zakładki

wtorek, 25 listopada 2014

8. to on zaczął


Obudziłam się coś po 7. Nigdy tak wcześnie nie wstaje to dziwne no ale dobra. Popatrzyłam na to jedno wielkie nieszczęście. Co? Może? A nie. A może to? DO CHOLERY JASNE CO W TYM JEST NIE TAK!!!!!  Głos w mojej głowę zaczął krzyczeć. Nie robię. Schowałam putno żeby więcej na nie nie patrzyć.  Weszłam do łazienki wzięłam krótki prysznic owinęłam się w ręcznik i poszłam do garderoby poszukać czegoś na dziś. Pogoda jak na Londyn przystało. Gdy sie ubrałam zeszłam na śniadanie. Ulala tościki zaraz zaraz co oni tu robią?! Cała dziewiątka ślepi sie na mnie popatrzyła. Pewnie myślą że powiem i coś w stylu " nie wiem jak ja Sb zasłużyłam na jedzenie śniadania z wami o najjaśniejsze gwiazdy" niech mnie w nos cmokną. Wzięłam swoją porcję jedzenia i poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor i szły jakieś głupie programy o diwach. O w końcu coś dla mnie program o zwierzętach. Czasem mam wrażenie że one mają więcej rozumu niż niektórzy ludzie, a przede wszystkim więcej zrozumienia i współczucia. Po chwili dołączył się do mnie ten blondyn. - mogę sie dosiąść? -popatrzył na mnie. -nie- odpowiedziałam stanowczo. -ok.-powiedział obojętnie no co za down nie słyszał nie.- wiesz co polecam czasem myć  uszy.
- przecież sie codziennie myje.
-to naucz sie słuchać ze zrozumienie.
-o co ci chodzi?
-że nie chce sie mi patrzyć na twoją rozkapryszoną osobę.
-nie jestem rozkapryszony.
- nie tylko mam co chce robię co chce i kiedy chce nie jesteś tak bardzo nie rozkapryszony.(czujecie ten sarkazm)
-nieprawda.
-prawda.
-a nie.
-tak
-nie!
-tak!- nw czemu zaczęliśmy krzyczeć i po chwili już tylko był rozbity talerz i szklany stół w milionach kawałków.
-Co tu sie do jasnej ciasnej anielki stało!!- o nie tata no to amen. - to jego wina on zaczął krzyczeć. -powiedziałam z wyrzutem. -Ja to ty rzuciłaś do mnie talerzem nie ja, a to że nie masz cela i trafiłaś w stół to nie moja wina- zaczął pokazywać palcem. -no ale to ty zacząłeś krzyczeć!- krzyknęłam -ty mnie nazwałaś rozkapryszoną gwiazdą.-chłopcy zrobili oburzone miny. - ty nie um.... -nie dokończyłam. - cicho już bądźcie.-przerwał mi tata z Lianem?  - macie sie zaraz przeprosić i posprzątać ten bajzel po sobie rozumiemy się?!- pół krzykiem kontynuował tata. -no dobra.-powiedział chłopak. - Natalio wybacz mnie że cię nie posłuchałem . Przepraszam.-powiedział patrząc na mnie. -wybaczam ja też przepraszam że nie umiesz słuchać i tato przepraszam za stół i talerz... -powiedziałam - iiii - przeciągnął tata -i jakie i? - popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.  - ta część i rozkapryszonej gwieździe. - przecież to prawda. - odpowiedziałam -dobra macie poł godziny na posprzątanie. do roboty.-rozkazał tata. Weszli z pokoju a my znowu zostaliśmy w dwójkę.  Zaczęłam sprzątać.
Oczami Nialla
Dziewczyna zaczęła sprzątać, dołączyłem do niej. Interesowało mnie czemu jest tak zamknięta czemu ona nas tak nie lubi? Postanowiłem spytać. - czemu ty nas tak nie lubisz? - popatrzyłem na nią ona nic nie odpowiedziała. - odpowiesz? Proooosze?- próbowałem -no powiedz- uśmiechnąłem się. -czemu taka jesteś? - próbowałem dalej a ona dalej nic dalej sprzątała. Jak ta dziewczyna mnie denerwuje. -pomógł byś  sprzątać a nie zadaj głupich pytań.-spełniłem. Prośbę Natali nie pytając ją o to. Widać że ten temat ją drażni ale czemu? Gdy skończyliśmy zawołałem Michała.
KOŁO POŁUDNIA
Siedzieliśmy jeszcze u naszego managera. Właściwie często spędzaliśmy czas u niego. Wtedy przyjeżdżamy zazwyczaj na cały dzień jeździmy po mieście albo odpoczywamy nad basenem a wieczorem  zazwyczaj robimy ognisko przy którym śpiewamy nasze i nie tylko piosenki. Uwielbiam to. - Idziemy na basen. -wypalił nagle Liam. -ja jestem za-powiedział z uśmiechem Louis. Reszta pokiwała głową oprócz 17 latki.
Oczami Natalii  
Wszyscy poszli po stroje kąpielowe a ja Sb siedziałam przed telewizorem jak ja kocham wakacje, nie trzeba iść do głupiej szkoły, można leżeć przez cały dzień. -a ty nie idziesz? - spytał mnie chłopak z kręconymi włosami - jak widać- powiedziałam obojętnie. -no choć będzie fajnie.
- nie mam zamiaru z wami tracić czasu.-prawie wykrzyczałam. -nie wcale nie tracisz czasu jak siedzisz przed telewizorem.-powiedział z sarkazmem. –a co niby nie tracę czasu siedząc z wami ??- rzuciłam obojętnie –nie to nie prosił nie będę.-w końcu chłopaczyna sobie odpuścił.


2 komentarze: