zakładki

sobota, 7 lutego 2015

20.Opowiadaj co widziałeś a czego jeszcze nie przespałam :D

*ten sam dzień ok godziny 20*niedziela*
Jezus Maria co ja... Aaaa no tak ale czemu leżę w łóżku przykryta nie swoim zielonym kocykiem. Moje rzeczy były raczej oliwkowe, a ten był taki jak idealna murawa. J czemu kurde blaszeczka jestem w łóżku sklerozy jeszcze nie mam i pamiętam że zasnęłam na fotelu. Aż sie boję otworzyć oczy. Dobra trzy, dwa, jeden. Co kurwa? No chyba sobie jaja jakieś robią. I kogo to pokój dwa łóżka, podobny był do tego Wan, tyle że w jej pokoju jest jedno łóżko. Skuliłam się i wyskoczyłam z posłania jak z procy. Na całe szczęście jestem w domu ufff jedno z głowy. Weszłam do pokoju a ten był idealnie czysty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czyżby gwiazdorzyna tłusty zad posprzątał. Nie myślę że to któryś z jego kolegów posprzątał. Jezus Maria a co jeśli widzieli moje rysunki, obrazy, lub co gorsza portret Nialla. A moje piosenki jpd. Weszłam w głąb pokoju. Wszystko na swoim miejscu? Nie gitara była położona obok łóżka. Pobiegłam do "bunkru" murzynów z zielonym kocykiem w ręku. Tylko u licha czemu ja mam go jeszcze w ręce.
-no wiecie, bo tak mi sie trochę przysnęło i no wiecie kto sprzątał mój pokój i jakim cudem znalazłam sie w pokoju Wan i czemu tam są dwa łóżka?- zapytałam zdezorientowana.
-no drogi Horanie może to raczysz wytłumaczyć bo ja, nie mam bladego pojęcia.- powiedział ironicznie Harold, na co ten się zaczerwienił, w sumie do twarzy mu w rumieńcach... Kurw ogarnij się ja go nawet nie lubię.
-no bo wiesz.... ten ...no czy ty dzisiaj nie masz czasem, aby treningu?- wyplątywał się zakłopotany.
-tak miałam ale się skończył jakieś dwie moze trzy godziny temu, wiesz co jak byś nie zauważył jest 20:30.- zgasiłam go.
-no widzisz i co ja teraz powiem twojemu tacie, nie pojechała na trening bo spała, bardzo odpowiedzialnie Natalio.
-ty ciole dostaniesz ochrzan. Tak tylko przypominam, że to ty jesteś moim "opiekunem".- zrobiłam cudzysłów w powietrzu palcami. - a po za tym dalej nie dostałam dalej nie otrzymałam odpowiedzi na swoje pytanie, a raczej pytania.-kontynuowałam.
-JA cie przeniosłam do mojego pokoju a chłopcy posprzątali, oczywiście pod moim nadzorem,  po prostu nie chciałam cię budzić.- wybuchła nagle Wanessa.
-A ja mam ci uwierzyć bo?-popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem  przecież taka sierota jak ona to ledwo podnosi miskę z zupą, a co dopiero mówić o mnie całej i to o 20 metrach do jej pokoju.
-masz mi wierzyć, bo taka jest prawda. A dwa łóżka w pokoju, to przez to że te dwie sieroty to znaczy oni u mnie mieszkają przez ten pobyt u nas. - popatrzyła na Harrego i Nialla jakby właśnie ich zbawiła od kary śmierci. I tak jej nie wierzę.
-Chwila jak oni śpią u ciebie to ty gdzie śpisz?- zaciekawiłam się.
-Ja śpię u Luka. Stwierdziliśmy że ciebie nie będzie się to podobało, więc śpię u niego.- aha, fajnie.
-Jeśli mogę się wtrącić, masz ładny koc, mogę sobie go wziąć?- spytał nieśmiało blondyn.
-Nawet nie jest mój.
-No to już wiesz, jest mój. Znaczy jak chcesz to sobie go weź. Ja nie mam nic przeciwko.
-Co?! Ty się przecież od 11 roku życie nigdzie bez niego nie ruszasz a teraz oddajesz go jakiejś lasce?- Wykrzyczał Lou. To on tu jest?!
-Nie jakiejś lasce tylko Natalii. A po za tym trzeba się kiedyś rozstać ze swoimi kocykami, zabawkami i misiami. Tak Louis?-odezwał się Irlandczyk
-JAk masz coś do pana Boobra to mi powiedz, a nie obgaduj go może to boli co?- udawał urażonego. Miałam już dość ich narzekań i pierdzielenia głupot. Rzuciłam kocem w stronę Nialla i wyszłam z pokoju. Popatrzyłam czy aby na pewno jest dokładnie wysprzątane, przecież jutro ma przyjechać Michał. Automatycznie popatrzyłam na telefon. Upsikkk tylko 34 nieodebrane połączenia. SZybko wybrałam numer kolegi. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci wreszcie.
-Gotów?
-Gotów.
-O której masz Samolot?
-O 5:30 rano, czyli koło 8 powinienem być już u was.
-ok pojawię cię pewnie z moją niańką.
-Jaką niańką?
-długa historia opowiem ci jak przylecisz.
-okej mała, ja zwijam ponieważ muszę dokopać się do walizki i  po raz 100 upewnić się czy aby na pewno wszystko wziąłem.
-ok miłej podróży ci życzę.
-dziękuję. Dobra narka.
-papa. - Rozłączyłam się. Wyszłam z pokoju poinformowałam tatę o której ma być samolot, i wróciłam do siebie. Poszłam spać.
*następnego dnia*poniedziałek*
Obudzi mnie ktoś komu życie nie miłe, ponieważ, ktoś się rzucił na łóżko.
-co jest do cholery.-krzyknęłam.
-oj to tak sie cieszysz z tego powodu że przyjechałem.
-jak ty sie tu znalazł, a po za tym nie miałeś być o 8?
-dla twojej informacji jest już dobrze po 11. Przywiozła mnie twoja niańka z siostrą.
-przepraszam cię.-przytuliłam chłopaka. -rzaden ciota mnie nie obudził.
-nic się nie stało, masz bardzo fajne towarzystwo.
-dobra ja sie idę przebrać umyć i zaraz wracam do ciebie.-weszłam do mojej garderoby, ubrałam jakiś czarny dres i koszulkę na grubych ramiączkach.
- No to chłopcze co już widziałeś, a czego jeszcze nie przespałam?
-właściwie to nic poznałem tylko Nialla i widzialem dół.
-dobra to zaczniemy od oprowadzenia cię po reszcie domu.-wyszli my z pokoju i udaliśmy sie do gościnnego.
-tu śpią te cioty- popatrzyłam na chłopaków którzy siedzieli jak wryci. -może przedsrawisz nam kolegę?- zapytał mulat.
-ma buzie to sie przedstawi.-odpyskowałam.

2 komentarze: