luke, Liam, Louis, Zayn, Harry, Niall i Michał a o i jeszcze wywłoka, razem 11 osób masakra.
. *********tego samego dnia.*poniedziałek*
-no co teraz robimy?-zapytałam.
- ty jesteś gospodarzemem-no dobra może pójdziemy się przejść?
-okej.- odpowiedział Michał. Ubrałam czerwone zwykłe trampki jeszcze z Polski.
Po schodach za mną szedł Liam.
-a ty gdzie matole?
-tylko nie matole, dobra.
-mniejsza o to debilu. Co ty robisz?
-idę sobie coś zjeść, a co nie wolno?
-ty wyżresz wszystko.
-co poradzisz.
Chłopak pokierował się do kuchni.
-choć jełop. -pociągła go za bluzę. Udaliśmy sie w stronę parku. Siadłam na ławce.
-no, to co tam powiesz? -zapytał Michał.
-no jak widać nic tylko sie rzucić z mostu.
-e nie przesadzaj masz fajnie, przynajmiej ci sie nie nudzi.
- no co ty ale są takimi debliami że ha nie mogę a o ich rozkapryszeniu w ogóle nie wspomne.
-no ale nie powiesz że ci sie nie podoba, a pozatym masz fajnego brata Luke'a i jego zespół.
- -no z nimi nie jest najgorzej ale są mi obojętni.
- to co ty tu właściwie robisz?
- jem, śpię maluje idę na trening, jem, śpię, idę na trening.... A no i jeszcze spacery z psem i od pięciu dni z moją niańką.
-właśnie miałaś mi powiedzieć o co z tym chodzi.
-a no bo to było tak że tacie nie chciało się ruszyć dupy żeby mnie na trening odwieźć, no i kazał Panowi Horanowi znaczysie "kazał". No i wziął mnie na ten trening nie i fajnie po treningu jedziemy do domu nie, a nagle pedał skręcił w zupełnie drugą stronę niż powinniśmy jechać ja się go pytam gdzie on jedzie? on mi mówi że na przejażdżkę. Ja protestowałam i podawałam przekonujące argumenty, żebyśmy wrócili do domu. No to on nie że już rozmawiał z moim tatą i mam się cieszyć że właśnie został właśnie moją niańką na dwa tygodnie. No i wtedy pokazał mi takie jedno fajne miejsce z widokiem na cały Londyn. Fajnie było ale mnie zdenerwował i on i ojciec za to że uknuli wszystko za moimi plecami.
-no ale nie powiesz chyba że ci się nie podobało.
-no tego nie powiem bo fajnie było ale i tak go nie lubię.
-och ty i te twoje przekonania.
-na mojego przyjaciela i nawet kolege trzeba sb zasłużyć nie ma tego od tak. Więc czuj się zaszczycony. -wystawiłam mu język.
-oh jegomość Natalio naprawde nie wiem czym sobie na ten tytuł zasłużyłem.-stanął przede mną i ukłonił się teatralnie.
-ja też nie mam pojęcia.- rozmawialiśmy jeszcze chwilę, potem poszliśmy tą trasą co wtedy gdy nas oprowadzali chłopcy tyle że pare obiektów pominęliśmy, z powodu odległości. Było super, pokazywałam wszystko chłopakowi opowiadałam co wiedziałam. Najlepsze jest to że, nawet nie wiem kiedy ale raz mówiłam po polsku raz po angielsku. Niestety mój przyjaciel, znał tylko trochę angielski tak żeby się dogadać. Potem szukałam telefonu w celu sprawdzenia godziny. A to psikus okazało się że był wyłączony, szybko zmieniłam ten stan i pierwsze co zobaczyłam to 20 nieodebranych połączeń od taty i 18 od Wanessy o matko i córko, kirie elejson chryste elejson przecież oni mnie zabiją. "no trudno" pomyślałam bezinteresownie. n aszczęście wzięłam jakieś drobne więc potem poszli my jeszcze do kawiarni. Około 22:30 wróciliśmy do domu.
-Chryste panie ona żyje!! - krzyczała zchsteryzowana siostra. Boże nie było mnie zaledwie cały boży dzień a oni już takie ale.
-a czemu miałam nie żyć ?- zapytałam
-nie odbierasz telefonu, nie oddzwaniasz, nie powiedziałaś gdzie idziesz, nic totalne zero, rozumiesz zero, znaku życia.- powiedział tym razem tata.
-dlatego, od teraz masz wszędzie chodzić ze swoją niańką znaczy z Naiallem, obiecał cię pilnować więc niech spełnia swoje zadanie.- kontynuował.
-ale przecie....
-bez dyskusji moja panno, zawiodłaś mnie. Dobra chcecie coś zjeść?
-ja nie a ty michasiu? -powiedziałm po polsku żeby po wkurzać tatę. W domu mi zakazał mówienia po polsku mogła urzywać go jedynie w obecności taty lub Wan jak nikogo więcej nie ma w pobliżu, ponieważ oni nic nie rozumieli i niby to jakaś zniewaga dla nich czy ki go pieron.
-ja nie, dziękuje.-grzecznie odpowiedział. Poszliśmy do mojego pokoju gadaliśmy jeszcze chwile.
-nie sądzisz że, powinniśmy iść spać.
-tak, tak sądzę, tyle że, nie wiem gdzie ty masz spać. -Jak na zawołanie weszła Jasmin do mojego pokoju.
-nie powinniście już spać?-spytała
-nie mów mi, jak mam żyć!!- odpowiedziałam na co ten kretyn obok mnie wybuchł nieopanowanym śmiechem.
-nie, widzę w tym nic śmiesznego.-skierowałam do niego te słowa.
-nie musisz być aż tak nie miła. -Jasminn popatrzyła ostentacyjnie na mnie.
-a jednak.
-dobra mniejsza o ty. Michał śpisz tu czy chcesz spać z chłopakami w trójkę?
-może dziś będę spał u nich.-bardziej zapytał nież stwierdził.
-dobrze to ja już idę jeszcze jedno łóżko załatwić i będzie dobrze.
-dziękuje.-podziękował a Jsminn wyszła z pokoju.
-jak ja jej nienawidzę popostu łeb bym urwała, flaki wypruła, wazektomie tępą łyżką przeprowadziła....
-synek nie rozpędzaj się.- usłyszałam jak Jasmin woła mojego towarzysza. Zostałam sama. Zaczęłąm myśleć. Masakra teraz jest u nas tyle ludu w domu. Ja, Wann, tata, Luke, Liam, Louis, Zayn, Harry, Niall i Michał a o i jeszcze wywłoka, razem 11 osób masakra.
sobota, 7 lutego 2015
20.Opowiadaj co widziałeś a czego jeszcze nie przespałam :D
*ten sam dzień ok godziny 20*niedziela*
Jezus Maria co ja... Aaaa no tak ale czemu leżę w łóżku przykryta nie swoim zielonym kocykiem. Moje rzeczy były raczej oliwkowe, a ten był taki jak idealna murawa. J czemu kurde blaszeczka jestem w łóżku sklerozy jeszcze nie mam i pamiętam że zasnęłam na fotelu. Aż sie boję otworzyć oczy. Dobra trzy, dwa, jeden. Co kurwa? No chyba sobie jaja jakieś robią. I kogo to pokój dwa łóżka, podobny był do tego Wan, tyle że w jej pokoju jest jedno łóżko. Skuliłam się i wyskoczyłam z posłania jak z procy. Na całe szczęście jestem w domu ufff jedno z głowy. Weszłam do pokoju a ten był idealnie czysty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czyżby gwiazdorzyna tłusty zad posprzątał. Nie myślę że to któryś z jego kolegów posprzątał. Jezus Maria a co jeśli widzieli moje rysunki, obrazy, lub co gorsza portret Nialla. A moje piosenki jpd. Weszłam w głąb pokoju. Wszystko na swoim miejscu? Nie gitara była położona obok łóżka. Pobiegłam do "bunkru" murzynów z zielonym kocykiem w ręku. Tylko u licha czemu ja mam go jeszcze w ręce.
-no wiecie, bo tak mi sie trochę przysnęło i no wiecie kto sprzątał mój pokój i jakim cudem znalazłam sie w pokoju Wan i czemu tam są dwa łóżka?- zapytałam zdezorientowana.
-no drogi Horanie może to raczysz wytłumaczyć bo ja, nie mam bladego pojęcia.- powiedział ironicznie Harold, na co ten się zaczerwienił, w sumie do twarzy mu w rumieńcach... Kurw ogarnij się ja go nawet nie lubię.
-no bo wiesz.... ten ...no czy ty dzisiaj nie masz czasem, aby treningu?- wyplątywał się zakłopotany.
-tak miałam ale się skończył jakieś dwie moze trzy godziny temu, wiesz co jak byś nie zauważył jest 20:30.- zgasiłam go.
-no widzisz i co ja teraz powiem twojemu tacie, nie pojechała na trening bo spała, bardzo odpowiedzialnie Natalio.
-ty ciole dostaniesz ochrzan. Tak tylko przypominam, że to ty jesteś moim "opiekunem".- zrobiłam cudzysłów w powietrzu palcami. - a po za tym dalej nie dostałam dalej nie otrzymałam odpowiedzi na swoje pytanie, a raczej pytania.-kontynuowałam.
-JA cie przeniosłam do mojego pokoju a chłopcy posprzątali, oczywiście pod moim nadzorem, po prostu nie chciałam cię budzić.- wybuchła nagle Wanessa.
-A ja mam ci uwierzyć bo?-popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem przecież taka sierota jak ona to ledwo podnosi miskę z zupą, a co dopiero mówić o mnie całej i to o 20 metrach do jej pokoju.
-masz mi wierzyć, bo taka jest prawda. A dwa łóżka w pokoju, to przez to że te dwie sieroty to znaczy oni u mnie mieszkają przez ten pobyt u nas. - popatrzyła na Harrego i Nialla jakby właśnie ich zbawiła od kary śmierci. I tak jej nie wierzę.
-Chwila jak oni śpią u ciebie to ty gdzie śpisz?- zaciekawiłam się.
-Ja śpię u Luka. Stwierdziliśmy że ciebie nie będzie się to podobało, więc śpię u niego.- aha, fajnie.
-Jeśli mogę się wtrącić, masz ładny koc, mogę sobie go wziąć?- spytał nieśmiało blondyn.
-Nawet nie jest mój.
-No to już wiesz, jest mój. Znaczy jak chcesz to sobie go weź. Ja nie mam nic przeciwko.
-Co?! Ty się przecież od 11 roku życie nigdzie bez niego nie ruszasz a teraz oddajesz go jakiejś lasce?- Wykrzyczał Lou. To on tu jest?!
-Nie jakiejś lasce tylko Natalii. A po za tym trzeba się kiedyś rozstać ze swoimi kocykami, zabawkami i misiami. Tak Louis?-odezwał się Irlandczyk
-JAk masz coś do pana Boobra to mi powiedz, a nie obgaduj go może to boli co?- udawał urażonego. Miałam już dość ich narzekań i pierdzielenia głupot. Rzuciłam kocem w stronę Nialla i wyszłam z pokoju. Popatrzyłam czy aby na pewno jest dokładnie wysprzątane, przecież jutro ma przyjechać Michał. Automatycznie popatrzyłam na telefon. Upsikkk tylko 34 nieodebrane połączenia. SZybko wybrałam numer kolegi. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci wreszcie.
-Gotów?
-Gotów.
-O której masz Samolot?
-O 5:30 rano, czyli koło 8 powinienem być już u was.
-ok pojawię cię pewnie z moją niańką.
-Jaką niańką?
-długa historia opowiem ci jak przylecisz.
-okej mała, ja zwijam ponieważ muszę dokopać się do walizki i po raz 100 upewnić się czy aby na pewno wszystko wziąłem.
-ok miłej podróży ci życzę.
-dziękuję. Dobra narka.
-papa. - Rozłączyłam się. Wyszłam z pokoju poinformowałam tatę o której ma być samolot, i wróciłam do siebie. Poszłam spać.
*następnego dnia*poniedziałek*
Obudzi mnie ktoś komu życie nie miłe, ponieważ, ktoś się rzucił na łóżko.
-co jest do cholery.-krzyknęłam.
-oj to tak sie cieszysz z tego powodu że przyjechałem.
-jak ty sie tu znalazł, a po za tym nie miałeś być o 8?
-dla twojej informacji jest już dobrze po 11. Przywiozła mnie twoja niańka z siostrą.
-przepraszam cię.-przytuliłam chłopaka. -rzaden ciota mnie nie obudził.
-nic się nie stało, masz bardzo fajne towarzystwo.
-dobra ja sie idę przebrać umyć i zaraz wracam do ciebie.-weszłam do mojej garderoby, ubrałam jakiś czarny dres i koszulkę na grubych ramiączkach.
- No to chłopcze co już widziałeś, a czego jeszcze nie przespałam?
-właściwie to nic poznałem tylko Nialla i widzialem dół.
-dobra to zaczniemy od oprowadzenia cię po reszcie domu.-wyszli my z pokoju i udaliśmy sie do gościnnego.
-tu śpią te cioty- popatrzyłam na chłopaków którzy siedzieli jak wryci. -może przedsrawisz nam kolegę?- zapytał mulat.
-ma buzie to sie przedstawi.-odpyskowałam.
Jezus Maria co ja... Aaaa no tak ale czemu leżę w łóżku przykryta nie swoim zielonym kocykiem. Moje rzeczy były raczej oliwkowe, a ten był taki jak idealna murawa. J czemu kurde blaszeczka jestem w łóżku sklerozy jeszcze nie mam i pamiętam że zasnęłam na fotelu. Aż sie boję otworzyć oczy. Dobra trzy, dwa, jeden. Co kurwa? No chyba sobie jaja jakieś robią. I kogo to pokój dwa łóżka, podobny był do tego Wan, tyle że w jej pokoju jest jedno łóżko. Skuliłam się i wyskoczyłam z posłania jak z procy. Na całe szczęście jestem w domu ufff jedno z głowy. Weszłam do pokoju a ten był idealnie czysty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czyżby gwiazdorzyna tłusty zad posprzątał. Nie myślę że to któryś z jego kolegów posprzątał. Jezus Maria a co jeśli widzieli moje rysunki, obrazy, lub co gorsza portret Nialla. A moje piosenki jpd. Weszłam w głąb pokoju. Wszystko na swoim miejscu? Nie gitara była położona obok łóżka. Pobiegłam do "bunkru" murzynów z zielonym kocykiem w ręku. Tylko u licha czemu ja mam go jeszcze w ręce.
-no wiecie, bo tak mi sie trochę przysnęło i no wiecie kto sprzątał mój pokój i jakim cudem znalazłam sie w pokoju Wan i czemu tam są dwa łóżka?- zapytałam zdezorientowana.
-no drogi Horanie może to raczysz wytłumaczyć bo ja, nie mam bladego pojęcia.- powiedział ironicznie Harold, na co ten się zaczerwienił, w sumie do twarzy mu w rumieńcach... Kurw ogarnij się ja go nawet nie lubię.
-no bo wiesz.... ten ...no czy ty dzisiaj nie masz czasem, aby treningu?- wyplątywał się zakłopotany.
-tak miałam ale się skończył jakieś dwie moze trzy godziny temu, wiesz co jak byś nie zauważył jest 20:30.- zgasiłam go.
-no widzisz i co ja teraz powiem twojemu tacie, nie pojechała na trening bo spała, bardzo odpowiedzialnie Natalio.
-ty ciole dostaniesz ochrzan. Tak tylko przypominam, że to ty jesteś moim "opiekunem".- zrobiłam cudzysłów w powietrzu palcami. - a po za tym dalej nie dostałam dalej nie otrzymałam odpowiedzi na swoje pytanie, a raczej pytania.-kontynuowałam.
-JA cie przeniosłam do mojego pokoju a chłopcy posprzątali, oczywiście pod moim nadzorem, po prostu nie chciałam cię budzić.- wybuchła nagle Wanessa.
-A ja mam ci uwierzyć bo?-popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem przecież taka sierota jak ona to ledwo podnosi miskę z zupą, a co dopiero mówić o mnie całej i to o 20 metrach do jej pokoju.
-masz mi wierzyć, bo taka jest prawda. A dwa łóżka w pokoju, to przez to że te dwie sieroty to znaczy oni u mnie mieszkają przez ten pobyt u nas. - popatrzyła na Harrego i Nialla jakby właśnie ich zbawiła od kary śmierci. I tak jej nie wierzę.
-Chwila jak oni śpią u ciebie to ty gdzie śpisz?- zaciekawiłam się.
-Ja śpię u Luka. Stwierdziliśmy że ciebie nie będzie się to podobało, więc śpię u niego.- aha, fajnie.
-Jeśli mogę się wtrącić, masz ładny koc, mogę sobie go wziąć?- spytał nieśmiało blondyn.
-Nawet nie jest mój.
-No to już wiesz, jest mój. Znaczy jak chcesz to sobie go weź. Ja nie mam nic przeciwko.
-Co?! Ty się przecież od 11 roku życie nigdzie bez niego nie ruszasz a teraz oddajesz go jakiejś lasce?- Wykrzyczał Lou. To on tu jest?!
-Nie jakiejś lasce tylko Natalii. A po za tym trzeba się kiedyś rozstać ze swoimi kocykami, zabawkami i misiami. Tak Louis?-odezwał się Irlandczyk
-JAk masz coś do pana Boobra to mi powiedz, a nie obgaduj go może to boli co?- udawał urażonego. Miałam już dość ich narzekań i pierdzielenia głupot. Rzuciłam kocem w stronę Nialla i wyszłam z pokoju. Popatrzyłam czy aby na pewno jest dokładnie wysprzątane, przecież jutro ma przyjechać Michał. Automatycznie popatrzyłam na telefon. Upsikkk tylko 34 nieodebrane połączenia. SZybko wybrałam numer kolegi. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci wreszcie.
-Gotów?
-Gotów.
-O której masz Samolot?
-O 5:30 rano, czyli koło 8 powinienem być już u was.
-ok pojawię cię pewnie z moją niańką.
-Jaką niańką?
-długa historia opowiem ci jak przylecisz.
-okej mała, ja zwijam ponieważ muszę dokopać się do walizki i po raz 100 upewnić się czy aby na pewno wszystko wziąłem.
-ok miłej podróży ci życzę.
-dziękuję. Dobra narka.
-papa. - Rozłączyłam się. Wyszłam z pokoju poinformowałam tatę o której ma być samolot, i wróciłam do siebie. Poszłam spać.
*następnego dnia*poniedziałek*
Obudzi mnie ktoś komu życie nie miłe, ponieważ, ktoś się rzucił na łóżko.
-co jest do cholery.-krzyknęłam.
-oj to tak sie cieszysz z tego powodu że przyjechałem.
-jak ty sie tu znalazł, a po za tym nie miałeś być o 8?
-dla twojej informacji jest już dobrze po 11. Przywiozła mnie twoja niańka z siostrą.
-przepraszam cię.-przytuliłam chłopaka. -rzaden ciota mnie nie obudził.
-nic się nie stało, masz bardzo fajne towarzystwo.
-dobra ja sie idę przebrać umyć i zaraz wracam do ciebie.-weszłam do mojej garderoby, ubrałam jakiś czarny dres i koszulkę na grubych ramiączkach.
- No to chłopcze co już widziałeś, a czego jeszcze nie przespałam?
-właściwie to nic poznałem tylko Nialla i widzialem dół.
-dobra to zaczniemy od oprowadzenia cię po reszcie domu.-wyszli my z pokoju i udaliśmy sie do gościnnego.
-tu śpią te cioty- popatrzyłam na chłopaków którzy siedzieli jak wryci. -może przedsrawisz nam kolegę?- zapytał mulat.
-ma buzie to sie przedstawi.-odpyskowałam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)