*oczami Natalii* *31 lipiec 2013* *środa*
Z jednej strony, mi się nawet podobało to miejsce i w ogóle że mnie tu wziął, ale z drugiej zaś strony było to dziwne. Na cholere on mnie tu przywiózł i dzwonił do taty i jeszcze sie zgodził, żeby sie mną "opiekować", chociaż tego nie widzę, bo prędzej sie pozabijamy. No ale mnie to gówno obchodzi i tak go nie lubię i raczej nie polubię, a już o zaufaniu nie ma mowy.
-podoba ci się tu?-spytał
-byłoby fajnie ale ty tu Jesteś.-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-aha no to będziesz się musiała przyzwyczaić.
-nic nie muszę ja jedynie mogę.-powiedziałam złośliwie.
-no to możesz się przyzwyczajać.
-no chyba nie.
-e.e.e. Dwa tygodnie pamiętasz.
-nie bierz tego tak do siebie.
-jeszcze za mną zatęsknisz?
-za tobą? Nie wiem z a czym, za twoim wielkim na całą Anglię ego? A może za tym że, w ogóle nie szanujesz czyjegoś zdania? Mam wymieniać dalej, czy wystarczy?- zaśmiałam się pogardliwie.
-jej nie wiedziałem że ty mnie tak nienawidzisz , ja cię bardzo za wszystko przepraszam, zrobię wszystko żebyś zmieniła o mnie zdanie.
-ty myślisz że jedno, przepraszam zmieni tak nagle nastawienie, w ogóle za co ty mnie przepraszasz, bo nie rozumiem?
-za to że .... za wszystko co ci się we mnie nie podobało.
-no ale za twarz nie przepraszaj to nie twoja wina. -tym razem się zaśmiałam.
-czy ty uważasz, że to jest brzydkie?-wskazał na swoją twarz.
-tak.-tupnęłam nogą.
-wiesz co, obrażam, się obrażam. Nie to jest foch forever z przytupem i melodyjką.
-aleś ty dowciapny*, dobra jedźmy już bo jetem głodna, zła i wg chce do domu.- zaczęłam marudzić
-ok ok wsiadaj zwijamy się.
Jechaliśmy w kierunku domu. Nie minęło 40 minut i już byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta. Szybkim krokiem zmierzałam w kierunku domu, żeby rozprawić się z moim ukochanym ojcem.
-czyś ty do reszty oszalał!!
-a co nie podobało ci się?
-nie nie podobało. Stanowczo nie podobało.
-oj nie przesadzaj.
-mogliście mnie chociaż spytać o zdanie.
-ale ty i tak byś się nie zgodziła.
-Przecież nawet nie chciałam jechać. Po drugie nie zaczyna się zdania od ale.
-oj polonistka się znalazła.
-Następnym razem proszę się zapytać co ja o tym sądzę. I nie zgadzam się żeby on mnie niańczył przez dwa tygodnie. - wskazałam na chłopaka który właśnie stał zdezorientowany w holu.
-to była umowa i co do niej akurat nie ma dyskusji.
-ok ok zobaczymy, tylko jak coś się stanie tej twojej gwiazdeczce to do mnie proszę pretensji nie mieć.-po tym jakże dramatycznym przemówieniu poszłam do siebie, umyłam sie i poszłam spać.
___________________________________________________________________________________________________________________ cz 2 już za nami NEXT = 2 kom :D
*tak tam ma być dowciapny
Super czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie :D
OdpowiedzUsuń