zakładki

poniedziałek, 12 stycznia 2015

16. Zwolnij

31 lipiec 2013 rok      *oczami Natalii*
    Boże Michał w Londynie.
                                               "Mama z tatą siedzieli w domu i jedli obiad kiedy ja postanowiłam udać się do Michała jak zwykle bez pukania wchodzę, przywitałam się z nim przyszedł mój chłopak Kamil i siedzieliśmy w trójkę opowiadaliśmy sobie jakieś stare historie  z naszego życia. Wszystko było w porządku nagle pojawia się piękność klasowa jak i szkolna Michalina boże nie nawiedziłam tej baby. Podlizywała się Mojemu! chłopakowi Kamilowi  ale on ją spławił. Chwilę później poszłam z Michałem do domu i umówiłam się z nim że dziś wyznam miłość Kamilowi. Więc poszłam do jego domu weszłam jak zawsze wchodziłam tzn. bez pukania ide do jego pokoju słyszę jakieś głosy dobiegające z jego pokoju wstrzymuje oddech wchodzę do pokoju a tam nie  kto inny tylko mój najgorszy wróg na kolanach mojego ukochanego? Nie nie po tym co mi zrobił wybie...."
Zawsze ten sam sen co prawda wszystko by sie zgadzało oprócz taty co on tam robił ? Tak bardzo bym chciała o tym zapomnieć ale siedzi to w mojej głowie ta zdrada to wszystko że sie przytulali że całowali łe na samom myśl mnie skręca. Wszyscy chłopcy są tacy sami no bo Michał to nie chłopak :P Wstałam z łóżka po czterogodzinnej drzemce ale ten czas leci. Zeszłam na śniadanie tata był jeszcze w domu na całe szczęście. 
-Dzień dobry- od razu powiedział i uśmiechnął się w moją stronę. 
-hej wiesz co rodzice Michała się zgodzili więc bd w przyszłym tygodniu dokładnie w poniedziałek a jest środa więc za środa, czwartek, piątek sobota, niedziela- zaczęłam wliczać na palcach kolejno dni tygodnia
- za ...-popatrzyłam na palce wszyscy się zaśmiali dopiero teraz dostrzegłam ich obecność ah - no za pięć a dokładnie sześć musimy go odebrać z lotniska.-popatrzyłam na tatę z uśmiechem naciągniętym zdeczka ale uśmiechem.
 -okej okej zwolnij bo ci żyłka pęknie z tej radości- odpowiedział
 - tak wiem dziękuje dziękuje dziękuje że będzie mógł tu przyjechać normalnie nie wiesz jak się cieszę-dodałam z uśmiecham 
-ja nie wiedziałem że to zna tyle radosnych słów- popatrzył się na mnie Luke z otwartą buzią.
-oj nie psuj mi humoru- rzuciłam mu groźne spojrzenie.
-dobrze słonko pojedziemy po niego jak chcesz to nawet limuzyną z chlebem i solom czy coś tam.- dodał  tata
-zwykły samochód wystarczy- mrugnęłam oczami i poszedł sobie do pracy natomiast ja przysiadłam się do reszty domowników a pani Mc`Guaier podała mi świeżutkie kanapeczki mniam mniam to będzie dobry dzień .  

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz