Uwaga!!! 0notka będzie dziś przed rozdziałem, ponieważ wczoraj jak go kończyłam ale nie skończyłam. Więc prosiła bym żeby rozdział przeczytać jeszcze raz bo to co przez przypadek dodałam wczoraj w ogóle nie miało sensu. Bardzo PRZEPRASZAM!!! ROZDZIAŁ JUTRO OCZYWIŚCIE NOWY. przepraszam za błędy pisze to w szkole bo mamy luźne lekcje w tym tygodniu, bo klasyfikację, zachowania itp.
_____________________________________________________________
*4 sierpień 2013* *niedziela* *oczami Natali*
Ja nie mogę, ale ten czas szybko leci. Jutro przyjeżdża Michał. No i oczywiście od czterech dni mam swój cień, a mianowicie moją niańkę Nialla cokolwiek robię, łazi za mną. Umowa, umową ale proszę cię ile można. Dlatego większość czasu spędzam w pokoju. W sumie to dziwne ja za tobą coś łazi. Chociaż nie wychodzenie z pokoju ma też na celu unikanie wszystkich gwiazduń, mam tu na myśli wszystkie i wszystkich domowników. Dziś jak każdy kolejny dzień siedzę jak można się domyśleć w swoim pokoju. Cały dzień pada deszcz. Jedna wielka Masakra. Nagle usłyszałam ciche pukanie.
- mogę wejść?-spytał tajemniczy głos.
-jeśli nie chcesz mnie zabić, zjeść, krzyczeć i jeśli nie jesteś zdrowy psychicznie to nie.-odpowiedziałam.
-niestety nie spełniam ostatniego warunku.
-to mi przykro.- dodałam stanowczo.
- nie no tylko mam pytanie. A no i mam pizze.
-dobra, możesz wejść.-drzwi sie otworzyły, a u nich stanął nie kto inny tylko kurde jak on miał na imię. Henryk, Hubert, Ha.... Harry. Eureka.
- no to co do tego pytaniii...-nie dałam mu skończyć.
-te synek pierwsze pizza, potem pytania.- zrobiłam kawałek miejsca na łóżku .
- Harry ty jesteś naprawdę na tyle głupi, że nie domyśliłeś się że to miejsce jest na pudełko z jedzeniem, a nie twój tłusty zad. - chłopak się skrzywił.
-czy ty właśnie obraziłaś moje zgrabne poślady.-rzucił z grymasem.
- ty myślisz że masz zgrabne nogi. Śmieszny jesteś.
-ah tak
- a nie?
-no właśnie, nie.- lokowaty wziął kawałek pizzy, i przejechał nim mi po twarzy.
-oszty szujo!! Wojna!! - krzyknęłam i tym razem ja wzięłam kawałek pizzy i wsmarowałam mu go w te jego tłuste włosy.
- to dla twojego dobra.- rzuciłam bezczelnie.
Chłopak wziął rozwalił mi pudełko z keczupem na śnieżno białej koszulce.
-a to dla dobra całego świata.- no nie teraz przegiął pałę. Dostanie ciota no dostanie, jak Boga kocham łep mu urwę i wykastruję łyżką. Tym sposobem cały pokój, zamienił się w istny armagedon. Ściany, łóżko, drzwi okna wszystko było dobrudzone czerwonym sosem i wszędzie walały się kawałki pizzy. Bitwa trwała w najlepsze, kiedy do pokoju wszedł Liam.
-ekhem nie przeszkadza... Do cholery jasnej ci tu sie do pieruna najświętszego stało?- spytał zdziwiony.
- wielkie poślady pana Harolda się stały.-powiedziałam całkiem poważnie.
-a tak na serio. - naciskał dady.
-Jezus Maria - krzyknęła Wan
-czekamy na wyjaśnienia-Liam, ja nie wiem co powiedzieć.
-kirie e lejson - wytrzeszczył oczy Zayn.
- jeszcze raz wezwie osoby święte to go łyżkom osobiście wykastruje. -powiedziałam.
-ty zastanów się czy nie masz problemów psychicznych na tle tej kastracji.- szepnął tym razem Hazz.
- ty jesteś pierwszy w kolejce. -dodałam w jego stronę.
-już się ciebie boję.- automatycznie chwyciliśmy po resztkach po obiedzie.
- mordy w kubeł.- krzykną Louis? Skąd on się ty do jasnej ciasnej anieliki wziął.
- posprzątajcie tu niech na to nie patrzę, a potem się będą tłumaczyć, powodzenia wam życzę.- chamsko rzucił Brunet.- zamknęli drzwi i zostawili nas samych. Chłopak rozsiadł się wygodnie na łóżku, nie mając zamiaru nic robić.
-jak będziesz leżeć to na pewno twój zad nie będzie mniejszy.-zaśmiałam się. -przeproś.-zagrymasił. -no chyba kpisz.
-no to jak sobie posprzątasz to będziesz mieć czysto, a ja uznam to za przeprosiny, a jak nie, to będziemy siedzieć ty do jutra, razem, w jednym pokoju.
-okej.- wzięłam swój szkicownik i zaczęłam rysować. Za cel wzięłam sobie widok za oknem. Wan siedząca z Lukiem i Zaynem na lerzakach, basen, drzewa uznałam za główny punkt. Po jakiś dwóch godzinach skończyłam. Podobały mi się te bazgroły. Rzglondłam się po pokoju, no tak chłopak spał w najlepsze, a wszystko dalej było dobrudzone czerwoną cieczą. No cóż może i ja powinnam udać w krainę Morfeusza. Tak też zrobiłam.
Świetne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńHaha boskie :D przeczytałam wszystko <3
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie ;) neymaarmylife.blogspot.com