zakładki

wtorek, 4 listopada 2014

6.wyjazd

Ach jaki tu spokój. Tu nie patrzy się na mnie 10 par ślepi bo jakiś tak chłopak dał mi ostatniego naleśnika. Ja nie mogę z kim pracuje mój ojciec. Zresztą taki Sam idiota jak oni. Ach witajcie moje drogie przyjaciółki fajeczki. Wzięłam jedną do ust. Wyszedł  chyba najstarszy rozwojowo Leonard ? (no jakoś tam) z całej tej bandy. -sory za tamto ale naprawdę Niall się tak nie zachowuje na co dzień normalnie to by cie ugryzł albo walnął albo rozpłakał albo... -zaczął wymieniać - dobra dobra rozumiem. -rzuciłam. -no więc w imieniu moim i chłopaków przepraszamy- powiedział oficjalnie. -za co macie mnie niby przepraszać za to że byłam głodna i Nick- powiedziałam -Niall-wtrącił. -nie ważne chciał mi dać naleśnika nie sądzisz że to głupie?- powiedziałam  i zrobiłam poważną minę. -no wiesz chcemy cie przeprosić za to że ty miałaś ochotę go zjeść a my ci w tym przeszkodziliśmy- wytłumaczył -jesteście głupi- rzuciłam przez ironiczny śmiech. Chłopak wyszedł wkurzony. Skończyłam palić papierosa i weszłam do środka. -Natalia o 19 miała byś ochotę wyjść pozwiedzać miasto z chłopakami?- wykrzyczał tata z kuchni. -Nie?!- odpowiedziałam - też się cieszę że chcesz z nimi iść -a ja nie.- wyszeptałam do siebie.  popatrzyłam na zegarek 18:36 no fajnie. Weszłam do pokoju. próbowałam wybrać coś do ubrania, ale tak naprawdę teraz przekonałam się że ta garderoba jest OGROMNA. Wzięłam jakiś t-shirt i ulubione czarne spodnie a no i oczywiście bluza która przykryje moje cięcia. Na nos Rey ban'y a raczej ich podróbki o równej wartości 2,50 w kiosku z gazetą na nogi jakieś zwykłe tenisówki i gotowe (oprócz plecaka). popatrzyłam na zegarek. Wydawało mi się że siedzę już wieczność w tej szafie a tu dopiero 18:58. miałam jeszcze chwilę. Popatrzyłam jak wyglądam a już bym zapomniałam szybko wskoczyłam do Łazienki i poprawiłam makijaż.  Zakryłam wory od oczami i troszeczkę je "powiększyłam"   zakryłam zaczerwienienia i wyrównałam koloryt. No teraz szczerze z ręką na sercu mogę powiedzieć że gotowe. Prawie ktoś krzyknął że mamy schodzić bo wychodzimy. Udałam się powoli do wyjścia. wszyscy już czekali. - okej JA Harry , Zayn, Natalia, Louis i Niall do tego samochodu a reszta do tego drugiego. - mówił ten sam chłopak co był mnie przepraszać.  -a może nie ? może ja chcę z nimi jechać?- zgłosiłam protest jeśli można to tak nazwać. - no to Ewelina pojedzie z nami a ty z nimi lepiej? -wkurzył się Zayn - Lepiej?-zapytałam retorycznie. - dobra szkoda czasu jedziemy.- powiedział tym razem Luke. Wsiedliśmy do aut po mojej lekkiej korekcie. Usiadłam na przeciwko dziwnego gościa z zielonymi włosami, po mojej lewej usiadł brunet a po prawej mulat za kierownicą zasiadł blondyn. Zapadła niezręczna cisza. Nagle chłopak po mojej lewej wypalił AMir Ashmir Ashtos Ashton chyba tak- ty jesteś z Polski?- popatrzył pytającym wzrokiem. - tak.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą - a jak tam jest? -kontynuował. -chujowo jak wszędzie gdzie byłam na razie? -zrobiłam ponurą minę -prosze nie obrażać tego pięknego miasta jakim jest Londyn i zaraz ci o tym udowodnimy.-żucił z cwaniacką miną Cal?  -nie chodzi mi o wygląd  czy co tam jest bo pod tym względem jest nawet znośnie tak jak w Polsce no może troszkę lepiej  ale chodzi mi o ludzi w tych krajach. - a co niby jest takiego w "tych krajach." - przewrócił oczami Ashton. - większość ludzi jest fałszywych i dwulicowych - popatrzyłam na niego. - ale nie wszyscy tacy są!-krzyknął Mic - a czy ja mówię że wszyscy? większość. -popatrzyłam przez okno. -no ale nie wszyscy tacy są.-tłumaczył Luke -my nie jesteśmy.-dodał Mic. - pożyjemy  zobaczymy.-włożyłam słuchawki do uszu i zamkłam się w swoim ukochanym świecie.
_______________________________________________________________________________________________________________ Hej miśki wiem że rozdział jest taki sobie ale mam wrażenie że miał taki wyjść i wg jest do bani no ale musiałam coś dla ws dodać :D kocham was (wiem że wy mnie nie) ale co zrobisz. Następny rozdział jak zwykle za dwa dni :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz