zakładki

niedziela, 2 listopada 2014

5. koledzy z pracy :D

Zeszłam na dół i zobaczyłam rodziców oraz trójkę chłopców.  -cześć Ewelina przyszli koledzy z zespołu Luke'a. Zawołasz go? -ok . -Luke !!!!!!! - przyszli twoi koledzy.-chłopak jak strzała zeszedł i zaczął się z nimi witać. - ok chłopcy to jest Ewelina, moja nowa przyrodnia siostra. - chyba jeszcze umiem się przedstawić. -cicho tam - powiedział rozbawiony.- ok to ja jestem Ashton ale mów mi Ash. Powiedział dość wysoki brunet. Z lekkim zarostem. - ja jestem Calum dla ciebie Cal. - powiedział mulat. - no i ja jestem Michael w skrócie Mic.- powiedział chłopak z zielonymi włosami.  - ok my idziemy do ogrodu idziesz z nami - spytał braciszek. -zaraz przyjdę.
OCZAMI NATALII.
Nie wychodź  stamtąd. Te słowa łatwo mi było spełnić na szczęście wzięłam jakiś szkicownik i parę ołówków. Zaczęłam coś rysować a dokładnie widok z okna.  Był bardzo harmoniczny wszystko do siebie pasowało i idealnie zgrywało. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi. 
Ja pierdole kto zaś. Był to tata. – cześć skarbie za pół godziny jest kolacja I ktoś chciałby cie poznać.    – fajnie a może ja nikogo nie chce poznawać. Co? - proszę cie przyjdą koledzy z pracy. –mogę przyjść ale nie obiecuje że będę miła.- Jezus Maria jeszcze tego mi brakowało że jacyś starzy goście z pracy mojego ojca ciekawe w ogóle gdzie on pracuje to że jest menadżerem jakiegoś zespołu to wiem ale więcej nic a nic. Mój głód nikotynowy nie daje o sobie zapomnieć, więc wyszłam na balkon paliłam jednego po drugim. W końcu weszła do mojego pokoju Wanessa. - Siemka młoda jak się czujesz? -miało go tam nie być!! -wiem ale inaczej byś tam nie zeszła a po za tym chciał  cię przeprosić. -ładne mi przeprosiny. -no sory to ty zaczęłaś więc nie narzekaj on starał się być miły a ty jak zwykle odpychasz ludzi. -przynajmniej nie kłamię jak wszyscy i nie udaje że kogoś lubię jak nie lubię. -ty nawet dokładnie go nie znasz bo z nim wg nie rozmawiałaś tylko non stop kłótnie. -ty go niby znasz. Nie minęła doba odkąd go poznałaś i uważasz że jest taki święty i wg najlepszy przyjaciel. -nie najlepszy przyjaciel ale jakby nie było to nasz przyrodni brat. -twój nie mój. -jpd mamy tego samego tatę i macochę i brata. A tak wg to przyszli koledzy Luke'a i chcieli by cię poznać. -ale ja nie mam ochoty, powiedz im że jestem chora czy coś. wymyśl. -a jak zejdziesz na spotkanie z kolegami taty na kolacji. -cholera. Nie wiem wymyśl coś że śpię albo coś. - a ja gadam sama do siebie tak? -w końcu jesteś chora psychicznie więc możesz. -dzięki.-powiedziała prawie płaczem, i wyszła. Nie miałam wcale zamiaru poznawać jakiś tak samo głupich ludzi jak Luke. 
OCZAMI WAN
Wyszłam z jej pokoju ze łzami w oczach. Czemu jak zawsze chcę dla niej jak najlepiej ona odtrąca moją pomoc czemu nie potrzebnie jeszcze przezywa. W ogóle jej nie rozumiem. Nie ważne. Weszłam do swojego pokoju i od razu udałam się do łazienki w celu poprawienia makijażu. Masakra wyglądam jak zombi albo nawet gorzej. Gdy się już ogarnęłam weszłam do pokoju  Blondyna. Ładny miał ten pokój. Tu jakaś gitara ty płyty wiolinowe. Wow potrójna platyna no nie wiedział że idzie im tak dobrze. - Cześć chłopaki co robicie? - spytałam siedzących po turecku w kole chłopaków. -szukamy natchnienia. Tak napisaliśmy już parę hitów. - powiedział Ashton? -powiedzmy sb szczerze siedzimy tak bo nie mamy co robić a nie szukamy natchnienia.- powiedział tym razem Cal. -cicho lepiej Cal lepiej brzmi jak szukamy natchnienia. -okej okej- przewrócił oczami Mulat.  -dobra nie ważne chcesz  szukać natchnienia z nami? - powiedział Mic. - pewnie ale ja wam za bardzo nie pomogę bo się na tym nie znam. -odpowiedziałam z uśmiechem- a wiesz co to słowa? - wtrącił Luke -no niby tak....- powiedziałam przedłużając ostatnie. -no to sieć cicho i szukamy natchnienia. Masz tu kartkę i zapisuj. - blondyn rzucił mi kartkę i ołówek prosto w twarz. -dzięki?-powiedziałam ironicznie. - proszę cie bardzo.-oddał z uśmiechem. chłopcy coś pisali skreślali mieli zawiasy i dalej coś pisali. A ja pusto nic czysta kartka. no dobra coś trzeba napisać. Postanowiłam napisać coś o jakiejś dziewczynie jak na boysband przystało. 
 I drove by all the places 
We used to hang out getting wasted 
(Przejechałem przez wszystkie miejsca,
W których się spotykaliśmy i upijaliśmy )
Nie wiem nie wiem. 
I thought about our last kiss 
How it felt, the way you tasted. 
(Myślałem o naszym ostatnim pocałunku 
Jak to było, jak smakowałaś)
eeee
Even though your friends 
Tell me you’re doing fine

(Nawet jeśli twoi przyjaciele
Mówią mi, że dobrze sobie radzisz)
Are you somewhere feeling lonely 
Even though he’s right beside you 

(Czy jesteś, gdzieś czując się samotną
Nawet jeśli on jest obok ciebie)
If today I woke up with you right beside me 
Like all of this was just some twisted dream 
I’d hold you closer then I ever did before 

(Jeśli dzisiaj obudziłbym się z tobą koło mnie
Jakby to wszystko było tylko jakimś pokręconym snem
Przytrzymałbym cię bliżej niż kiedykolwiek wcześniej)
Nie to mi tu nie pasuje. zaczęłam skreślać i pisać coś innego. 
When he says those words that hurt you, 
Do you read the ones I wrote you?

(Kiedy on mówi te słowa, że cię zraniłem,
Czy czytasz te, które ja tobie napisałem?)
to mi tu bardziej pasowało. N o i się zacięłam.
- i jak wam idzie?- spytał Ashton - JA mam coś takiego " I remember the day you told me you were leaving" i jak Anioła głos usłyszałem ją. - pochwalił się Luke - ty wiesz że to drugie to jest już taka piosenka. - Mic. -ciii nie psuj mu jego idealnego świata. a ty Michael co masz ? - powiedział Cal. -Ja lobię kaszkę od ran aż po nooooc la la la la.- wszyscy szczęlili face plam. - no co?- odrzekł zdziwiony. -dobra ja mam coś takiego- Ashton 

Pictures that you sent me, 
They’re still living in my phone 
I admit I like to see them, I’ll admit I feel alone 
And all my friends keep asking 
Why I'm not around 
It hurts to know you’re happy, 
Yeah, it hurts that you moved on 
It’s hard to hear your name 
(Te zdjęcia, które mi wysłałaś
Wciąż są w moim telefonie
Przyznaję, że lubię na nie patrzeć, przyznam, że jestem samotny
I wszyscy moi przyjaciele wciąż pytają
Dlaczego ciebie nie ma
To boli, wiedzieć, że jesteś szczęśliwa
Tak, boli to, że ruszyłaś do przodu
To ciężkie, by słyszeć twoje imię) 
-Ash jesteś geniuszem. pokłony dla ciebie.- Luke zaczął się walać po podłodze. -Dziękuje Dziękuje. - Ash powiedział to głosem króla Juliana. -dobra Cal. - pokazał nam rysunek ferorosze. - co to ma być? - spytałam. -ferorosze wyraża więcej nić 1000 słó.- powiedział. wszyscy wybuchli śmiechem. - Wan pochwal się swoimi wypocinami jak tak cie to śmieszy.- powiedział. przeczytałam mu co napisałam. Popatrzyli na mnie z otwartą buzią. - Narada. - krzyknęli chłopcy, wstali i stanęli w kółku jak siatkarze po zdobyciu punktów. Było słychać jakieś pojedyncze słowa. - wiesz co my tez chcieli byśmy się na tym nie znać tak jak ty.-zaczął Cal. - więc mamy pytanie. - dodał Ash -czy możemy.- kontynuował Luke. - wykorzystać twoje słowa w nowej piosence.- dokończył Mic. - przecież to zwykłe słowa nic w porównaniu do tego co napisał Ashton.-powiedział - chyba sobie zatrujesz , twoje są dużo lepsze.- powiedział Ashton.  -prosimy- powiedzieli Hurem i zrobili minę w stylu kota ze Shreka. - no dobra.- powiedziałam - tulimy! - krzyknął luke. Zrobiliśmy grupowego miśka. Pukanie do drzwi. -Cześć droga młodzieży kolacja gotowa i ta dzieciarnia już przyszła.- zaśmiała się ciocia. -Dobrze już schodzimy- powiedział Luke. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się w stronę Kuchni. Siedziało już tam pięciu chłopaków tata i macocha. 
- chłopaki to jest Wanessa moja młodsza córka. Wan to są moi koledzy z pracy.- uśmiechnął się. a to niespodzianka czy to przypadkiem nie One Direction. możliwe. - Ja jestem Harry dla ciebie złotko Hazz.- powiedział dość wyskoki brunet z zabójczymi zielonymi oczami i kręconymi włosami. - miło mi.- powiedziałam. -ja jestem Liam. - powiedział krótko ścięty dobrze zbudowany brunet. -a dla znajomych dady - powiedział mulat i zaśmialiśmy się. - no a ja jestem Zayn.- powiedział ten sam chłopak. -ja jestem Louis i lubię jeść marchewki  a ty?- powiedział chłopak ubrany w czerwone spodnie i koszulkę w paski. - tak ja też lubię marchewki.-zaśmiałam się - to dobrze bo przyjaciele marchewek są też moimi przyjaciółmi.- powiedział brunet. -no a ja jestem Niall-powiedział blondyn. - Fajnie was poznać.- uśmiechnęłam się do nich. -nam ciebie też-powiedzieli równo i się zaśmiali. - okej siadajcie do stołu. A Wan albo ty Luke pójdziesz po Natalię.-powiedział tata.
OCZAMI NATALIi
Gdy Wan wyszła postanowiłam coś namalować wzięłam szkicownik ubrałam sweter i wyszłam na balkon. wniosłam krzesło na balkon usiadłam na nim i zaczęłam rysować niby nic a jednak coś wyszło. po dwóch gadzinach skończyłam.

koty to ja lubię ale tylko rysować. w końcu Wan przyszła. -kolacja-rzuciła chłodno. Schowałam notes do biurka. Zeszłam do kuchni wszyscy się na mnie popatrzyli. -chłopaki to jest moja najstarsza córka Natalia, Natalia to są koledzy z mojej pracy a to koledzy twojego brata a więc to jest Ashton to Michael , Cal,Harry Louis, Liam Zayn i ten tu osobnik to Niall -powiedział ojciec. - Michał chyba jeszcze umiemy się przedstawić.- powiedział chłopak z lokami. -a ja mam to wszystko zapamiętać oooook.- wtrąciłam. popatrzyli się na mnie zdziwieni. usiadłam na przeciwko chyba Natana? Na kolacje były naleśniki gospodyni dała na puste talerze a na środku postawiła całą stertę naleśników.wzięłam sb jednego, jak wszyscy. chciałam sb zjeść ostatniego jaki był na tej stercie. -nie rób tego- ostrzegł mnie Liam. -dlaczego?-spytałam. -ostatni zawsze Nialla.-odpowiedział. Popatrzyłam na blondyna. -nie Li jak chce to niech dziewczyna je - popatrzył na mnie. wszyscy popatrzyli se na niego ze zdziwieniem. -Kim ty jesteś i co zrobiłeś z moim kolegą.-powiedział chłopak z koszulką w paski chyba Louis. - no widać że takie chuchro sama skóra i kości niech się dożywi. - odparł ze śmiechem. Nie biorąc tego ostatniego naleśnika wstałam odłożyłam talerz i  wyszłam na ogród.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz